1 rok
-
- Posty: 76
- Rejestracja: 30 cze 2012, o 10:06
Re: 1 rok
to swietnie, ze nie bedzie laciny, ulzylo mi
w przewodnikach dydaktycznych, z tego co wiem bylo cos takiego jak literatura obowiazkowa. Chodzilo mi o cos takiego.
w przewodnikach dydaktycznych, z tego co wiem bylo cos takiego jak literatura obowiazkowa. Chodzilo mi o cos takiego.
Re: 1 rok
Mogę odpowiedzieć jakie były nasze początki: na anatomie pierwsze zajęcia się nie uczyliśmy, bo były organizacyjne, przydział do sal i ogólne rozeznanie - powiedzą, że obowiązującą książką jest Woźniak (tudzież przez niektórych doktorów, zwany zieloną książką, zielonym pamiętnikiem) - potem asystenci mogą, ale wcale nie muszą polecić coś - ale to po prostu tylko sugestia. Doktor X poleci 3 tomowego Graya, Y że Bochenek, a następny że jeszcze coś innego p Histologia pierwsze ćwiczenia to było siedzenie i słuchanie o technikach histologicznych, polecali nam ksiązki dodatkowe typu Bartel, Sadler, Sawicki - ale szczerze? nie mam pojęcia jak te książki nawet wyglądają. Biofizyka? Mój mózg po już wyparł z pamięci te traumatyczne wspomnienia z tych zajęć xD
Re: 1 rok
Haha, kolega dobrze prawi uczcie się z tego z czego wygodnie, ale najlepiej z podręczników pisanych przez profesorów uczelni )adam19 pisze:Mogę odpowiedzieć jakie były nasze początki: na anatomie pierwsze zajęcia się nie uczyliśmy, bo były organizacyjne, przydział do sal i ogólne rozeznanie - powiedzą, że obowiązującą książką jest Woźniak (tudzież przez niektórych doktorów, zwany zieloną książką, zielonym pamiętnikiem) - potem asystenci mogą, ale wcale nie muszą polecić coś - ale to po prostu tylko sugestia. Doktor X poleci 3 tomowego Graya, Y że Bochenek, a następny że jeszcze coś innego p Histologia pierwsze ćwiczenia to było siedzenie i słuchanie o technikach histologicznych, polecali nam ksiązki dodatkowe typu Bartel, Sadler, Sawicki - ale szczerze? nie mam pojęcia jak te książki nawet wyglądają. Biofizyka? Mój mózg po już wyparł z pamięci te traumatyczne wspomnienia z tych zajęć xD
Na biofizyce na 1 zajęciach było chyba rozdział do podgrup i jakieś techniki zaokrąglania czy coś, których i tak potem większość niezbyt ogarniała hahah, a przynajmniej ja na pewno nie pamiętam to, bo się niemiłosiernie wynudziłam haha
Lekarz Rezydent.
-
- Posty: 76
- Rejestracja: 30 cze 2012, o 10:06
Re: 1 rok
biofizyka jest taka straszna?
co na tych zajeciach w ogole jest? moglby ktos mi to z grubsza opisac?
co na tych zajeciach w ogole jest? moglby ktos mi to z grubsza opisac?
-
- Posty: 6
- Rejestracja: 3 lip 2011, o 12:58
Re: 1 rok
Biofizyka to dosyć specyficzny przedmiot i nie jest raczej mile wspominana przez studentów.
Biofizyka dzieli się na 3 części - ćwiczenia (1 semestr), wykłady i seminaria (o egzaminie już nie wspomnę)
1. Ćwiczenia (semestr zimowy) - są to laborki (sprzęt raczej starszy, mikroskopy ciężkie w obsłudze, aparatura mało dokładna). Za każde ćwiczenie dostaje się punkty (0, 2, 3, 4 lub 5) - po każdym ćwiczeniu lub podczas jego wykonywania asystenci albo robią długa odpytkę albo sprawdzian (dużo tutaj zależy od tego na kogo trafisz - masz tego samego asystenta zwykle przez cały semstr). Ćwiczenia i zagadnienia do nich są brane z takiej biało niebieskiej książki (skrypt napisany przez dwóch doktorów z UMP) i z książki Jaroszyka ( ). Aby dopuścili Was do zaliczenia ćwiczenia potrzeba coś ponad 22 pkt. (dokładnie już nie pamiętam ile, ale to wszystko Wam powiedzą - pierwsze ćwiczenia mają charakter czysto organizacyjny, trochę tylko wspomną o niepewnościach pomiarowych i to wsio). Ćwiki kończą się zaliczeniem (w tym roku było testowe, rok temu jak zdawałem były zadania otwarte, próg na zaliczenie 60% - jak większość rzeczy na studiach) - raczej przez ten cały OLAT będziecie mieli test. Niestety, w tym roku test był dość trudny i dużo osób go nie zdało - na szczęście były poprawki i ludzie jakoś wyszli z tego obronną ręką.
2. Seminaria - kilka zajęć - omawiają tam zasadę działania laserów, MRI, RTG, USG i innych urządzeń medycznych - tematy ciekawe ale niestety słabo realizowane. Każde seminarium zwykle jest z kimś innym, czasem jest odpytka, można też złapać punkty za aktywność które doliczają się do zaliczenia. Zalka testowa tez na OLACIE (ja ponad rok temu miałem też test) - też sporo osób miało problemy z zaliczeniem, ale nie tyle co ćwiczenia.
3. Wykłady - wrrrrrrrrr! 8 rano (może zmienią Wam plan, ale w to szczerze wątpię) - slajdy przerzucane szybko, masa niezrozumiałych równań i wzorów. Chodzić nie trzeba ale czasem jest lista na wykładach - i jak chodzi mało osób to może się to na Was zemścić.
4. Najgorsza rzecz - egzamin - loteria zależna od kierownika katedry. W 2011 roku oblało ponad 50 osób, w 2012 liczba niezdanych była wynikiem trzycyfrowym. Egzamin - absolutny zlepek wszystkiego i niczego. Na szczęście poprawki są do przejścia - dużo ludzi zdaje ją jeszcze w lipcu, we wrześniu też na szczęście udaje się jakoś to skończyć (czasami dają na poprawce ten sam test co na egzaminie)
Ogólnie większość rzeczy na Fredry jest do przejścia (choć przyznam że do dzisiaj prawie po 2 latach nie darzę 2giego piętra tego budynku (katedra biofizyki) jakimiś płomiennymi uczuciami), najgorsze są tam zalki i egzamin (trzeba sporo przysiąść).
Suma sumarum w końcu musiał jakiś powód być, by studenci przedmiot ten biosyfem zwali.
Biofizyka dzieli się na 3 części - ćwiczenia (1 semestr), wykłady i seminaria (o egzaminie już nie wspomnę)
1. Ćwiczenia (semestr zimowy) - są to laborki (sprzęt raczej starszy, mikroskopy ciężkie w obsłudze, aparatura mało dokładna). Za każde ćwiczenie dostaje się punkty (0, 2, 3, 4 lub 5) - po każdym ćwiczeniu lub podczas jego wykonywania asystenci albo robią długa odpytkę albo sprawdzian (dużo tutaj zależy od tego na kogo trafisz - masz tego samego asystenta zwykle przez cały semstr). Ćwiczenia i zagadnienia do nich są brane z takiej biało niebieskiej książki (skrypt napisany przez dwóch doktorów z UMP) i z książki Jaroszyka ( ). Aby dopuścili Was do zaliczenia ćwiczenia potrzeba coś ponad 22 pkt. (dokładnie już nie pamiętam ile, ale to wszystko Wam powiedzą - pierwsze ćwiczenia mają charakter czysto organizacyjny, trochę tylko wspomną o niepewnościach pomiarowych i to wsio). Ćwiki kończą się zaliczeniem (w tym roku było testowe, rok temu jak zdawałem były zadania otwarte, próg na zaliczenie 60% - jak większość rzeczy na studiach) - raczej przez ten cały OLAT będziecie mieli test. Niestety, w tym roku test był dość trudny i dużo osób go nie zdało - na szczęście były poprawki i ludzie jakoś wyszli z tego obronną ręką.
2. Seminaria - kilka zajęć - omawiają tam zasadę działania laserów, MRI, RTG, USG i innych urządzeń medycznych - tematy ciekawe ale niestety słabo realizowane. Każde seminarium zwykle jest z kimś innym, czasem jest odpytka, można też złapać punkty za aktywność które doliczają się do zaliczenia. Zalka testowa tez na OLACIE (ja ponad rok temu miałem też test) - też sporo osób miało problemy z zaliczeniem, ale nie tyle co ćwiczenia.
3. Wykłady - wrrrrrrrrr! 8 rano (może zmienią Wam plan, ale w to szczerze wątpię) - slajdy przerzucane szybko, masa niezrozumiałych równań i wzorów. Chodzić nie trzeba ale czasem jest lista na wykładach - i jak chodzi mało osób to może się to na Was zemścić.
4. Najgorsza rzecz - egzamin - loteria zależna od kierownika katedry. W 2011 roku oblało ponad 50 osób, w 2012 liczba niezdanych była wynikiem trzycyfrowym. Egzamin - absolutny zlepek wszystkiego i niczego. Na szczęście poprawki są do przejścia - dużo ludzi zdaje ją jeszcze w lipcu, we wrześniu też na szczęście udaje się jakoś to skończyć (czasami dają na poprawce ten sam test co na egzaminie)
Ogólnie większość rzeczy na Fredry jest do przejścia (choć przyznam że do dzisiaj prawie po 2 latach nie darzę 2giego piętra tego budynku (katedra biofizyki) jakimiś płomiennymi uczuciami), najgorsze są tam zalki i egzamin (trzeba sporo przysiąść).
Suma sumarum w końcu musiał jakiś powód być, by studenci przedmiot ten biosyfem zwali.
-
- Posty: 76
- Rejestracja: 30 cze 2012, o 10:06
Re: 1 rok
o taki opis mi chodzilo, wielkie dzieki.
w takim razie widze, ze bedzie zabawnie
w takim razie widze, ze bedzie zabawnie
Re: 1 rok
Obecnie od 3 w górę, 3 punkty dają zaliczenie ćwiczeń, czyli można dostać 0,3,4 lub 5 pktów. Fun, fun, fun! W większości teraz już były tylko wejściówki (przynajmniej u mnie na ćwiczeniach wszyscy asystenci robili)dobies1991 pisze:Biofizyka to dosyć specyficzny przedmiot i nie jest raczej mile wspominana przez studentów.
Biofizyka dzieli się na 3 części - ćwiczenia (1 semestr), wykłady i seminaria (o egzaminie już nie wspomnę)
1. Ćwiczenia (semestr zimowy) - są to laborki (sprzęt raczej starszy, mikroskopy ciężkie w obsłudze, aparatura mało dokładna). Za każde ćwiczenie dostaje się punkty (0, 2, 3, 4 lub 5) - po każdym ćwiczeniu lub podczas jego wykonywania asystenci albo robią długa odpytkę albo sprawdzian (dużo tutaj zależy od tego na kogo trafisz - masz tego samego asystenta zwykle przez cały semstr)
Nie byłam na żadnym ale na egzamin się potem przydają, więc warto chyba było chodzić, chociaż podobno i tak było ciężko załapać o co chodzi.3. Wykłady - wrrrrrrrrr! 8 rano (może zmienią Wam plan, ale w to szczerze wątpię) - slajdy przerzucane szybko, masa niezrozumiałych równań i wzorów. Chodzić nie trzeba ale czasem jest lista na wykładach - i jak chodzi mało osób to może się to na Was zemścić.
W 100% się zgadzam
Suma sumarum w końcu musiał jakiś powód być, by studenci przedmiot ten biosyfem zwali.
Lekarz Rezydent.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości