Porady jak się dostać na medycynę, na kierunek lekarski. Wykaz punktów na poszczególnych uczelniach. Materiały do nauki, testy. Wzajemna pomoc w nauce.
AnnaW_UO pisze:Dopóki nie każe wam się narysować tego, co oglądacie, praca wygląda tak, że rzucacie okiem i nic z tego nie zostaje. W ten sposób prowadzący nie tylko wymusza poświęcenie realnej uwagi przedmiotowi zajęć, ale w dodatku może zweryfikować, czy zwróciliście uwagę na wszystkie wskazane aspekty.
Studiowałem już trochę, i ten argument jest o dupę rozbić- kilkukrotnie już rysowałem to co widzę, i rysunki bywały niezaliczane. W końcu każdy się wk***iał, brał podręcznik i przerysowywał rysunki z niego, a na preparaty często w ogóle się nie patrzyło już- bo efekt ich oglądania był gorszy niż oglądania podręcznika.
Z czasów weterynaryjnych wspominam z histo zeszyty ćwiczeń gdzie rysunki i zdjęcia już były- a my mieliśmy jedynie podpisywać na nich wybrane elementy- później asystent sprawdzał te podpisy czy wszystko jest, i to było super, bo jakiś efekt sprawdzenia był, a więcej mogłem się opatrzyć z preparatem niż robić jakieś durne rysunki wedle najnowszej metody dydaktycznej z połowy XIX wieku.
Jakie preparaty takie rysunki jak uwalić ukochaną grupę studentów na pierwszym roku biologii ? dać im do narysowania merystem wierzchołkowy korzenia rzodkiewnika
Nitrogenium32 pisze:. Jak dla mnie ładniejsze są preparaty roślinne. Te wasze zwierzęce z histologii to jakieś niewiadomo co. Wszystko wygląda tak samo.
Niczemu to nie służy jak się nie umie rysować to takie rysunki są do śmieci. Na egzamin i tak bierzesz zeszyt od kogoś kto ma dobre lub po prostu uczysz się z atlasu i pamiętasz co i jak.
Do tej pory pamiętam niektóre rysunki z czasów studiów, szczególnie te męczące. Za to większość rzeczy, które uczyło się do egzaminu - puff! Znika
Taka niespodzianka, ale uczycie się nie tylko po to, żeby dostać ocenę na egzaminie, ale żeby coś w was zostało, macie w końcu być przedstawicielem swojego wybranego zawodu. A przetworzenie w umyśle dowolnej informacji, dokonanie samodzielnej analizy, wysiłek włożony w odtworzenie go, zostawia trwalszy ślad, niż obejrzenie rysunku w atlasie.
Zostawia ślad- zwłaszcza starsi lekarze często wspominają jak kiedyś uwalano np. na anatomii. Pamiętają to że uwalali, ale nie pamiętają już tego za co konkretnie, a i treść podręcznika z tego przedmiotu ukazuje się bardzo ulotna, wywołując często uśmiech na twarzach studentów którzy są świeżo po egzaminie i przyszli na praktyki. Człowiek i tak się ostatecznie uczy tego co mu się zwyczajnie w pracy przydaje, z reszty rzeczy najczęściej zapamiętuje się hasła.
Dużo też zależy od ludzi. Są świetni prowadzący i świetni studenci, są beznadziejni prowadzący i beznadziejni studenci. Często jest tak że prowadzący odstawia fuszerkę, studenci odwalają pańszczyznę, i każdy idzie w swoją stronę. Ale wspominam dobrze też nudne przedmioty na które zwyczajnie prowadzący mieli pomysł i było ciekawie. Ze studenckiej strony z kolei jest tak, że jak ktoś od nich nie wymaga, to się nie nauczą.
Ja z histologii na lekarskim wspominam to że czasem pod koniec zajęć rysowaliśmy jak najęci, bo czasu zostawało mało, a rysunki musiały być, i tak preparat oglądałem 10 sekund albo w ogóle, a na rysunek przeznaczałem kilka minut. Bywa.
Ja niby rysowałam, ale preparatów na egzamin i tak uczyłam się ze slajdów i z atlasu, bo nie było czasu na wertowanie zeszytu I wszystko, co pamiętam, to obrazki z atlasu.
David pisze:Ja z histologii na lekarskim wspominam to że czasem pod koniec zajęć rysowaliśmy jak najęci, bo czasu zostawało mało, a rysunki musiały być, i tak preparat oglądałem 10 sekund albo w ogóle, a na rysunek przeznaczałem kilka minut. Bywa.
U mnie co prawda rysunki też są wymagane, ale prowadzący mówi, że nasze dzieło ma jedynie trochę przypominać to, co widzimy pod mikroskopem. Zawsze powtarza, żebyśmy przede wszystkim oglądali jak najdłużej preparat, a rysunek machnęli w minutę i daje opieprz, jak ktoś za dużo czasu traci na rysowaniu
Osobiście zawsze rysowanie wydawało mi się stratą czasu, ale doceniłam je dopiero wtedy, gdy do owych rysunków porządnie się przyłożyłam. To była taka podstawa. Jakoś mi to pomogło skupić się na dość istotnych szczegółach. Niektóre do tej pory pamiętam
Inna sprawa, że zaliczenie samych zajęć bywało dość upierdliwe. Pod koniec do prowadzącej ustawiała się kolejka, ona studiowała wnikliwie nasze dzieła i jak coś się jej nie spodobało- delikwent wracał do ławki i poprawiał tak długo, aż dzieło w końcu zostało zaakceptowane
U nas każdy zaliczał rysowanie, więc z zajęć na zajęcia moje rysunki były coraz mniej staranne. Elika, zdziwiło mnie to, że gdzieś się trafił asystent zwracający uwagę na wartość tych rysunków. Mogę spytać gdzie studiujesz?
Ja studiuję biologię. Temat o rysunkach rozpalił moje wspomnienia Zresztą u mnie rysowało się nie tylko na histologii, choć z tego przedmiotu bywało to najbardziej upierdliwe.
Moje nie były ani piękne ani merytoryczne. Wystarczy nie zachować proporcji żeby z rysunku nie dało się nauczyć. Jeśli ktoś jest zupełnym antytalenciem plastycznym (jak ja) to takie coś niczemu nie służy.
Gdyby przyszło mi uczyć się ze swojego zeszytu na pewno egzamin byłby uwalony. I jak ktoś napisał, nie tylko dla egzaminu się uczy, więc tym bardziej polecam atlasy i materiały dydaktyczne danej katedry. Te drugie pod kątem egzaminu, a atlasy żeby coś zostało.
True pisze:Moje nie były ani piękne ani merytoryczne. Wystarczy nie zachować proporcji żeby z rysunku nie dało się nauczyć. Jeśli ktoś jest zupełnym antytalenciem plastycznym (jak ja) to takie coś niczemu nie służy.
Gdyby przyszło mi uczyć się ze swojego zeszytu na pewno egzamin byłby uwalony. I jak ktoś napisał, nie tylko dla egzaminu się uczy, więc tym bardziej polecam atlasy i materiały dydaktyczne danej katedry. Te drugie pod kątem egzaminu, a atlasy żeby coś zostało.
Panie D ksera można Wam dawać, rysunki można wykonywać i tak na kolokwium znajdzie się delikwent co mi w komórce zwierzęcej znajdzie ścianę komórkową (sic!) Z drugiej strony - chemicy rysują ? nie Rysowałeś DNA ? nie Szukałeś kropek ? i wiązań ? co jest złego w rysowaniu ? wiem nie każdy chce słyszeć, ze komórki to nie dachóvki ale ma to swoje plusy - raz kształci dokładność ręki, dwa dokładność planu rysunku co się przydaje przy planowaniu schematów. Dostajesz dodatkowo opiernicz, że rybosomów w KF to nie widzimy etc. etc. etc dużo, dużo zostaje w pamięci niż z gotowca (ale o tym już pisano). ja lubię rysować