tak naprawdę jest to mieszanka odwadniająco-zatwardzająca.Opakowanie: 100g
Jest to mieszanka ziół dla szynszyli. Produkt zawiera składniki mineralne i witaminy niezbędne dla właściwego funkcjonowania organizmu tych gryzoni.
W składzie produktu występują:
mniszek lekarski, rumianek, babka lancetowata, kwiat nagietka, kora wierzby, ziele pokrzywy, liść brzozy.
Zioła podstawowe to produkt wzbogacający dietę szynszyli.
Ludzie spożywający mięso, żyjący w ciągłym stresie, spożywający całą masę barwników, konserwantów, kofeina, nikotyna, sterydów zawartych w mięsie faktycznie, mają powody do detoksów i oczyszczania organizmu, ale roślinożerne zwierzęta, raz, że produkują mniej toksyn związanych z przemianą materii a dwa, że ich dieta jest znacznie zdrowsza od ludzkiej - czemu w takim wypadku mają spożywać więcej moczopędnych substancji niż ludzie? Dla takiego małego zwierzątka o specyficznej gospodarce wodnej, taka mieszanka z taką dawkąoczyszczających [moczopędnych ziół] grozi problemami z nerkami, zaburzeniem równowagi organizmu [homeostazy] i rozregulowaniem gospodarki wodnej która u szynszyli jest dość specyficzna [ w środowisku naturalnym mają bardzo znikomy dostęp do wody, stąd przyjmują jej tak mało a ich mocz jest dość stężony w porównaniu do moczu np świnki morskiej]odmineralizowaniem organizmu - wbrew zapewnieniom producenta, niestety, częstsze oddawanie moczu wiąże się z częstszym wydalaniem soli mineralnych - z czym borykam się na codzień. do tego silna dawka garbników zatwardzających [czyli nic ze zdrowej detoksykacji w sytuacji gdy dodatkowo wpływamy na organizm zatwardzająco a więc utrudniamy toksynom z kalu ich wydalenie]
zioła moczopędne w tej mieszance to: mniszek lekarski, kora wierzby, ziele pokrzywy, liść brzozy.
jak widać, znaczna część tejże mieszanki, podczas gdy zioła moczopędne powinno się podawać nie częściej niż raz dziennie po dosłownie pare listeczków. a mieszanie ze soba tak silnie moczopędnych ziół jak liść brzozy i mniszka zupełnie odpada.
Warto się zastanowić czy w naturze szynszyle przyjmują chociażby zbliżony pokarm. naturalną sprawą jest, że nie.Karma ziołowo-warzywna szynszyla
Jest to odpowiednio zbilansowana karma do codziennego karmienia szynszyli. W swoim składzie zawiera korzenie : mniszka, marchwi, topinambura, buraka ćwikłowego, ziele jagody, kwiat hibiskusa, ziele owsa, korę brzozy, jabłko, gruszka. Zawarte w mieszance rośliny zapewniają szynszylom dostarczenie wielu niezbędnych składników odżywczych, witamin i mikroelementów potrzebnych dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania organizmu.
szynszyle podobnie jak koszatniczki [żyją wszak w tym samym środowisku, choć koszatniczki mają znacznie gorszą tolerancję na cukry] nie mają wysokiego zapotrzebowania na cukry bo w swojej naturalnej diecie nie przyjmują ich dużo - stąd ich organizmy nie bardzo radzą sobie z ich sporymi ilościami, mają problemy z magazynowaniem ich, przetwarzaniem, a codzienne karmienie szynszyla taką mieszanką szybko doprowadzi do cukrzycy, otyłości [węglowodany są kaloryczne 1g węglowodanów to 4kcal - a w analizie na opakowaniu mamy tylko zawartość tłuszczu po której możemy błędnie wywnioskować, że to karma niskokaloryczna] niestety, owoce powinny być tylko rarytasem w diecie naszych szynszyli. dodam, że ta mieszanka, podobnie jak poprzednia, zawiera całą masę ziół moczopędnych. łączenie tychże mieszanek w ogóle więc nie wchodzi w grę - a moim zdaniem, samo ich stosowanie, nawet pojedyńczo, nie jest najlepszym rozwiązaniem dla zdrowia naszych zwierząt. [dodać jeszcze troche orzeszków i słonecznika i niczym ta mieszanka nie będzie się różniła od słodko-tłustego meganu]
pomijam już kwestie składu, warto zauważyć, że po ziołach HP zwierzęta często dostają biegunek, nigdzie na opakowaniu nie ma informacji, że zostały przebadane laboratoryjnie, ich skład jak widać wyżej, ustala ktoś kto zupełnie nie zna się na potrzebach żywieniowych zwierząt [i w ogóle nie wiem na jakiej podstawie są komponowane] do sklepów często przyjeżdżają zawilgocone a sprzedawcy obawiając się strat zwyczajnie je suszą - spożycie zawilgoconego pokarmu ziołowego prowadzi do śmiertelnego skrętu kiszek, wysuszonego przez sprzedawcę wprawdzie już nie, ale może wywołać silną biegunkę i doprowadzić do namnożenia się patogennej flory jelitowej - a te biegunki zazwyczaj najtrudniej wyleczyć bo podanie węgla czy smecty nie daje efektów.
nie jest też rzadkością spotkanie robaków [i niestety, często nie jest to bynajmniej wina sklepu] o których było milion postów więc nie będę pisała tu o konsekwencjach.
piszę o tym, bo niestety, Śliwa uskutecznia szeroką propagandę, niestety, wiele osób, zwłaszcza młodszych bądź z nikłą wiedzą o zwierzakach które mają w domu [np. osoby początkujące] nie zdają sobie sprawy, że ktoś kto pod nickiem na forum ma dopisaneekspert może zwyczajnie robić je w balona. Sama kiedyś stosowałam HP - niestety, po obserwacji swoich kulerk, doczytywaniu nt ich diety i warunków w jakich żyją, rozmowach z weterynarzami a także z kierowniczką sklepu w którym pracuję [stąd wiem o tych zawilgoconych produktach] chcę was przestrzec i pokazać swój pogląd na temat produktów tejże firmy.
Jest to pogląd mój, czyli hodowcy-hobbisty i konsumentki - każdy może mieć zdanie inne, jednak nie warto lekceważyć obiektywnych faktów takich jak np. duża zawartość ziół moczopędnych czy cukrów w w/w mieszankach.
subiektywnie od siebie dodam, że uważam, że zioła te są marnej jakości - zwykle jest to miał o średnim zapachu i wyglądzie [jakby z 2giego sortu] - choć generalnie, może to nie jest dobry argument, bo żywność ekologiczna też nie wygląda tak pięknie jak ta nieekologiczna - ale o jakości świadczą też działania marketingowe danej firmy - premium nigdy się nie reklamuje, a popularne badziewia robią wszystko żeby się lepiej sprzedać - myślę, że to dość dobitny argument. [wszędzie znajdziecie reklamy whiskasa, a czy hills, nutro, eukanuba, bosh się reklamują? nie, bo sa tak dobre, że nie muszą, a poza tym marki te chcą trafić do świadomych i odpowiedzialnych hodowców]