lekarz / staż w Warszawie

[Medycyna Lwów]

Avarie, gauss sprawia że większość dostaje 3 i 3,5, a 5 jest tyle, co kot napłakał. To że są różne trudności przedmiotów jest oczywiste, ale u nas do średniej liczą się wyłącznie egzaminy (32 czy 33 oceny), a np. w Lublinie też zaliczenia na ocenę np. z socjologii itp., gdzie wysokie oceny nie są problemem. I jak potem takie osoby mają ze sobą konkurować?
Co mnie bulwersuje napisałem wyżej i tyle - czas zameldowania (jest taka rubryka w wniosku o staż) powinien być bardziej restrykcyjnie brany pod uwagę, mając na myśli osoby urodzone w danym mieście vs cała reszta.

[Avarie]

No u mnie też egzaminy tylko są liczone do średniej i dla mnie jest to akurat szczęście, bo nasz dziekan w ramach tego, że za wszystko musi być ocena, wstawia nam 3 za zaliczenie praktyk.
Jak działa Gauss wiem, chodziło mi właśnie o to, że Gauss wcale nie podwyższa wyników i można na tym wyjść gorzej niż na sztywnych progach.

Ja uważam, że żadne rozwiązanie nie jest ok.
Kryterium, gdzie kto studiował - ok, pod warunkiem, że ktoś nie chce wrócić w rodzinne strony i nagle okaże się, że nie ma tam dla niego miejsca.
Meldunek - a co z osobami, które w danym mieście studiowały i nie chcą się fikcyjnie meldować? Problem nie dotyczy przecież tylko tych, którzy w ogóle znikąd się biorą, ale też tych, którzy są przyjezdni na studia.
Kryterium średniej - znowu może się okazać, że najsłabsi muszą wyjeżdżać na drugi koniec Polski. Niby to nie mój problem i patrząc egoistycznie mogłabym powiedzieć, że to dla mnie najkorzystniejsze rozwiązanie, bo będę mieć średnią wysoką, ale jest to w pewien sposób jednak krzywdzące.

Dlatego system warszawski (nie wiem nawet jaki jest łódzki, bo nie muszę się martwić o miejsce tutaj) jest niezły - najlepsi mają pierwszeństwo (nie czarujmy się, osoba ze średniągt4,5 zawsze jest dobra, nawet gdy ma wliczone w to zaliczenia), a dalej jest częściowo średnia, a częściowo meldunek.

[Freida]

Mamy studenta z Pcimia, który studiuje na WUM i drugiego, który studiował w Lublinie. Obaj chcą po studiach ułożyć sobie życie w Warszawie. Który zatem, jeśli wybierze Wawę to nie będzie to dla Was chore"?

żaden.

ja nikomu nie bronie robienia kariery w Warszawie, ale własnymi siłami i ciężka pracą.
Ponieważ miejsca dla większości stażystów przyznawane są odgórnie i nie każdemu się ten pomysł podoba to zaczynają się kombinacje.
Zawsze można przecież zrobić staż w rodzinnym mieście a potem już o własnych siłach budować dalszą karierę w Warszawie czy gdziekolwiek indziej. Ale po co? skoro można bez wysiłku podczepić się pod warszawski meldunek.

[Avarie]

Freida, aż takie znaczenie ma dla Ciebie staż? Przecież on nic nie znaczy, niewiele daje - tyle tylko, że nie trzeba jechać przez pół Polski, żeby zapytać, czy gdzieś nas przyjmą na rezydenturę, czy etat. Jaka to własna praca jest potrzebna do złożenia podania o rezydenturę i wzięcia udziału w konkursie wyników LEPu?

[Freida]

mam na myśli ludzi, którym brakuje do średniej a chcą za wszelką cenę zostac w warszawie. ludzi którzy obawiają się o swoją pozycję w konkursie LEPu i szukają mniej uczciwych rozwiązań

czy staż ma dla mnie znaczenie? wiesz, jeżeli masz w perspektywie prowadzenie własnych pacjentów vs. siedzenie za biurkiem i pisanie skierowań - to tak - ma znaczenie.
Ponieważ studia nie przygotowują nas do samodzielnej pracy to staż jest jedynym momentem kiedy można się tego nauczyć. Bo potem już nikt Cie za rączkę nie poprowadzi a bierzesz na siebie całkowitą odpowiedzialność.

ale jak już mówiłam nie wiąże z tym miastem swojej przyszłości więc nie zamierzam z nikim walczyć o miejsce

[Avarie]

Nieuczciwi poradzą sobie i bez stażu w Warszawie, a i pewnie niewielkie ma dla nich znaczenie, czy się czegoś w jego trakcie nauczą, czy nie. Tak samo jest z ludźmi obciążonymi genetycznie.

Jasne jest, że lepsza na stażu jest jak największa autonomia - tylko nadal nie wiem, co takiego staż daje, że jest takim niesamowitym plusem przy dalszej karierze. Bo tego, czy coś umiesz nikt nie sprawdzi przy dostawaniu się na speckę, a do LEPu przygotowujesz się inaczej niż przez pracowanie jako lekarz.

Ja to widzę tak: stażuję w danym miejscu, mam szansę pokazać się w miejscu, w którym potem będę startować na specjalizację (nieważne w jakim trybie) i jeśli nie jest to duży szpital, w którym kadry jest mnóstwo - może starać się o etat i mieć w nosie ile miejsc rezydenckich łaskawie ministerstwo da. Tylko do tego konieczny jest nieduży, najlepiej powiatowy szpital, a nie ten w centrum dużego akademickiego miasta.

[Freida]

tylko nadal nie wiem, co takiego staż daje, że jest takim niesamowitym plusem przy dalszej karierze.

nie chodzi o sam staż. chodzi o magiczne słowo Warszawa", którym się tak wszyscy jarają

[Avarie]

Czyli muszę tych ich pytać co im ta Warszawa daje
Bo patrząc na to, jak skonstruowana jest rekrutacja na specki to albo ja jestem jakaś nierozumna, albo to ci ludzie mają złudzenia, że rok obowiązkowego zaczepienia w danym mieście jakkolwiek plusuje.
Ja swoją przyszłość może będę wiązała z Warszawą, ale tylko ze względów osobistych i gdybym mogła - zostałabym w Łodzi. Wiem też, że wszystko się może zmienić przez dwa lata, więc staż chcę mieć w mieście rodzinnym (żeby nie zostać z 1300zł i koniecznością wynajęcia za to mieszkania ), a ewentualnie później w stolicy składać papiery o rezydenturę. Może naiwnie wierzę, że nie przeszkodzi mi w tym 7 lat nauki w innym niż Warszawa mieście.

[Freida]

Bo patrząc na to, jak skonstruowana jest rekrutacja na specki to albo ja jestem jakaś nierozumna, albo to ci ludzie mają złudzenia, że rok obowiązkowego zaczepienia w danym mieście jakkolwiek plusuje.

pewnie znajdą się takie miejsca gdzie plusuje, wierz mi. Przyszli pracodawcy też do najuczciwszych nie należą. Gdyby praca w Warszawie była dostępna dla każdego to ludzie nie pchaliby się tu na staż.
Ludzie chyba liczą na to że to magiczne słowo na W. odwali za nich pracę, którą musieliby włożyć startując z pozycji przyjezdnego.

[Avarie]

Cieszę się w takim razie, że to póki co nie mój problem. Mam też nadzieję, że jakoś to się ułoży i wcale nie będę musiała szturmować warszawskich szpitali, żeby móc ułożyć sobie życie prywatne.

[Medycyna Lwów]

Avarie - nie pisz że staż nic nie daje, bo jest on BARDZO ważny. Na dobrym stażu możesz nauczyć się praktycznie tego, czego nie uczą studia, uczysz się ODPOWIEDZIALNOŚCI, czego nie ma kompletnie na naszych studiach, wiedząc coś i robiąc coś zapamiętujesz to i taki był zamysł stażu (nie bez kozery są tam te dyscypliny co i na LEPie), a że bywa jak bywa to inna kwestia.

Dalej, spotkałem się z opinią (i to wielu lekarzy), że dobrze jest celować na staż szpital, w którym ew. chciałoby się zostać na specjalizacji. Coś w tym musi być, poza tym że można to m-ce lepiej poznać, po drugie mogą patrzeć przychylnie, a zgoda na odbycie rezydentury nawet w danym m-cu przed odebraniem wyników na spec. jest nadal 9co jest chore) bardzo pożądana.

Dla mnie osobiście zostanie na stażu w W-wie wiązałoby się z planem pójścia na studia doktoranckie i tyle, jak będzie zobaczymy.

[Avarie]

Kaamil - ale proszę, doczytaj, że ja pytam o formalności. Ja wiem po co jest staż, pisaliśmy przecież o tym wcześniej, wydawało mi się, że to jest jasne

Do studiów doktoranckich - ok, jest to argument za pozostaniem w mieście.
Czy do specki - no jest to ułatwienie pewne, ale znowu niekoniecznie - znam dziewczynę, która jeździ teraz po wielu szpitalach (również poza województwem) i spotyka się z ordynatorami i w większości miejsc wszyscy odnoszą się do niej pozytywnie, nie mają obiekcji przed podpisaniem pozytywnej opinii mimo, że dziewczyna zjawia się tam pierwszy raz. Warunek? Musi zdobyć rezydenturę. Etatów jest jak na lekarstwo.
Przekonuje mnie natomiast argument Freidy, że są miejsca w Warszawie, do których dostęp jest ograniczona dla osób z zewnątrz. Jeśli ktoś ma parcie na takie miejsce (swoją drogą ciekawi mnie co to za placówka) no to musi się liczyć z koniecznością kombinowania.

[Slowik]

Czyli muszę tych ich pytać co im ta Warszawa daje

No, bez przesady. Duże, nowoczesne (?) szpitale, dobre zarobki (w Warszawie generalnie zarabia się więcej, niż w innych miastach, ale nie wiem, jak to jest z zawodem lekarza), duże, znane w świecie miasto.