Ciężko mi stwierdzić, czy chemia jest gorsza od fizyki lub vice versa. Chemia to dużo nauki pamięciowej i proste zadania rachunkowe, fizyka zaś to - jak już wspomniałem - mniej teorii, ale dużo więcej zadań. Do rozszerzonej fizyki niezbędna jest rozszerzona matematyka, ale jeśli nie lubisz matematyki, ponieważ jest nudna i męcząca - tym bardziej nie polubisz fizyki, która - w porównaniu do matematyki - idzie wolniej i trzeba więcej pogłówkować. Z kolei chemia nie wymaga większego matematycznego kombinowania.
Teoria z matematyki ćwiczona jest w zadaniach, prędzej czy później zostanie w głowie, absolutnie nie wolno niczego kuć z matematyki. Matematyka to rozwiązywanie zadań i nie ma jakiegokolwiek innego sposobu, żeby się jej nauczyć. Na nic doskonale wykuta teoria z matematyki, jeśli nie potrafi się jej wykorzystać w praktyce.Penny+Lane pisze:Dodam, że matmy nie lubię dlatego, że mnie nudzi i męczy. Dużo rzeczy jest na pamięć i ciągłe uczenie się na zadaniach. Lubię uczyć się o rzeczach bardziej przyziemnych i otaczających nas, tak żeby móc sobie to wyobrazić i z czymś połączyć.
Uczenie się całej szczegółowej teorii na pamięć prowadzi wyłącznie do prędszego lub późniejszego wypalenia, aż się tego wszystkiego zupełnie odechce. Trzeba uczyć się wykorzystywać wiedzę w praktyce - właśnie poprzez rozwiązywanie różnych testów i zadań.Penny+Lane pisze:Na początku chciałam nauczyć się całej, szczegółowej teorii na pamięć. Kiedy zobaczyłam, że to niemożliwe, bo jest tego za dużo poszłam za radą innych - zaczęłam rozwiązywać testy i zadania. Czy to dobry sposób?
Mole i redoksy na poziomie liceum są bardzo proste, nie ma się czym przejmować, wystarczy przećwiczyć. Wszystko, czego się jeszcze nie zna, wydaje się zawsze straszne".Penny+Lane pisze:Teraz przerabiałam systematykę związków nieorganicznych i totalnie mi nie idzie. Martwi mnie to, bo to w końcu chyba podstawowe tematy. A co będzie jak dojdę do moli i redoksów, o których inni mówią, że są straszne".
W fizyce jest pełno wzorów i praw, wyjątków nie ma (no ciężko żeby były) i jest mnóstwo zadań na łączenie wszystkiego. Klasyczny przykład: ciało stacza się z równi pochyłej (jakieś tam dane), gdzie stanie (jak się stoczy to jeszcze kawałek idzie dalej). Teoria jest na literach, zadania są na literach. Okazyjnie w jakichś wzorach pojawiają się liczby. Zadania rozwiązuje się do uzyskania odpowiedzi w literach, dopiero potem się podstawia wszystkie dane.Penny+Lane pisze:Jak na razie wydaje się to być bardzo zagmatwane - z jednej strony ściśle określone reguły, a z drugiej strony wyjątki, niedopowiedzenia i zadania na łączenie wszystkiego by coś wywnioskować samemu. Jak to wygląda na fizyce?
Ciężko powiedzieć - każdy lubi inny dział. Ja z chemii lubiłem bardzo chemię organiczną, bo jest schematyczna, wszystko jest ze sobą powiązane, dużo jest mechanizmów etc. Z kolei nienawidziłem i nadal nienawidzę tych pierdół, które są na samym początku. Można więc powiedzieć, że na początku było najgorzej, a na końcu najlepiej. Z kolei z fizyki bardzo lubiłem termodynamikę (jeden z najprostszych działów), ale ciężko było mi przetrawić mechanikę (bardzo duży dział na samym początku).Penny+Lane pisze:Myślicie, że po jakim czasie będę mogła powiedzieć co wolę? Po miesiącu, dwóch? [.] Czy chemii rzeczywiście można się wyuczyć, nie trzeba jej czuć i mieć tej smykałki?
Wyuczyć się można wszystkiego. Smykałkę do wszystkiego trzeba mieć, ale ta przychodzi z czasem. Jeśli się czegoś nie czuje, a powinno się czuć, lepiej się zabrać do pracy i dużo, dużo ćwiczyć. -)