I teraz garsc statystyk:
Podeszło - stacjonarnych 202, niestacjonarnych 50.
Oceny:
2: s - 34, ns - 28
3: s - 60, ns - 14
3,5: s - 32, ns - 6
4: s - 35, ns - 1
4,5: s - 22, ns - 1
5: s - 19, ns - 0
Średnia: s - 3,41, ns - 2,50
There, podyskutujcie z tym. Akurat przedmiot taki, ze 90% to wlasna nauka w domu, wiec nikt nie moze powiedziec, ze kogos asystent nie kochal (pomijajac punkty za seminaria/cwiczenia, ale zeby zapobiec takim sytuacjom asystenci zmieniaja sie po semestrze, wiec malo prawdopodobne).
A tak z drugiej strony medalu - pewien asystent (znowu, jesli ktos wie to wie, niech zachowa dla siebie) - zwykl mawiac po czyjejś wybitnie bzdurnej odpowiedzi Pan to na pewno jest ze stacjonarnych?. To jest wyjatek, zeby nie bylo (mozna bylo od niego uslyszec duzo gorsze rzeczy, trzeba z tym zyc i tyle) - ale pokazuje pewien sposob myslenia, ktory cholera wie ilu jeszcze prowadzących przejawia.
I troche OT. Ostrzegam, ze to bedzie generalizowanie, ale co poradze. Jest moja grupa, i ludzie z niej sa zajebisci. Raz, ze troche razem juz spedzilismy, dwa, ze po prostu sa. Inne grupy, z ktorymi mam kontakt - jasne, maja prawo byc do pewnego stopnia hermetyczne jesli przychodzi ktos z zewnatrz tylko odrobic jedne zajecia. Ale z mojego doswiadczenia grupy stacjonarne sa hermetyczne duzo bardziej, zreszta nawet wewnatrznie jakies dziwne podzialy, animozje, zachowania - a z ludzmi z niestacjonarnych czesto duzo latwiej zlapac NORMALNY kontakt, porozmawiac o czyms innym niz zajecia, cokolwiek. But thats me.
Jeszcze chwila (a moze juz?) i na dyplomie ukonczenie studiow nie bedzie wpisany tryb w jakim sie je konczylo. Wiec nie tylko pacjent, ale i pracodawca nie bedzie tego wiedzial.Anq007 pisze:Wiedząc, że dr X jest ze stacjonarnych, ale ma nieżyczliwe podejście i nie można go o nic zapytać, a dr Y jest po niestacjonarnych, ale wszystko cierpliwie wytłumaczy, nawet każde najgłupsze pytanie. nie znam chyba osoby, która by wybrała dr X