Czy Żałujecie...?

Porady jak się dostać na medycynę, na kierunek lekarski. Wykaz punktów na poszczególnych uczelniach. Materiały do nauki, testy. Wzajemna pomoc w nauce.
Awatar użytkownika
Savok
Posty: 2903
Rejestracja: 15 gru 2006, o 21:46

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: Savok »

Kaamil, Mysle, ze zupelnie nie zrozumiales tej wypowiedzi.
Jest naprawde wiele osob, ktore leza bezmyslnie na lekbo chca pomagac nie zastanawiajac sie wogole o czym mowia.
I w zupelnosci sie zgadzam z tym, ze polowa ludzi, ktorzy koncza lek sie poprostu do zawodu nie nadaje. Zakuli bezmyslnie podreczniki na egzaminy, zdali je dobrze, ale nie potrafia myslec, nie potrafia analizowac i nigdy nie beda dobrymi lekarzami.
Jedyne co potrafia, to mowic o sobieJa, Lekarz".
A jesli mowie ze polowa osob konczacych sie nie nadaje, to policz sobie ile takich osob na studia sie dostaje zupelnie bez sensu. Tylko po to, zeby wczesniej czy pozniej wyleciec.
Awatar użytkownika
Medycyna Lwów
Posty: 5874
Rejestracja: 14 sty 2007, o 20:23

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: Medycyna Lwów »

to czy sie osoba nadaje życie zweryfikuje samo - jak będzie beznadziejny to wypadnie i osiądzie w jakiejś podrzędnej przychodni aż do emerytury, to prawda. Ale hipokryzja doktora nie zna granic chyba. Człowiek z pasją, mający cel mimo wszystko zawsze sam się wybroni inaczej niż ktoś wyzuty z jakichkolwiek idei.
doktor
Posty: 135
Rejestracja: 30 kwie 2007, o 10:19

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: doktor »

Z twojej wypowiedzi wnioskuję, że masz mleko pod nosem i o życiu wiesz mało.
Szpital i medycynę to znasz chyba z ER w TVP, a to wielka róznica wiedziec o czyms od srodka i ogladac cos z zewnatrz.
Powołanie to mozna miec do zakonu, tam rzeczywiscie mozna mówic o powołaniu.
Powołanie w medycynie nic nie znaczy jesli ta praca przerasta twoje mozliwosci.
Dlatego mówie o tym jak wazny jest kontakt z materią o której sie rozmawia.
Tą materią jest praca lekarza i mówienie takich farmazonów ze ciotka pediatra ( akurat najmniej opłacalna dyscyplina medyczna) niezle przedzie jest strasznym uogólnieniem.
Tym samym uogólnieniem wspiera sie władza w konfrontacji z lekarzami.
Co z tego ze niezle przedzie jak ma bardzo odpowiedzialna robote i pracuje barzdo dużo.
Zapytaj ciotki od kiedy przestała dyzurowac i co to znaczy praca w pogotowiu dla młodego lekarza. Jak wyglad kontakt z obsranym od pasa w dół menelem którego sie zbiera z ulicy i wiezie do MOPiTU. Jak wyglad widok sinego trupa, rozkładajacego sie na łóżku.
Jak wyglada praca z zatkanym nosem", co to znaczyłapać karpika".
Jak ciocia nie wie to szkoda.

Zycie wsród ideałów konczy sie w wieku 24-25 lat. Wtedy ideały sie rozmywaja w rzeczywistosci, a medycyna to ciezka rzeczywistosc i jak jest ona ciezka trudno zrozumiec komus dla kogo jest ona sferą tylko i wyłacznie dywagacji czysto teoretycznych.
lung
Posty: 606
Rejestracja: 26 sie 2007, o 14:05

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: lung »

Ja uwazam, ze kazdy z Was ma troche racji, jestem tego samego zdania co Kaamil, ze jak ktos ma pasje i czuje powolanie to bedzie dobry, ale tez trzeba wziac pod uwage to, co napisal
Doktor - jesli ktos nie jest zbyt inteligentny i ma problemy w nauce, a takze slabe nerwy i latwo ulega emocjom to wtedyno coz powolanie zmienia sie wpowolanie"

Co wiecej pod uwage trzeba wziac to, ze wiele osob idzie na medycyne, bo slyszeli jaki to elitarny kierunek i nadaje sie tylko dla najlepszych, a nastepna grupa to ci, ktorzy chca isc na medycyne bo to takifajny kierunek"Wydaje mi sie ze czas zweryfikuje wymysły zarowno pierwszych jak i dugich - ci pierwsi bedą kląć na całe studia nie mowiac juz o zawodzie, z kolei ci drudzy - jak beda ostro kuc to kto wie, moze i tefajne studia rzeczywiscie sie takie okażą, ale.znow wykonywanie samego zawodu, co moze sieobjawic juz przy pierwszych okazjach wcale im sie nie bedzie podobalo, a wiadomo - jak komus sie cos nie podoba - to nie bedzie w tym dobra, ba nie bedzie sie starac byc dobry, po prostu zostanie kiepski.

np. Ja moge powiedziec jak ja to widze dla samego siebie, jesli chcecie - podsumujcie mnie., a wiec:
-w nauce sobie dobrze radze, nie mam problemow z opanowaniem przedmiotow scislych jak i biologii (a moze biologia tez jest po czesc scisla ?).przyznaje sie nie jestem asem z j. pol. i historii no ale , cozna medycynie chyba to az tak bardzo nie bedzie wadzić
-niefajne studia sa jedynym powodem mojego wyboru. czuje w głębi (taa.ale ze mnie poeta:P), ze na prawde nadaje sie na lekarza - na wykonywanie zawodu, co tlumaczyc moge tym, ze nie straszy mnie to, ze duzo kasy nie bedzie jesli nie wyjade za granice, a do tego mnie nie ciagnie (choc nigdy nie wiadomo co sie moze wydarzyc)., a takze tym co slyszalem od niektorych lekarzy.np. jeden do mnie powiedzial:nie idz na medycyne, zostan politykiem bedziesz zlodziejem , a tak na prawde to piekna sprawa."

Tyle ode mnie
Awatar użytkownika
Andzia
Posty: 667
Rejestracja: 14 sie 2007, o 09:56

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: Andzia »

Powołanie w medycynie nic nie znaczy jesli ta praca przerasta twoje mozliwosci.
To motto ma się do każdego zawodu. Możliwości są najważniejsze, jednak powołanie też ma tu swoją nutę. Co nie znaczy, że prowadzącą.

Kochany doktorze, każda praca ma swojezady i walety". Mam pytanie czysto pytające, bez ironii - czy widzisz jakieś plusy w swym zawodzie?
W pracy lekarza spotyka się śmierć i obsrane zady, ale także ratuje życie dzieciakom, które włożyły sobie kredkę do gardła, czy oznajmia komuś, że może iść do domu, bo operacja przebiegła pomyślnie.
Nauczyciel narzeka, że młodzież jest niewdzięczna i nie szanuje, ale nauczyciel także cieszy się, że uczy, że potrafi nauczyć.
Ten, który decyduje się na wykształcenie na lekarza powinien zdawać sobie sprawę ze wszystkich stron tego medalu. A skoro ludzi nie zraża to, znaczy że ciągnie ich do tego zawodu.
Zgadzam się z panem, panie doktorze, że teoretycznie praca lekarza, jest różna od tej praktycznej. Niemniej, ludzie, którzy chcą leczyć, ratować zdają sobie sprawę z tego zawodu (nie uogólniam).
lung pisze:-w nauce sobie dobrze radze, nie mam problemow z opanowaniem przedmiotow scislych jak i biologii (a moze biologia tez jest po czesc scisla ?).przyznaje sie nie jestem asem z j. pol. i historii no ale , cozna medycynie chyba to az tak bardzo nie bedzie wadzić
No ok. Ma to jako takie znaczenie, ale nie będziesz studiowała całe życie. To, jakie masz zdolności w opanowaniu wiedzy, jest dopiero 40% sukcesu do tego zawodu. Tak uważam.

Można sobie czasami pożartować, oczywiście. Ale czas na poważne decyzje. Bo w Polsce brakuje lekarzy. I potrzebna jest wykwalifikowana kadra. Nie taka, która mówi, że medycyna tofajne studia, czy lekarz to elitarny zawód.
Należy skupić się na tym, z czym lekarz będzie się spotykał na co dzień. Trzeba zadać sobie pytanie - czy jestem pewien, że chcę się tego podjąć? Bo nikt nie jest w stanie powiedzieć sobie, że na pewno jest w stanie sobie poradzić i sprostać temu zawodowi.
Uważam, że jest to jeden z najtrudniejszych i najpoważniejszych zawodów. Dlatego nie ma sensu kwalifikacja, że tofajne", czy nie-fajne.
Należy się pogodzić z tym, że ludzie się (chcąc, czy nie chcąc, panie doktorze) rozkładają, a nachlani pijacy są wymazani fekaliami. To, że się uchlał i obrobił, to także jego problem, jemu także należy się pomoc w pewien sposób. Chociaż nie ma co porównywać do innych ciężko chorych ludzi. Ale nie należy klasyfikować. Taki zawód lekarza. I nikt nikogo nie zmusza do niczego.

P.S. - Oczyszczaniembasenowym zajmują się pielęgniarki.


A zarobki są różne. Brdzo różne. Jedni, niekoniecznie dobrzy zarabiają po 10., niektórzy po 3 tysiące. Kwestia czego? Pracy, kompetencji i umiejętności poradzenia sobie także na rynku pracy. Co nie znaczy, że ogół lekarzy zarabia wystarczająco. Przeciętni lekarze zarabiają za mało. A taki 10-tysięczny lekarz musi nieźle ponaginać, żeby dostać taką kwotę na rękę.

[ Dodano: Czw Paź 11, 2007 20:55 ]
Zauważyłam, że wielu młodych ludzi źle podchodzi to tego wszystkiego.
Widzę tendencję do rozgraniczania studiów od pracy lekarza.
Wielu podchodzi do tego wszystkiego pod kątem samych studiów. A że fajne przedmioty, a że lubię, a czy poradzę sobie, a że podobają mi się te studia itp.
Coraz mniej ludzi (nie uogólniam, bo zaraz odezwą się oburzone głosy) myśli w ogóle na temat samej pracy. Tak, jakby bycie lekarzem ograniczało się na samym studiowaniu. A praca lekarza przychodzi z czasem.
Powinno być odwrotnie - czy praca lekarza jest dla mnie (i nie mówię tu o bajkowych rozważaniach o pomaganiu ludziom, nie tylko), a dopiero potem - czy dam radę na studiach i czy nadaję się do nauki medycyny.
Pamiętajcie, że medycyna to nauka empiryczna, teoretyczna, a także praktyczna. Każdy wie. Ale pamiętajcie.
lung
Posty: 606
Rejestracja: 26 sie 2007, o 14:05

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: lung »

Widzę tendencję do rozgraniczania studiów od pracy lekarza.
Wielu podchodzi do tego wszystkiego pod kątem samych studiów. A że fajne przedmioty, a że lubię, a czy poradzę sobie, a że podobają mi się te studia itp.
dokładnie



ps. nie jestem dziewczyna
Awatar użytkownika
Andzia
Posty: 667
Rejestracja: 14 sie 2007, o 09:56

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: Andzia »

lung pisze:ps. nie jestem dziewczyna
Wybacz, wydawało mi się, że gdzieś napisałeś -am . Ale widocznie coś mi się w oczach przewróciło .
scarlett89
Posty: 519
Rejestracja: 1 sie 2007, o 00:42

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: scarlett89 »

Andzia pisze:A zarobki są różne. Brdzo różne. Jedni, niekoniecznie dobrzy zarabiają po 10., niektórzy po 3 tysiące. Kwestia czego? Pracy, kompetencji i umiejętności poradzenia sobie także na rynku pracy. Co nie znaczy, że ogół lekarzy zarabia wystarczająco. Przeciętni lekarze zarabiają za mało. A taki 10-tysięczny lekarz musi nieźle ponaginać, żeby dostać taką kwotę na rękę.
Z ostatnim zdaniem całkowicie się zgodzę. Co z tego, że lekarz zarabia bajońskie sumy, jeśli więcej czasu w tygodniu spędza w szpitalu aniżeli w domu? Co z tego, że stać go na zagraniczne wakacje, jeśli musi braćnocki i być do dyspozycji 24 godziny na dobę? A co z życiem rodzinnym?
Często jest niestety tak, że lekarz musi zapieprzać na kilku etatach w kilku różnych szpitalach czasami i oddalonych od siebie o te kilkadziesiąt kilometrow. I nie łudźmy się, żeidę na medycynę - będę cholernie nadziany". Zawód lekarza to całkowite oddanie się i poświęcenie - do których TRZEBA mieć powołanie. Naprawdę wątpię, czy dobrym medykiem będzie ten, kto robi to bez serca i pasji. Dlatego w pewnym sensie podoba mi się przepis UM w Warszawie - nie można składać jednocześnie i na kierunek lekarski, i na farmację bądź fizjoterapię. Nie jesteś w pełni zdecydowany na zawód lekarza? - więc Tobie dziękujemy.
Rozpowszechniony jest pogląd, że same studia medyczne są tym sitem, w którym mają odpaść ci, którzy nie są przekonani, że ten zawód jest dla nich. Mają sie niby załamać pod nawałem pracy i dać sobie spokój - jak widać, nie zawsze tak jest. Ale miejmy nadzieje, że takich będzie coraz mniej.

Wracając do zarobków - często zdarza się, że stawki i pensje w szpitalach są zdecydowanie wyższe w mniejszych miastach niż w tych większych. Przykładem może być moje 30-tys. miasto - gdzie za 1 dyżur nocny lekarz-ordynator bierze 900 zl. W mojej miejscowości lekarze uchodzą wręcz za kastę bogaczy, których stać na najlepsze dobra materialne. Cóż, w Warszawie czy Gdańsku może to już nie być regułą. Więc w pewnym stopniu dochody lekarzy są uzaleznione od miejsca ich pracy.
lung
Posty: 606
Rejestracja: 26 sie 2007, o 14:05

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: lung »

Andzia napisała: Ale widocznie coś mi się w oczach przewróciło
Hehe tak to już jest, że sie dziewczynkom w oczach przewraca :P
Awatar użytkownika
Andzia
Posty: 667
Rejestracja: 14 sie 2007, o 09:56

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: Andzia »

Już nie powiem gdzie Wam się przewraca .
lung
Posty: 606
Rejestracja: 26 sie 2007, o 14:05

Re: Czy ŻaŁujecie...?

Post autor: lung »

Nie mi
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 75 gości