Atlas fotograficzny - Yokochi
Atlas fotograficzny - Yokochi
1. Dużo osób narzeka, że „mały, polski Yokochi” jest ubogą wersją „dużego, angielskiego Yokochi’ego”. Ale czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć w takim razie, co to jest za atlas Yokochi’ego, który krąży (głównie na płytkach CD) wśród studentów medycyny? Ma ok. 500 stron czyli mniej więcej tyle co „duży, angielski Yokochi” i jest całkowicie po polsku, z tym, że nie jest dostępny w formie książki
2. Swoją drogą, wiele osób chwali sobie „dużego, angielskiego Yokochi’ego”, więc chciałam zapytać – czy brak łacińskiego mianownictwa w takim atlasie nie przeszkadza/utrudnia korzystania z niego?
2. Swoją drogą, wiele osób chwali sobie „dużego, angielskiego Yokochi’ego”, więc chciałam zapytać – czy brak łacińskiego mianownictwa w takim atlasie nie przeszkadza/utrudnia korzystania z niego?
- Medycyna Lwów
- Posty: 5874
- Rejestracja: 14 sty 2007, o 20:23
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
ludzie jak już kupują to angielskiego Yokoshiego - jest nowoczesny i dobry, co chodzi na płytach nie wiem - nie korzystałem - generalnie na różnych płytach jest zazwyczaj większość zbędnych rzeczy.
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
Dysponuję większym Yokoshim w wersji angielskiej na swoim komputerze. Zauważyłam, że angielskie nazwy są bardzo podobne do łacińskiego mianownictwa (z tego co pamiętam około 60 % słów w j.angielskim jest pochodzenia łacińskiego). Dlatego wydaje mi się, że nie trudno się odnaleźć w rozszerzonej angielskiej wersji tego atlasu. Wystarczy dostrzec podobieństwa między angielskimi nazwami a łacińskim mianownictwem z podręcznika anatomii.
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
polska edycja z 1995 chyba roku jest edycją 3 angielskego dużego yokochego i ona jest gdzieś na necie. ale gdybyś chciała najnowszą 6edycję, to angielski na pewno nei będzie Ci przeszkadzał
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
No właśnie, ale dlaczego właściwie?AmoSo pisze:ale gdybyś chciała najnowszą 6edycję, to angielski na pewno nei będzie Ci przeszkadzał
Bereta napisała, że ok. 60% słów angielskich nawiązuje do łaciny, ale co z resztą? Czy jest jakiś słownik mianownictwa anatomicznego łacińsko-angielski? Niby można sprawdzić większość chociażby w internetowym słowniku, ale tam nie zawsze polskie tłumaczenie jest zgodne z tym, którego wymagają na studiach.
I jeszcze pytanie do kogoś kto korzystał z Yokochiego - warto inwestować w jego angielską wersję?
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
Mi wersja angielska pomogła bardzo przy kolokwiach i potem egzaminie praktycznym przy szpilkach. Na cwiczenia wygodniej było się uczyć albo z atlasu, albo poprostu z skawiny/ pitucha
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
wg mnie ta, która gdzieś się pojawia na necie(polska edycja) jest wystarczająca porównaj sobie w czytelni i zdecyduj dopiero wtedy. a co do tego słownika to jest taka książeczka Anatomia topograficzna. Przewodnik anatomiczny do ćwiczeń prosektoryjnych polsko-angielski ale chyba tylko w bibliotekach.
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
Korzystałam z angielskiej wersji znalezionej w sieci. Nie tyle co do nauki, co powtórek. Dzień przed szpilkami kartka i długopis w rękę i podpisywałam zaznaczone struktury. Gdy powtarzasz, to zakładam, że znasz już wszystkie nazwy i końcówki, a wtedy nazwy angielskie nie przeszkadzają, bo sprawdzasz z nimi, czy dobrze rozpoznałaś preparat i w tym nie przeszkadza, czy w podpisie masz -l, czy -lis
Najbardziej przedatne z tego atlasu IMO były kończyny, osteo i CSN. Reszta jakoś mi nie podchodziła, bo zdjęcia były totalnie niepodobne do preparatów z prosektorium.
I tak nawet najlepsze atlasy nie zastąpią dobrze wykorzystanych godzin w prosektorium. Czasami lepiej zamiast masę czasu spędzać nad kilkoma atlasami, nauczyć się teorii, jak i gdzie ma coś leżeć, dla orientacji tylko spojrzeć do atlasu, a potem na spokojnie na prosektorium znaleźć to, dotknąć i zobaczyć skąd i dokąd biegnie.
Najbardziej przedatne z tego atlasu IMO były kończyny, osteo i CSN. Reszta jakoś mi nie podchodziła, bo zdjęcia były totalnie niepodobne do preparatów z prosektorium.
I tak nawet najlepsze atlasy nie zastąpią dobrze wykorzystanych godzin w prosektorium. Czasami lepiej zamiast masę czasu spędzać nad kilkoma atlasami, nauczyć się teorii, jak i gdzie ma coś leżeć, dla orientacji tylko spojrzeć do atlasu, a potem na spokojnie na prosektorium znaleźć to, dotknąć i zobaczyć skąd i dokąd biegnie.
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
jak najbardziej trzeba się z tym zgodzićAniaD303 pisze:I tak nawet najlepsze atlasy nie zastąpią dobrze wykorzystanych godzin w prosektorium. Czasami lepiej zamiast masę czasu spędzać nad kilkoma atlasami, nauczyć się teorii, jak i gdzie ma coś leżeć, dla orientacji tylko spojrzeć do atlasu, a potem na spokojnie na prosektorium znaleźć to, dotknąć i zobaczyć skąd i dokąd biegnie
Re: Atlas fotograficzny - Yokochi
jeśli jest taka możliwość. Ja zawsze wolałem McMinna (jeśli chodzi o zdjęcia), albo po prostu Sobotte - wszystko jasno pokazane, potem na preparacie to już łatwo znaleźć
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 2 Odpowiedzi
- 6548 Odsłony
-
Ostatni post autor: Jivan
12 lip 2014, o 14:10
-
-
Konkurs fotograficzny #StudentTravelDiscoversEurope
autor: DiscoverEuropeESN » 24 lut 2016, o 12:13 » w Fotografia przyrodnicza - 0 Odpowiedzi
- 5521 Odsłony
-
Ostatni post autor: DiscoverEuropeESN
24 lut 2016, o 12:13
-
-
-
Konkurs fotograficzny - XV Festiwalu Nauki, Techniki i Sztuk
autor: Rokokoo » 23 mar 2015, o 14:50 » w Fotografia przyrodnicza - 4 Odpowiedzi
- 14162 Odsłony
-
Ostatni post autor: jackwilshere
5 gru 2019, o 16:06
-
-
- 5 Odpowiedzi
- 11558 Odsłony
-
Ostatni post autor: redrum
28 lip 2014, o 12:48
-
- 3 Odpowiedzi
- 24364 Odsłony
-
Ostatni post autor: Nitrogenium32
25 lip 2014, o 09:21
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 58 gości