nauka chemii

[Zegar]

Zapamiętanie sprowadza się co najwyżej do kolorów niektórych roztworów i osadów .

Jasne. to nie wiem co ty za chemii się uczyłaś/eś

Mój profil dość jasno określa moją płeć.

W tym roku do matury się nie uczyłam, nie dosłownie. Zrobiłam Witowskiego i wszystkie arkusze maturalne i wyciągnęłam na 90%. Nie otworzyłam nawet podręcznika z liceum. Więc jak widzisz, coś tam jednak umiem.

Tahti trzeba by zaznaczyć, że na poziomie LO ich nie ma za wiele, bo na studiach to już inna bajka.

Właśnie. Trafiłam na profesora od ogólnej, który życzył sobie definicji słowo w słowo z Atkinsa, mimo że rozumiałam pojęcie po swojemu, musiałam ryć na pamięć definicję.

Zgadzam się całkowicie. Ja ucząc się do matury z chemii ograniczyłem się do przerobienia zadan z brązowego pazdro i zrozumienia zasad kilku procesów elektrochemicznych, czy promieniotwórczych. Ale w istocie, jako takiej wiedzy jest bardzo niewiele do zapamiętania. Trzeba zrozumieć jak pare rzeczy działa, a nastepnie rozwiazac mozliwie duzo zadan. Wynika to głównie z faktu, ze zadnaia maturalne nie wymagaja od zdajacego myslenia, tylko podstawienia ich do schematu, odpowiedniego dla danego zadania. Słowo myślenie to znacznie zbyt wiele dla tego procesu. Reasumujac - Dobry wynik z chemii wymaga przede wszystkim praktyki w rozwiązywaniu zadan i arkuszy z zeszlych lat, zeby czuc się poprostu pewniej przed takim kawałkiem papieru, jesli juz siadziemy przed nim w warunkach pewnego stresu. Ponadto wymaga zapamiętania kilku prostych faktów. Niczego więcej.

[elkon]

zdecydowanie na rozumieniu i rozwiązywaniu zadań

ja w lo nie musiałam się jeszcze ani razu uczyć (wkuwać) chemii. za to około 150 zadań przed sprawdzianem rozwiązywałam

ale po takim maratonie zadaniowym powiem Ci, że sprawdzian z materiału 3 miesięcy w klasie z rozszerzoną chemią napisałam w 20 minut i 31/33.