dorota90, Akurat mam znajomą, która pracuje w Krakowie. Zapotrzebowanie na wetów jest, pracy sporo ale zarobki nie specjalne no i ciągłe umowy na czas określony. Jeśli powstała by tam weta to raczej sytuacja by się nie poprawiła.
Generalnie ciągle weterynaria jest modna i wiele uczelni chce ją mieć aby podnieść swój prestiż i podreperować budżet. Nikt nie śledzi losów obecnych absolwentów a tym bardziej nie zastanawia się nad perspektywami dla przyszłych. Od biedy zawsze można uciąć dyskusje podając ilość wolnych etatów w inspekcjach. Z perspektywy swojej i kolegów z roku wiem, że już teraz o pracę nie jest łatwo. Dwa kolejne wydziały na pewno nie sprawią, że sytuacja się poprawi.
Nie rozumiem w jakim kontekście to do mnie mówisz. Bo piszesz tak jakbym to ja zakładała tę weterynarię.
To, że po wecie jest trudno o pracę to nie jest dla mnie ani pewnie dla większości zainteresowanych żadna nowość, moja decyzja jest przemyślana a idę tam właśnie dlatego, że moja sytuacja rodzinna (nie wiem czy to dobre określenie) zapewni mi pracę.
Poza tym nigdzie nie napisałam, że mam zamiar pracować w Krakowie, ale dzięki za info P
Znam kilka osób po biologii. Żadna z nich nie pracuje w szkole, jedna w firmie farmaceutycznej, jedna jest pracownikiem technicznym na UP we Wro a jedna wykłada towar w markecie nocami. Reguły więc nie ma ale z tą szkołą to przereklamowane bo raczej redukują etaty w edukacji niż zwiększają. Dwie osoby z ww. próbowały szukać pracy w szkołach. Bez sukcesu.
Bo są pewnie po zwykłej biologii, ja studiuję nauczycielską i chodziło mi generalnie o te 80% które w ogóle znajdą pracę w zawodzie)