Magister na zmywaku - ku przestrodze

Forum studenckie dla przyszłych, obecnych i byłych studentów kierunków przyrodniczych i pozostałych. Podziel się swoimi doświadczeniami, radościami i smutkami
Awatar użytkownika
Stalowy
Posty: 2447
Rejestracja: 27 lut 2010, o 23:35

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Stalowy »

Dali, no ale bez przesady, jakie szanse na skończenie tego kierunku ma ktoś z 30% z podstawy matmy, skoro na tym kierunku jest ogromny na matmę nacisk.

Nie wspominając o tym, że na takim zamiejscowym wydziale", jeżeli taka osoba się przemsknie (nie wyobrażam sobie tego), to jej wartość jako informatyka będzie zerowa :F

Dzisiaj słyszałem rozmowę jednego z chłopaków, które właśnie tam idzie: nooo stary, k*wa zaj*bista sprawa, k*wa, pół roku pochodzę, zrezygnuje i już mam k*wa na połowę fury!"
Awatar użytkownika
Padre Morf
Posty: 4407
Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Padre Morf »

[at]: nie inaczej jest z kierunkami medycznymi - najłatwiej pracę znaleźć w małych miejscowościach

Do małych miejscowości to się jeździ dyżurować i ma się 2 w 1 (wiedzę, a i kaska wpadnie).
Kraków jest rzeczywiście specyficzny - osobie spoza środowiska (medycznego, prawniczego czy innego) może być ciężko, bo panuje tam spory hermetyzm.
a pełno jest głosów, że różne kierunki w tym i ochrona środowiska są przyszłościowe, że ten sektor się rozwija i och i ach, mnóstwo miejsc pracy, chodźcie studiować, ale już już.

O biotechu mówi się tak od lt, a jak jest wszyscy wiedzą.

Kto to widział, żeby Polska miała największą ilość studentów w Europie i jednocześnie była jednym z najbardziej zacofanych krajów?

Namnożyło się uczelni z kierunkami w stylu tajnych kompletów i mamy to co mamy.
Część tych uczelni funkcjonuje tylko ze względu na niskie zarobki na uczelniach publicznych. Kadra chce sobie dorobić i idzie pracować gdzie się da.
Awatar użytkownika
DMchemik
Posty: 4052
Rejestracja: 26 wrz 2006, o 23:43

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: DMchemik »

To i ja dorzucę swoje 3 grosze. Wg mnie przyczyn jest kilka. I kilka podobnych rozdziałów juz przerabialiśmy, ale zawsze jesteśmy mądrzejsi po własnej szkodzie. 10 lat temu w modzie był marketing, który był otwierany gdzie tylko się dało i co? Efekty były jakie były. od kilku lat w modzie jest biotechnologia i cytuję słowa pewnego absolwenta tego kierunku: nie wiem po otwierać wszędzie kierunek, po którym nie ma w tym kraju przyszłości", a dany absolwent ponad 2 lata siedzi za granicą i dzieki temu pracuje w zawodzie. 10 lat temu uczelnie wyprodukowały armię bezrobotnych, a teraz robią to nadal tylko że na nieco innych kierunkach. Tych na które jest moda. Pardon, no ilu biotechnologów nam trzeba? Nawet gdyby ten kierunek się jakoś rozwijał niezwykle szybko, to nei będzie pracy dla całej armii. Co do informatyków, nie powiedziałbym, że nadal ich brakuje biorąc pod uwagę perypetie z poszukiwaniem pracy przez tych, których znam. I ich zarobki. Mamy masę kierunków, które w zasadzie służą tylko temu, żeby ci co studiują po to, żeby mieć papier że skończyli studia mieli gdzie ten papier zdobyć, ale ich studia nie służą pracy w zawodzie. Ale ci co na nią liczą po tych studiach się zawodzą. Rozumiem, że rodzice często przymuszają do wyboru konkretnych studiów, w końcu najlepiej jest, aby dziecko robiło karierę, ale też ci, którzy takie studia wybierają po których nei ma pracy w zawodzie , niech potem nie narzekają, że zmywają gary! Przecież ta armia muzykologów, biotechnologów, filozofów, historyków, marketingowców musi gdzieś pracować. Pod tym względem życie jest brutalne. Ja także szukałem pracy dość długo, ale ją znalazłem. Ze swojego roku mam kontakt tylko z 2 osobami, które nie pracują w zawodzie, co nie znaczy, że wszyscy ją łatwo znaleźli, bo trafiliśmy na kryzys 3 lata temu. Jesteśmy też krajem, w którym w zasadzie NIC się nie rozwija, a jeśli się nawet rozwija to w takim tempie, że i tak jesteśmy do tyłu za Murzynami. Nie sugerowałbym się przy wyborze studiów kierunkami zamawianymi czy tym co mówią eksperci", bo najlepiej w życiu wychodzą ci, co nie polegają na zdaniu ekspertów. To samo dotyczy obietnic polityków. Gazety z natury służą do tego, żeby było co czytać, więc różne steki bzdur można w nich wyczytać. Przecież wystarczy spojrzeć realnie: co politycy zapowiadali już kilka lat temu i na jakim to jest etapie? W większości na takim, na jakim było w chwili zapowiedzi kilka lat temu. Dzisiaj sam się śmieję z tego co piszą w gazetach. Ci co szukają pracy pewno też. Nie dodałem jeszcze jednego ważnego problemu. Kumoterstwo, kolesiostwo, znajomości, rodzina. W starych i dużych zakładach zwykle pracują całe klany rodzinne i praca jest niezaleźnie od wykształcenia czy predyspozycji, byle tylko nalezeć do rodziny itp. Co ciekawe, chyba w największym stopniu dotyczy to zwykłych robotników, ale ja pracowałem już w laboratorium z dwoma informatykami, ekonomistą i marketingowcem. W dużym i starym zakładzie właśnie. Jak mamy nie narzekać potem na polityków, skoro ludzie sami to na najniższych stanowiskach zaczynają juz nakręcać? Pracujesz? Tak, kuzyn mi załatwił w XXX. A to samemu nie można pracy poszukać? Dla części ludzi po studiach brakuje pracy, bo ich stanowiska częściowo zajmują ludzie bez kwalifikacji, ale za to po znajomościach. O, jeszcze ciekawy przykład: wiele osób składa papiery na kilka kierunków, ale pytanie czy ktoś, kto się dostał na budownictwo, animację społeczną, telekomunikację, elektronikę, informatykę, ochronę środowiska równocześnie i potem sobie wybiera ofertę z lepszą perspektywą dla siebie ($) ma predyspozycje do każdego z tych kierunków? A potem mamy chemików, którzy lepiej, żeby uczyli w szkole, niż się brali za poważne rzeczy, budowlańców, którzy nie umieją obliczyć rusztowania i masę innych specjalistów, którzy są kiepskimi specjalistami. Ale mają dyplom.

Wyszło chaotycznie, ale może da się przeczytać i zrozumieć. Wina leży pośrodku, w uczelniach, które masowo tworzą kierunki dla przyszłych bezrobotnych, ci co na te kierunki idą, kumoterstwo na rynku pracy, rodzice. Spotkałem się także z sytuacjami, że ludzie pokończyli studia, kilka dodatkowych kursów, zanoszą gdzieś CV i pracodawca popatrzy i nie wie po co by mu był ktoś o takiej specjalności, chyba że do zmywania garów.
Dali
Posty: 160
Rejestracja: 1 paź 2009, o 18:06

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Dali »

Ja się wciąż nie mogę zgodzić, że informatyków jest za dużo. Za dużo jest kiepskich informatyków a za mało specjalistów od niektórych języków programowania. W firmie w której pracowałem w wakacje szukano pewnego specjalisty przez 6 miesięcy (!), co jakiś czas pojawiał się na rozmowach kwalifikacyjnych jakiś informatyk ale miał bajki w CV i firma nawet nie mogłaby go wyszkolić ( po takich informatyków bez wiedzy i doświadczenia już miała, z czego brały się kłopoty ). Raz znaleziono typa, zaproponowano mu 6 tysięcy brutto + premię + samochód, telefon ale stwierdził, że on takie warunki pracy ma u siebie w Wawce i mu się nie uśmiecha.
Wilson
Posty: 90
Rejestracja: 12 gru 2008, o 10:04

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Wilson »

To może ja jako informatyk się wypowiem . To jest dość specyficzna branża. Nie można być od wszystkiego". Największe zapotrzebowanie jest na programistów, ale serwisant też znajdzie pracę. Każdy ma po kilka komputerów, a przecież się psują . Są jeszcze admini sieciowi. Bardzo ważne jest ukierunkowanie siebie na jakąś dziedzinę, bo kto jest do wszystkiego jest do niczego". Serwisant nigdy nie będzie dobrym programistą, a programista nie zrobi dobrze niczego innego oprócz programu. Same studia nic nie dadzą. Ja i wielu moich kolegów zaczynaliśmy pracę bez wykształcenia, oni pracowali w zawodzie już kilkanaście lat bez wykształcenia informatycznego! Teraz uczelnie strasznie lansują informatykę. Ale jak widzę, co ludzie na tym kierunku potrafią to mi się nóż w kieszeni otwiera. Nie poszedłem z zasady. Jak mnie przycisną to sobie zrobię inżyniera i będę słuchał przez 3 lata tego, co robię na co dzień. Bez pasji nigdy nie będzie się dobrym informatykiem. A potem taki co przeimprezował sobie 5 lat studiów wchodzi na forum i narzeka, że nie ma pracy a przecież jest mgr inż. informatyk! Jak się nic nie umie to tak jest.
Powstało masę uczelni typu wyższa szkoła szczotki i mopa i kierunków typu zakręcanie słoików na wyższej szkole przetworów". Niestety, ale mamy taką mentalność, że studia należy skończyć obowiązkowo. A wcale tak nie jest. Ludzie ładują się masowo na uczelnie bo tak trzeba". A przecież lepszy jest dobry fach niż byle jaki dyplom. Niestety do nas to chyba jeszcze nie dotarło i będziemy jeszcze długo studiować".
zdzisław
Posty: 271
Rejestracja: 1 cze 2009, o 02:52

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: zdzisław »

Wina absolutnie nie leży w uczelniach. One po prostu korzystają z dobrej koniunktury i zarabiają na jeleniach żywą gotówkę (czy bezpośrednio od niestacjonarnych, czy od Skarbu Państwa od stacjonarnych to osobna sprawa). Winni są chętni na te studia, którzy zaczynając nie zastanawiają się co będzie jak te studia ukończą. Wiele osób nie ma pomysłu na życie i przez te min. 5 lat właściwie bezproduktywnie przeczekają po potem jakoś to będzie".
Nie dociera do rodziców i maturzystów, że obecnie wykształcenie nie daje gwarancji dobrej pracy.
Wilson
Posty: 90
Rejestracja: 12 gru 2008, o 10:04

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Wilson »

Wina absolutnie nie leży w uczelniach. Pamiętam jeszcze, jak byłem na 3 roku, szliśmy specjalnością więc było nas po kilkanaście osób na wykładach i prowadzący pytał, co zamierzamy robić po tym kierunku. Na 20-30 obecnych może tylko 2 osoby wiedziały co w ogóle studiują! Każdy odpowiadał mniej więcej tak, jak napisałeś: jakoś to będzie albo zamierzał kontynuować edukacje w nieskończoność. Prawda jest taka, że studia to idealne miejsce na przedłużenie dzieciństwa, unikanie odpowiedzialności i ciągnięcie kasy od rodziców. Z roku na rok poziom na uczelniach drastycznie spada. Nie można wymagać od kogoś, kto ledwo zdał maturę tego samego, co od osoby mającej wysoki wynik, a ktoś musi zostać na kierunku, w wielu przypadkach trzeba jeszcze zapełnić sponsorowane z różnych projektów specjalności i inne kursy". Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś będzie chciał, to całkiem sporo wyniesie.
Awatar użytkownika
dzikus
Posty: 104
Rejestracja: 21 paź 2011, o 18:31

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: dzikus »

Buhaha ochrona srodowiska ^^. Generalnie mysle ze po kazdych studiach w obecnych czasach jest dosc ciezko o prace, ale ten kierunek to wiadomo, ze samobojstwo nie rozumiem dlaczego tyle osob sie tam pcha. To samo z bioinformatyka - teraz coraz bardziej popularna a w polsce nie ma pracy po tym kierunku (owszem przyszlosciowy ale za granica). Mysle ze ta Pani jakby chciala to by znalazla prace jako nauczycielka w jakiesc ze szkol policealnych/technikach od cholery teraz tego ). A ludizei tak sie tam garna (nie wiem po co).
anulkaaa357
Posty: 7
Rejestracja: 13 paź 2011, o 09:31

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: anulkaaa357 »

Moim zdaniem sami młodzi ludzie są po części winni. Pchają się na kierunki nic nie warte, które nie dają im żadnych faktycznych umiejętności, wolą studiować latami i bawić się ze znajomymi zamiast robić dodatkowe kursy staże, lub poprostu zacząć pracować jak najszybciej. A potem płaczą, jak to ciężko znaleźć pracę. Czemu ktoś ma Cię zatrudnić, skoro jedyne co umiesz to mówić po średnio angielsku.

Polecam też artykuł

Kod: Zaznacz cały

biznes.banzaj.pl/Trudna-sytuacja-mlodych-na-rynku-pracy-32714.html
Wilson
Posty: 90
Rejestracja: 12 gru 2008, o 10:04

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Wilson »

Wróciłem na studia, chcę się przekwalifikować i oniemiałem: teraz mając jeden kierunek to tak, jakby nie mieć wcale studiów! Gdy zaczynałem licencjat dwa kierunki były jakimś prestiżem, teraz dwa kierunki to absolutne minimum. Ludzie ciągną trzy albo cztery naraz i jeszcze zaocznie jakieś szkoły policealne! Oczywiście żadne nie mają ze sobą nic wspólnego. Bardzo łatwo zauważyć, że dla 90% studentów studia to sposób na życie, ciągnięcie kasy od rodziców, przedłużenie sobie dzieciństwa i nieustanne imprezowanie. A teraz najlepsze: nikt nie jest w stanie powiedzieć, co chce robić i gdzie pracować.
Dali
Posty: 160
Rejestracja: 1 paź 2009, o 18:06

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: Dali »

Bo odpowiedź na to pytanie przestała być oczywista, 40 lat temu w wielu miejscowościach były ogromne zakłady przemysłowe, które dawały pracę znacznemu odsetkowi absolwentów, w okół tych zakładów była masa pracy przy przedsiębiorstwach okołoprzemysłowych, do tego cały czas był wyż demograficzny i potrzeba było chociażby nauczycieli, na wsiach była praca w rolnictwie. System był na pewno gorszy i mniej wydajny, ale łatwo zauważyć, że praca była i planowanie przyszłości nie było trudne w tym sensie, że z reguły pracowało się w wyuczonym zawodzie.
W dużych miastach praca jest, ale nie jest to praca dla ludzi wykwalifikowanych. Nie można wierzyć tym gazecianym mitom, że brakuje inżynierów ( jak już, to brakuje inżynierów gotowych pracować za psie pieniądze albo specjalistów w bardzo wąskich dziedzinach ). Brakuje nam chociażby nowoczesnych technologii, granty są niskie i rozproszone ( polecam zapoznać się z sytuacją, gdzie naukowcy rozwijający płytki z kryształów z azotku galu nie mogą się doprosić dotacji, mimo że ich badania są unikatowe ).
Ciężko mi powiedzieć, czy ludzie sami są sobie winni, po części na pewno ( kierunki typu międzynarodowe stosunki gospodarcze albo bezpieczeństwo wewnętrzne - bez urazy dla studentów tych kierunków ) ale czy można obwiniać wszystkich studentów chemii, biologii czy ochrony środowiska, że nie poszli na medycynę albo weterynarię?
lith
Posty: 3117
Rejestracja: 28 wrz 2009, o 22:49

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: lith »

Akurat znam trochę osób z mgrinż i jakoś nie narzekają. W większości wyglądało u nich podobnie. najpierw gdzieś się na praktyki załapać (w zależności od kierunku w odpowiedniej branży)), pokazać, że jest się godnym uwagi i praca po studiach, potem ewentualnie własna firma. Jednym łatwiej, innym gorzej, ale na pewno bez porównania z humanistycznymi. Raczej frytek nie smażą.
keehl
Posty: 251
Rejestracja: 18 paź 2009, o 21:09

Re: Ku przestrodze: rozpacz magistrów "Jestem mgr i zmywam gary"

Post autor: keehl »

Rozwaliło mnie to pierwsze zdanie, jak można się bulwersować, że pracy nie ma, jak się wśród swoich porażających osiągnięć, które tę pracę powinny niby zagwarantować, wypisuje szkołę średnią, niezły angielski (czytaj nic nie umiem sensownego powiedzieć ale kojarzę o czym śpiewają w sobotę wieczorem do bansów.), prawo jazdy i parę kursów". Po wykreśleniu pierdół zostają te studia i bliżej nieokreślone kursy. ŁAAAAAAAAŁ, jak ona to zrobiła?

Może jakby były studia, 3 języki obce, wymiany zagraniczne, praktyki, staże, podyplomówka i jakieś dodatkowe uprawnienia, to bym się pochylił i łzę uronił, ale tak to spadaj Karino, kurę przypalasz.

Może w jakimś normalnym kraju studia to jest osiągnięcie, ale jak u nas każdy durny kierunek studiuje pierdyliard osób to czego się spodziewać.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości