Prośba o radę. :)

[zoo_]

Naprawdę myślisz, że osoby, które się nie dostały dałyby radę skończyć takie studia, gdyby dostały szansę? Może jakaś niewielka grupka ludzi, którzy akurat nie byli w najlepszej kondycji w dzień matury. Przynajmniej taka jest moja osobista opinia

Czemu nie. Matura to tylko loteria, może się za pierwszym razem z róóóóżnych powodów (czasem nawet bardzo sensownych, uzasadnionych) nie udać. A ktoś jest tak zmobilizowany, że za wszelką cenę będzie chciał się utrzymać i da radę.
Wiele też razy czytałam, że jest w grupach dużo osób starszych niż rocznikowo powinni". Wielu z nich to zapewne poprawiający i dostający się za n-tym razem
Ale tak naprawdę nie znam tych studiów ani statystyk, więc opieram się jedynie na tym, co mogę sobie wyczytać na forum : p

[Edea]

Czemu nie. Matura to tylko loteria, może się za pierwszym razem z róóóóżnych powodów (czasem nawet bardzo sensownych, uzasadnionych) nie udać.

O tym właśnie mówię O tym pechu który nie pozwolił potencjalnym kandydatom napisać na 100% swoich możliwości

A ktoś jest tak zmobilizowany, że za wszelką cenę będzie chciał się utrzymać i da radę.

I chwała mu za to, osobiście bardzo imponują mi ludzie, którzy mimo przeszkód z uporem dążą do celu. Niestety, w dzisiejszych czasach wygody i komfortu jest już coraz mniej takich ludzi

Wiele też razy czytałam, że jest w grupach dużo osób starszych niż rocznikowo powinni". Wielu z nich to zapewne poprawiający i dostający się za n-tym razem

Tak, dużo jest takich, praktycznie na wszystkich kierunkach. W końcu ludzie próbują się dostać na dany kierunek czasami po kilka razy. Nie jestem jednak wstanie powiedzieć jak ze zdawalnością u tych ludzi. Ale nie zapominajmy też tych, którzy są rocznikowo starsi dlatego, że powtarzają rok, albo po prostu robią sobie drugi kierunek
Ogólnie popieram kolejne próby dostania się na swój wymarzony kierunek - w końcu żyje się tylko raz, czemu nie robić tego, co się naprawdę lubi? Gdziekolwiek jest jakiś próg punktowy, zawsze są ludzie, którym brakło szczęścia i tych kilku punktów żeby się dostać. Nie mniej, jeśli tych punktów jest więcej, albo nie udało się dostać więcej niż 3-4 razy, trzeba się zastanowić, czy aby to na pewno dobry wybór kierunku.
I znowu przykład z życia. Mój nauczyciel angielskiego opowiadał nam o jego upartej studentce, która pobiła chyba rekord uczelni (jak nie Polski P) i spędziła na pierwszym roku filologii angielskiej 11 lat (mówię prawdę, chyba że to mój nauczyciel kłamał ) nie wiem co się z nią działo dalej, chyba w końcu zrezygnowała. Ale chyba się ze mną zgodzisz, że to już jest przesada - strata czasu i pieniędzy

[lith]

zoo_, dokładnie zoo. akurat to, że osoby z końca listy by się nie utrzymały to totalna bzdura. Po wynikach na studiach ciężko byłoby poznać komu jak rekrutacja poszła. I to nie chodzi tylko o odróżnienie pierwszej listy od ostatniej, ale tez o niestacjo, gdzie ludzie mieli przecież jeszcze niższe wyniki, czy tez osoby, które poprawiały matury i się dostały za n-tym razem.

[Edea]

Przepraszam, nigdy nie mówiłam o osobach z końca listy tylko o osobach, które nigdy się nie dostały mimo prób. Proszę uprzejmie nie przekręcać Albo ja jestem niespełna rozumu, albo ktoś tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem (goodbye, 100% z matury jakiejkolwiek ) Z resztą podkreślałam wcześniej, że to moja osobista opinia. To jest bardziej gdybanie i wróżenie z fusów i nikt nie będzie nigdy wstanie ocenić, czy to prawda czy nie. (Dla tych, którzy nie rozumieją wyjaśnię: nikt nie jest wstanie powiedzieć, czy ukończy studia osoba, która się na nie nigdy nie dostała ) I w końcu, człowiek to nie nauka ścisła", zawsze się znajdzie jakiś fenomen, który nie umie dodać 2+2, a po ciężkiej pracy i wyciskając z siebie siódme poty zrobi doktorat z matematyki

[lith]

Jeżeli była mowa o osobach, którym ewentualnie zabiera się miejsce to są osoby, które są przecież zaraz pod kreską. na przykładzie leka widać dobrze, że te kilkadziesiąt, kilkanaście, kilka punktów, a co dopiero punkt nie ma absolutnie żadnego znaczenia na samych studiach i nie widzę sensu na tej podstawie prorokowania czy komuś się uda, czy nie, bo miałby pewnie na to takie same szanse jak każdy inny.

[Edea]

Niby masz rację. Jak już się dostaniesz, studia są jak rosyjska ruletka - ktoś może nie posiadać wiedzy ale wystrzela sobie czwórkę z egzaminu bo jest test wyboru, albo ściągnie sobie odpowiedzi, albo po prostu siądzie sobie obok jakiegoś obkutego okularnika (bez urazy, okularnicy, sama noszę okulary ), odpisze od niego i się potem okaże że dostanie lepszą ocenę, niż osoba, od której odpisał. I wynik jest taki, że z hukiem wyleci ten, który się naprawdę uczył a zostanie kombinator i oszust z tak zwanego końca listy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wszystkim średnia się drastycznie zmienia w trakcie nauki w ogóle, nie tylko na studiach. Ale osobiście uważam, że jeśli ktoś próbuje dostać się na jakiś kierunek już trzeci, czy czwarty raz i znów mu się nie udało, powinien się zastanowić, czy aby na pewno ma dla tego kierunku odpowiednie predyspozycje (w końcu przedmioty liczące się w rekrutacji nie są wybierane losowo ). Po tych trzech, czterech straconych latach, nagle zdajesz sobie sprawę tego, że jakbyś wybrał sobie inny kierunek, mógłbyś mieć już zrobiony licencjat albo inżyniera. Chyba, że to jest ten jeden kierunek i żaden inny Cię nie interesuje - wtedy życzę Ci, że w końcu dostaniesz się na te studia w swojej obojętnie której, nawet dziesiątej próbie i je skończysz z wyróżnieniem

[lith]

To już matura zdecydowanie bardziej podpada pod rosyjską ruletkę, bo wiedzę to ona akurat mało sprawdza. Właśnie nie jest tak, że te osoby, które ledwo się dostały to one sobie najgorzej poradzą. Bardzo często okazują się dużo bardziej ogarnięci niż osoby z wyższymi wynikami z matur. Więc często się zdarza, że to właśnie taka osoba z pierwszej listy potem musi spisywać od osoby, która się ledwo na niestacjonarne dostała. Nie ma tu reguły. i w sumie nikogo to nie interesuje potem jak komu matura poszła. Są osoby na niestacjonarnych, które co rok podchodząc do matury np. poprawiają ją na tyle, żeby się dostać dopiero na 2,3,4 roku lekarskiego. A jakoś na studiach sobie radzą.

[emmilka]

Zastanow się trochę. JAK mam pojsc na chemie jeśli jej nie zdawałam na maturze ?

[Michch]

No normalnie. Dajmy na to UG-sprawdziłem i w rekrutacji przyznają punkty za chemię, matematykę, język obcy i biologię/fizykę. Są odpowiednie wagi przedmiotów (oczywiście za chemię najwięcej). Jeżeli nie zdawałaś chemii to masz za nią zero punktów, ale reszta przedmiotów się liczy. Kandydatów jest 2 na miejsce. Więc przy w miarę dobrze zdanych pozostałych przedmiotach ma się duże szanse na dostanie. Do zdobycia jest 150 punktów, a zeszłoroczny próg to 49 punktów. Bez chemii możesz uzyskać max 82,5 punkta.

Nie denerwuj się tak.

[mickey_mouse]

Po przemyśleniu sobie pewnych spraw doszłam do wniosku, że faktycznie zimowanie jest bez sensu. Lepiej przez ten rok zainwestować w naukę języka za granicą i biologii niż się zabijać na studiach, których i tak nie mam zamiaru ukończyć. Dziękuję za komentarze