Skala tego zjawiska przerasta wyobrażenia. Według czeskich szacunków w ciągu kilku miesięcy Niemcy zasypali w ten sposób Czechy co najmniej 20 tys. ton rozmaitych odpadów: od makulatury po azbest.
Na niemiecko-czeskie przejście graniczne w Chebiu podjeżdża ciężarówka. Pod plandeką leży kilka ton zużytych baterii. Ale kierowca pokazuje czeskim celnikom dokumenty, według których że wiezie prefabrykaty do produkcji tworzyw sztucznych. Kilka godzin później auto dojeżdża do zapuszczonego czeskiego gospodarstwa. Plandeka idzie w górę, a baterie lądują na polu. Właściciel nie protestuje, bo dostaje 300 euro za każdą tonę. Niemiecki kierowca też się cieszy - w Niemczech za utylizację odpadów zapłaciłby kilkakrotnie więcej.
Kilka dni temu czeski rząd uznał, że miarka się przebrała. Minister środowiska Libor Ambrozek zażądał od swojego niemieckiego odpowiednika Sigmara Gabriela, by powstrzymał Niemców od zasypywania Czech śmieciami.
wszak to właśnie Niemcy od lat szczycą się proekologicznymi przepisami
Polakom też podrzucają a nasz rząd nie reaguje.
Kod: Zaznacz cały
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3189784.html