Medycyna a wybór liceum

[Cassiopeiae]

Witam! Piszę, bo mam problem z wyborem liceum. Chciałabym iść do lepszego liceum, bo jest tam wysoki poziom, dobra zdawalność matury, a co najważniejsze- fizyka dla medyków. Po tym liceum drzwi na UM są otwarte i mogę iść na studia gdzie chcę. Jednak mój problem polega na tym, że po prostu nie stać mnie na liceum w większym mieście, chyba, ze bardzo bym się uparła, ale wiem, że będzie ciężko. Na razie wybieram się do liceum w moim mieście. Z biologią i chemią nie jest w nim najgorzej, ale matury nie wypadają na tyle dobrze, żeby ktoś studiował medycynę. Nie wiem czy mam szansę na medycynę po takiej szkole, a bardzo chciałabym ją studiować i nie wyobrażam sobie (wiem, jak to brzmi, ale uwierzcie mi, że tak jest) siebie w innym zawodzie niż lekarz. Mam świadomość, że sama się do matury tak dobrze nie przygotuję i wiem, że będą mi potrzebne korki. W dobrym liceum jest dużo zajęć pozalekcyjnych, ale jest też duża presja, wymagania, a ja byłabym sama z dala od domu i nie wiem czy wytrzymałabym to wszystko, chociaż z moim charakterem poświęciłabym się dla sprawy, bo wiem, że po takim liceum byłoby mi łatwiej na maturze i na studiach. Nie wiem co mam zrobić. Nie chcę się upierać i sprawiać kłopoty finansowe w domu, ale boję się, że po liceum, do którego się wybieram z medycyną będę mogła się pożegnać. W drugiej klasie już nie będę się uczyła fizyki - to jest największy problem, chociaż wiem, że na niektórych uczelniach nie jest ona wymagana. Z kolei krążą też plotki, że w lepszych liceach jest taki wysoki poziom, tylko dlatego, że uczniowie uczą się wszystkiego na korkach. Chociaż nie bardzo w to wierzę. Co o tym sądzicie? Może ktoś z Was też był w takiej sytuacji? Pomóżcie mi i powiedzcie czy istnieją realne szanse na dobre wyniki na maturze i studia medyczne po liceum w małym mieście? Czy może jednak warto się trochę pomęczyć i jednak pójść do najlepszego liceum w województwie?

[Kacperek]

Są ludzie po humanach, technikach etc. Jak ktoś sam pracuje w domu, nie musi być w naj LO.

[Smile_Forever]

Tak naprawdę zawsze można się dobrze przygotować do matury, niezależnie od tego, w jakiej jest się szkole. Wiadomo, że mając zajęcia z osobami bardziej doświadczonymi w przygotowywaniu uczniów do matury jest łatwiej, ale też nie zawsze będąc we wspaniałej szkole trafi się na najlepszy zestaw nauczycieli. Oczywiście trudno jest doradzić, jaki wybór będzie najlepszy, bo pod uwagę należy wziąć w zasadzie wszystkie plusy i minusy obydwóch wyborów, więc w zasadzie każdy musi sam to dogłębnie przemyśleć. Korki owszem, nawet w bardzo dobrych szkołach uczniowie biorą Ale prawda jest taka, że wynik matury tak naprawdę zawsze zależy od samodzielnej pracy ucznia - w świetnych szkołach zawsze się trafi kilka osób nieprzemęczających się i oczywiście nie dostają się one na medycynę, z kolei znam wiele osób uczęszczających do niewielkich liceów, które nawet zdobywały wysokie miejsca w olimpiadach przedmiotowych, więc to absolutnie nie jest regułą.

[Medycyna Lwów]

był taki temat już, naucz się szukać - potem zadawaj pytania!

[Mårran]

Ja napiszę chyba to, co wszyscy: każdy może nauczyć się samemu., Szkoła często w niczym nie pomaga, a dobre wyniki powodowane są braniem korków przez wielu uczniów, by dorównać opinii szkoły. Jeśli w gorszy liceum przyłożysz się, czy weźmiesz te same korki, masz spore szanse dorównać poziomem temu lepszemu liceum.

Oczywiście, być może ta dobra szkoła pomogłaby ci w czymś. Być może lepsi nauczyciele, atmosfera sprzyjająca nauce. Ale nie demonizujmy gorszych szkół. Z nich też, przy większym wkładzie własnym, da się dostać na wymarzone studia. Tylko rzeczywiście trzeba coś robić, uczyć się tej biologii czy chemii, robić arkusze, uczyć się pisania poprawnych odpowiedzi. Tu pomoże korepetytor, który zna się na pisaniu i sprawdzaniu matur.

Powodzenia!

[czytowazne]

Kilka lat temu byłam w podobnej sytuacji, więc doskonale Cię rozumiem. Miałam do wyboru Lo w Warszawie (najlepiej Batory, oczywiście) albo Lo w moim rodzinnym mieście. Wybrałam to w rodzinnym, głównie ze strachu, że sama w stolicy sobie nie poradzę i będę tęsknić za rodzicami. Z mojej klasy do medycynę dostało się w sumie 6 osób na 30. (chociaż nie wiem ile z tych 30 w ogóle się starało), a na wumie jestem w grupie z ludźmi z Batorego, którzy twierdzą, że z ich klasy dostało się ok 23 osób też na 30. Więc różnica jest kolosalna. Jednak i tak wszyscy chodzili na korki, czy to u mnie czy to w Warszawie. Ale z opowieści wychodzi na to, że mieli więcej godzin biologii, chemii, zajęcia pozalekcyjne przygotowujące do matury, co jest ogromnym plusem, bo w moim lo nie było NIC oprócz dodatkowej fizyki i to tylko dzięki uprzejmości pani profesor, która z uczniami siedziała za darmo. A z drugiej strony - w moim liceum były luzy z każdego przedmiotu poza tymi rozszerzonymi, więc mogłam spokojnie się skupić na konkretach, tam cisnęli ze wszystkiego (chociaż nikt nie broni olewać tych innych przedmiotów i ciągnąć byle zdać ]). Dużym plusem były też języki na wysokim poziomie w Warszawie, u mnie to ledwo zipało.
Co do rywalizacji w klasie: u mnie nie było, ale zdrowej atmosfery w klasie również nie było, może dlatego że miałam 26 dziewczyn i 4 chłopców. Z opowieści znajomych z grupy wynika, że w batorym klasa była mega zgrana, w co jestem skłonna uwierzyć, bo ci ludzie trzymają się też na wumie.
Decyzja jest trudna, na pewno nauka w dużym mieście ma swoje plusy i myślę, że przyzwyczaiłabyś się do braku rodziców na co dzień, ale z drugiej strony, nie ma co na siłę się pchać, bo z mniejszego miasta też da się dostać na medycynę tylko, z mojego punktu widzenia, przy prawie zerowym wkładzie szkoły, a ogromnym Twoim (zwłaszcza pozalekcyjnym, bo w szkole wysiedzieć swoje raczej trzeba)

[tchorz]

Jak cię nie stać teraz to jak sobie wyobrażasz studiowanie? Jak teraz przeniesiesz sie do miasta w którym chcesz studiowac na pewno po tym bedzie łatwiej.
W dobrym liceum jest łatwiej. Bo uczniewie trzymają poziom, ale nauczyciele są lepsi i gorsi. Zalezy jak trafisz. Z tymi kółkami i innymi dodatkowymi zajeciami do matury to też różnie bywa.
Z mojego doswiadczenia, dobre liceum jest dla leni. Bo zmusza do nauki przedmiotów kierunkowych. atu kartkóweczka, sprawdzianik,maturka, powtórka. Pewnie w słabym liceum i byłabym najlepsza i łatwo spoczac na laurach. Ale jeśli ktoś jest systematyczny i pracowity, to liceum nie jest mu potrzebne. Znam przypadek-znajoma znajomej cioci chodziła do jakiegoś zaocznego liceum dla dorosłych. I skończyła niedawno medycynę.

[lith]

Dobre, liceum - jasne, ale bez przesady, do jakiegoś naj, elitarnego bym się nie pchał. Akurat ja mam porównanie tylko z 3miasta i nie mam pojęcia co to za batory p, ale wśród moich znajomych osoby chodzące to rzekomo najlepszej szkoły w 3mieście raczej nie były z niej zadowolone. Rzeczywiście z tej szkoły się więcej osób dostało, ale pewnie tylko dlatego, że dużo ambitnych osób chcących iść na medycynę tam poszło do liceum i sądzę, że te same osoby by się dostały gdyby chodziły do innych szkół. i pewnie nawet łatwiej by im było.

[Trzcina]

Chciałam kiedyś iść do Mickiewicza w Katowicach. Nie poszłam, bo. nie chciało mi się dojeżdżać. Tak po prostu. Szkoda mi było pieniędzy i wstawania o kosmicznej godzinie. Ze swoimi 155 punktami wg starych egzaminów (w gimnazjum nic się nie uczyłam,a mogłam mieć więcej) wybrałam najbliższe mi liceum (za namową brata, jak wszystkie szkoły niestety), na dodatek mat-ang (w Mickiewiczu byłby to biol-chem, próg 154). Przez pierwsze dwa lata żałowałam tego, bo tutaj atmosfera mi nie pasuje, prawie nic sama z siebie nie robię, ale teraz myślę, że to jest bez znaczenia. Wcale nie wiem czy tam byłoby lepiej, poza tym znam osoby z tych lepszych szkół i mam jako takie porównanie. Tutaj - ludzie w biol-chemie myślą, że to co mają w szkole im wystarczy, a jeśli już, to bardziej kują niż się uczą - tam, większość moich znajomych miała korepetycje, startowała w olimpiadach, kółkach wyjazdach - wiedzieli czego potrzeba, żeby osiągnąć sukces i ładowali w to kasę - bo dojazdy i korepetycje nie są darmowe. Robili to sami z siebie, a nie szkoła. W szkole co najwyżej mogli mieć odrobinę bardziej interesujące lekcje i większą mobilizację (a dla niektórych presję) do działania.
Jeśli okażesz zainteresowanie ze swojej strony, to w słabszej szkole osiągniesz ten sam efekt. Praca własna, i tyle. Tam masz kopa lub zachętę z otoczenia, tu trzeba samemu się zmusić do wysiłku. A reszta polega na tym samym.
Kończę to liceum bez jakiejś większej nauki z mojej i strony i w sumie to nawet się cieszę, że nie musiałam zajmować się bzdetami z innych przedmiotów, czuć na sobie oddechu rodziców, którzy łożyliby na mnie kasę i w razie niepowodzenia nie będę musiała też tych pieniędzy żałować.

[Cassiopeiae]

Przepraszam, ale szukałam wcześniej i nie znalazłam takiego tematu, może go nie zauważyłam.
Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Słyszałam te historyjki o nauczycielach z tych dobrych liceów, którzy wymagają, a od siebie niewiele dają i uczniowie wręcz muszą chodzić na korki, żeby dalej ciągnąć wysoki poziom. Idę do liceum z nastawieniem, że muszę dać z siebie wszystko. Rzeczywiście będzie mi łatwiej jeżeli chodzi o inne przedmioty, bo na pewno nie będą wymagać tak dużo jak w najlepszym liceum, a akurat nauczycielka od biologii jest (z tego co mówili znajomi) bardzo wymagająca. Podejrzewam, że na korki się zdecyduję, takie stricte przygotowujące do matury. Najbardziej żałowałabym tego, jeśli ciężko pracowałabym w dobrym liceum przez trzy lata, a potem nie dostałabym się na medycynę. Jeśli pójdę do tego w moim rodzinnym mieście też jest taka możliwość, ale przynajmniej nie wyrzucałabym sobie, że te wszystkie stresy, pieniądze poszły na marne.
Ktoś pytał jak wyobrażam sobie studiowanie jeśli nie stać mnie na liceum w większym mieście teraz, ale studia wyglądają zupełnie inaczej, bo niby dalej płacą nam rodzice, ale mimo wszystko są szanse na jakieś stypendium, a w szkole średniej takich możliwości nie ma.
Najbardziej martwi mnie to, że w rozszerzeniu będę się uczyła tylko biologii i chemii, a fizyki, zgodnie z nową reformą, w drugiej klasie już w ogóle nie będę miała. Chociaż w sumie nie na każdym UM wymagają teraz fizyki.

[czytowazne]

A po co Ci teraz fizyka skoro już na prawie każdej jeśli nie każdej uczelni można startować z matematyką?

[Cassiopeiae]

No fakt, ale do tej pory było tak, że te uczelnie, które wymagały fizyki zawsze miały wyższy poziom. Dobrze, że wycofują już fizykę, bo przecież nie będę się jej uczyła przez reformę, a nie dlatego, że mi się nie chce.

[czytowazne]

Czy ja wiem, UJ nie wymaga już bardzo długo, a chyba jest w czołówce? Tak samo Poznań. No i na Wumie poziom też się raczej nie zmienił przez to, że wycofali fizykę, progi tylko wzrosły ^^