Forum dla uczniów przygotowujących się do olimpiady biologicznej. Zadania, testy, przykładowe prace badawcze. Wymiana informacji i wiedzy biologicznej.
Michaluspospolitus pisze:E tam. Nie mógłbym sobie wybaczyć, że w czasie, który poświęciłem na wątpliwą przyjemność uczestnictwa w imprezie sylwestrowej, mogłem poświęcić czemu, co spowodowałoby, że przechodzę dalej, a nie przechodzę, bo wolałem się bawić.
Pozdrawiam,
Michalus
śmiem twierdzić, że jedna noc niewiele zmieni. I może faktycznie warto trochę się od nauki oderwać. Biologia jest fantastyczna, ale co za dużo to też nie zdrowo. Radzę o tym nie zapominać.
Ja jednak cieszę się, że na centralnym spotkałam ludzi, których jedynym celem nie była biologia i nie uważali czasu spędzanego z innymi za zmarnowany
formica, ciężko mi uwierzyć w to, co piszesz, bo wciąż odnoszę wrażenie, że do centralki przechodzą w 90% osoby, które kompletnie nie widzą świata poza książkami Ale zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że jedna noc niewiele zmieni. Osobiście nie mogę się doczekać sylwestra z przyjaciółmi
O tyle o ile znam Formice z forum, to chyba jednak normalni
Powiem jak to wygląda na studiach medycznych. Okazuje się, że Ci z najlepszymi wynikami, takie naprawdę tęgie mózgi - to najczęściej zwykli, normalni ludzie Są oprócz nich także kujony z okularami grubości denek od słoików, jednak nie zawsze są oni dużo lepsi od reszty stawki.
Normalność, normalność, normalność. Tego się trzymajcie, nie zatracajcie się w takim myśleniu jak Michalus - to bez sensu.
Jak to ładnie określiła Formica: jedna noc nic nie zmieni
no jest różnie, wiadomo.
Ja też nie jestem szalonym klubowiczem, ale bardzo lubię spędzać czas z innymi ludźmi.
Ale na serio można znaleźć kogoś z kim znajdzie się wspólny język.
Były imprezy mocniej zakrapiane, były wypady do kina na głupie komedie (film głupi, ale zabawa przednia ), byli też tacy co zamknęli się w pokojach i zakuwali.
Pamiętam, że poznałam chłopaka który trafił do pokoju ze zwycięzcami OB i miał ciężko. Ponoć tylko się uczyli
Nie bierzemy tez pod uwagę faktu, że być może Michalus nie ma żadnych znajomych i jedyna imprezą sylwestrową, jaką moglby spedzic jest ta z Krzysiem Ibiszem w Polsacie. W takim wypadku wątpliwa przyjemność jest jak najbardziej slusznym wyrazeniem.
Kazdy czlowiek zyje tak, jak mu sie podoba i jak jest dla niego najlepiej Jednak potem z perspektywy czasu dojdzie ten ktoś do wniosku, że stracil najlepsze lata zycia, a cel moglby i tak osiagnac mniejszym nakładem kosztów i bez życia mnicha. Uważam, że prawdziwa nauka zacznie sie na studiach i mamy jeszcze całe zycie na naukę. Jeśli teraz, na tym etapie, poświeca dzien i noc na naukę to zastanawiam się jak sobie wydłuży dobę na studiach medycznych
hmm ja niezarwałem nigdy żadnej nocy (a trochę już studiuję), w liceum to kładłem się spać wręcz b. wcześnie, nie byłem nigdy zwolniony z żadnej klasówki (nawet po finale Ob musiałem jeszcze pisać sprawdzian z biologii), dnia w szkole przed OB nie opuściłem, na centralny prawie się nie uczyłem, bo 100% z matury mnie zupełnie satysfakcjonowało, a trzeba się było skupić na chemii i fizyce i jakoś dziwnym trafem zostałem lauretem.
Dziwię się że ktoś uważający się za fascynata biologii pisze że się ciągle uczy i nic poza tym, bo to wbrew ogólnie pojętej higienie pracy umysłowej (to też chyba wchodzi w program LO D).
Dokładnie Z reszta wiadomo jak to jest w internecie - każdy anonimowy. Znałem ludzi, ktorzy wypisywali niestworzone rzeczy dla jakiegoś chorego poczucia podziwu po drugiej stronie kabla. Po prostu wtedy robi im się cieplej na serduszku (nie zebym cos sugerował, bron Boze D)
Mi się wydaje, że trochę czasu marnujesz. Bo nie można być cały czas skupionym i w pewnym momencie mózg gorzej zapamiętuje czy tego chcesz czy nie.
Ja laureatką zostałam w drugiej klasie i tak, przyznaję uczyłam się sporo tej biologii, ale w normalnych granicach. Urodziny (osiemnastki! ), noce filmowe, 3 godziny treningów tanecznych w tygodniu i żadnej zarwanej nocy nie było, a i czas znalazł się na inne przyjemności. I oczywiście szkoły nie zawaliłam.
Takie siedzenie w książkach, dla mnie to trochę niezdrowe.
z tego co pamietam to po prostu przerobiłem 2x dostępne mi podręczniki (stare liceum WSIP, operon, notatki z zajęć) + testy (z olimpiad, konkursów itp., wszystko co mi dała nauczycielka) i chyba tyle. Poza tym na bieżąco od 1 klasy się uczyłem z lekcji na lekcję, to też jest nie bez znaczenia. Spokojnie.