Farmacja-czy warto?

Wykaz uczelni medycznych o kierunku farmaceutycznym. Opinie i porady dotyczące punktacji i rekrutacji na farmację w poszczególnych uczelniach.
Awatar użytkownika
Nitrogenium32
Posty: 1875
Rejestracja: 7 lip 2013, o 13:51

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: Nitrogenium32 »

Michael_2146 pisze:
11 lis 2020, o 23:07
Od razu proszę nie pisać,że to zły kierunek i tp.(już się dość o tym naczytałem:)),jest to przemyślana decyzja i farmacja jest moim marzeniem.
Wiesz co, byłem kiedyś taki sam jak Ty, wiedziałem lepiej od innych i szedłem uparcie na farmację, mimo że opinie o niej były w 2015 roku różne. Jeśli mogę zapytać, dlaczego farmacja jest Twoim marzeniem? Co chcesz po niej robić? Pracować w aptece otwartej? Pracować w aptece szpitalnej? Zostać na uczelni, zrobić doktorat i pracować naukowo? Ciekaw jestem, dlaczego konkretnie chcesz wiązać przyszłość z farmacją.
Michael_2146 pisze:
11 lis 2020, o 23:07
wiadomo że chemii na tych studiach jest mnóstwo:)
Wiadomo też, że chemia na farmacji nijak się ma do chemii, która jest w liceum. Tak naprawdę możesz nawet nie ogarniać chemii w zakresie z liceum, bo wszystko, co jest potrzebne na studiach, jest nauczane od nowa. Byłem na biol-chemie i ostro się uczyłem chemii, tymczasem na pierwszym roku na Chemii ogólnej i nieorganicznej część treści to było powtórzenie z liceum, a część to horror ze studiów, natomiast na drugim roku Chemii organicznej uczyłem się od nowa, bo już zdążyła mi, tak jak innym osobom, kompletnie wylecieć z głowy.
Chemia na farmacji to zupełnie inny świat.
chemiczny_ pisze:
15 lis 2020, o 14:32
Jesteś jeszcze młodym człowiekiem. Nie masz pojęcia jak wygląda praca po tym kierunku. Tyle osób tutaj porusza ten temat, że nie warto tego studiować, więc przez te dwa lata do matury mam nadzieje że wyleci Ci ten pomysł z głowy. Po prostu posłuchaj.
Lepiej nie można było tego ująć!
Sierra pisze:
17 lis 2020, o 00:13
Mam wrażenie, że żyjemy w takich czasach, że wszyscy od razu chcieliby po studiach zarabiać 5 tysięcy, dostać własny służbowy samochód, mieszkanie i do tego miesiąc urlopu.
Głupim jest ten, kto idąc do apteki po pięciu latach farmacji i sześciu miesiącach stażu nie idzie do sieciówki i nie chce wziąć co najmniej 4500 na rękę. Taka jest prawda. W aptekach prywatnych mniej się zarabia, a w aptekach szpitalnych jeszcze mniej, mimo że akurat w szpitalu nie trzeba wciskać gniotów niewinnym ludziom.
Dla mnie zarabianie za mniejsze wynagrodzenie po ogromie pracy na studiach, okupionej cierpieniem, nie wchodzi w grę. Na praktykach w aptece szpitalnej poznałem niewiele starszą ode mnie farmaceutkę, powiedziała, że wcześniej pracowała w sieciówce, ale jak się zwolniło miejsce w szpitalu, to nawet się nie zastanawiała, bo taki rodzaj pracy dużo bardziej się jej podoba. Tyle że jej mąż zarabia dużo więcej od niej, więc ona może sobie na to pozwolić. Tymczasem ja jestem facetem i mniej niż 4500 na rękę nie wezmę. I tak mam zamiar wyjechać z tego kraju w ciągu najbliższych kilku lat, bo sytuacja jest w tym kraju chora.
Sierra pisze:
17 lis 2020, o 00:13
Są różne zrzeszenia, jak chociażby PTSF, które poszerza horyzonty już na etapie studiów.
Przede wszystkim poszerza horyzonty znajomościowe i imprezowe. Dla mnie PTSF, przynajmniej ten z Warszawy, to banda tzw. toksycznych ludzi, którzy lubią imprezować, lubią się przechwalać, lubią być lokalnymi celebrytami i udawać, że robią coś wielkiego. Byłem w Młodej Farmacji na pierwszym roku studiów, na drugim roku już mniej, ale odkąd powstało PTSF, coś się zepsuło. Z całego serca nie polecam tej organizacji.
Sierra pisze:
17 lis 2020, o 00:13
Praca po farmie, to nie tylko apteka, ale też koncerny, praca przy produkcji leku.
Na WUM-ie na Dniu Otwartym zawsze jest taki plakat, gdzie są wymienione perspektywy pracy po farmacji: apteka otwarta, apteka szpitalna, biotechnologia farmaceutyczna (tyle że biotechnologów też tam biorą), kariera w instytutach naukowych (robiłem praktyki w Narodowym Instytucie Leków i dziewczyny powiedziały, że są tutaj tylko chwilowo, bo za pensję, jaką tam mają, nie da się normalnie żyć samodzielnie), badania kliniczne (w Polsce raczkujące tak samo, jak opieka farmaceutyczna), farmacja przemysłowa (gdzie biorą raczej nie farmaceutów), praca w urzędach i inspektoratach (naprawdę ambitnie), kariera w marketingu i korporacjach. I tak większość osób ląduje na początku w aptece.
Sierra pisze:
17 lis 2020, o 00:13
zawsze można dać "dyla" za granicę
Ja właśnie to mam w planach. Na piątym roku studiów olałem większość przedmiotów, w końcu ściągałem na egzaminach i uczyłem się tylko z baz, bo wziąłem się za naukę języka.
eryk444 pisze:
17 lis 2020, o 19:19
praca w aptece jest bardzo statyczna, mało wyzwaniowa
Niby tak, ale nie jest najgorsza. Jestem obecnie na stażu i o ile jeszcze przed stażem moje nastawienie było takie, że "oby tylko przeżyć te sześć miesięcy", to teraz w sumie mi się podoba. Trafiłem na panią kierownik, która podchodzi bardzo poważnie do kształcenia stażystów, więc jeszcze w październiku obsługiwałem pacjentów, robiłem zamówienia, reklamacje, a nie tylko samo sprawdzanie towaru z kartką i rozkładanie go. Ale nie zamierzam długo pracować, dwa lata mi wystarczą, zanim opanuję do perfekcji język, zrobię certyfikat, odłożę kasę, załatwię wszystkie formalności i wyjadę na zachód.
eryk444 pisze:
17 lis 2020, o 19:19
Druga ważna sprawa - szlifujcie angielski. Obowiązkowo przynajmniej poziom zaawansowany. To dziś lingua franca, cała dokumentacja, podstawy prawne są tylko w tym języku. Nie mówiąc o międzynarodowym środowisku, z którym będziecie tylko tak się komunikować.
To jest raczej oczywiste, nawet na studiach wtedy, kiedy się robi pracę magisterską, trzeba korzystać z publikacji napisanych w języku angielskim. Ale to też zależy, moja przyjaciółka strasznie narzekała na to, że musi to robić, bo nie wszystko rozumie, co jest napisane, a ja miałem taki temat pracy magisterskiej, gdzie przydatne publikacje były napisane w języku niemieckim, włoskim, francuskim, a nawet portugalskim.
Moim zdaniem angielski to zdecydowanie podstawa, ale dobrze też w razie czego znać na poziomie co najmniej B2 jeszcze drugi, a czasami nawet i trzeci język obcy. Tym bardziej, jeśli ktoś chce pracować w kraju, gdzie językiem urzędowym nie jest język angielski.
eryk444 pisze:
17 lis 2020, o 19:19
Nie ma potrzeby od razu szukania czegoś za granicą, w kraju też są fajne perspektywy, jeśli ktoś jest bardzo związany, ale jak mówię - w zasadzie tylko w Warszawie największe macie na to szanse.
To też jest kwestia osobista, gdybym nie musiał uciekać z tej dziury, nie myślałbym o emigracji, ale przy tym, co obecnie się dzieje w tym kraju, wstyd się przyznać, że jest się z Polski.
Gdybym miał zostać w Polsce, to raczej nie wróciłbym od razu do Warszawy, mam dość tego miasta i muszę od niego odpocząć kilka lat.
eryk444
Posty: 65
Rejestracja: 2 sty 2018, o 17:38

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: eryk444 »

Nitrogenium32 pisze:
21 lis 2020, o 18:37
To jest raczej oczywiste
Nie dla każdego - nie zapominajmy, że z forum korzystają też maturzyści i inne osoby totalnie niezwiązane z farmacją, szukające drogi i nie muszą jeszcze takich rzeczy wiedzieć, dlatego starałem się tak sformułować wypowiedź, by jak najwięcej zainteresowanych mogło skorzystać :)

Z ciekawości - zdradzisz jaki cel obrałeś? Jaki kraj masz konkretnie na myśli? W wyuczonym zawodzie zamierzasz pracować? Bo jakiś czas temu o ile pamięć nie myli, mówiłeś o dostudiowaniu medycyny. Oczywiście nie musisz odpowiadać, jeśli nie się czujesz komfortowo.
eryk444
Posty: 65
Rejestracja: 2 sty 2018, o 17:38

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: eryk444 »

eryk444 pisze:
21 lis 2020, o 19:44
jeśli nie czujesz się komfortowo.
- miało być, a wyszło nie po polsku. Przepraszam za pomyłkę.
Awatar użytkownika
Nitrogenium32
Posty: 1875
Rejestracja: 7 lip 2013, o 13:51

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: Nitrogenium32 »

eryk444 pisze:
21 lis 2020, o 19:44
nie zapominajmy, że z forum korzystają też maturzyści i inne osoby totalnie niezwiązane z farmacją, szukające drogi i nie muszą jeszcze takich rzeczy wiedzieć
A to przepraszam, mój błąd.
eryk444 pisze:
21 lis 2020, o 19:44
Z ciekawości - zdradzisz jaki cel obrałeś? Jaki kraj masz konkretnie na myśli? W wyuczonym zawodzie zamierzasz pracować? Bo jakiś czas temu o ile pamięć nie myli, mówiłeś o dostudiowaniu medycyny. Oczywiście nie musisz odpowiadać, jeśli nie się czujesz komfortowo.
Dużo pytań naraz. Mam na myśli Włochy. Nie wiem, co będę tam robił, ale na początku na pewno spróbuję w aptece, bo po pracy przez dwa lata w Polsce jakieś doświadczenie będę miał, więc się odnajdę. Myślałem o doktoracie, ale nie wiem, czy to wyjdzie (ale i tak prędzej zrobię doktorat za granicą niż na swojej uczelni w Warszawie). Pomysł z medycyną jest stary i już dawno umarł śmiercią naturalną, zdążyłem już o nim zapomnieć.
eryk444
Posty: 65
Rejestracja: 2 sty 2018, o 17:38

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: eryk444 »

Pozostaje tylko życzyć spełnienia marzeń i powodzenia!
Awatar użytkownika
Nitrogenium32
Posty: 1875
Rejestracja: 7 lip 2013, o 13:51

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: Nitrogenium32 »

Dzięki. :)
h0lstein
Posty: 4
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 11:55

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: h0lstein »

Założyłem specjalnie tutaj konto, bo dzisiaj do 4 rano czytałem waszą dyskusję i dała mi bardzo dużo do myślenia... czy raczej do przerażenia.
Po krótce moja historia: lat 19, matura za kilka tygodni. Idąc do liceum, planem - jak znacznej części osób - była ta medycyna. Rozszerzenia biologia chemia. Ale ubzdurało mi się, że ja to bym chciał zostać naukowcem i że najlepiej będzie iść na biologię, potem mgr z neurobiologii czy jakiejś biochemii czy genetyki i potem doktoraty itd. I że to będzie droga różami usłana.
Przed 3 klasą z rozszerzania chemii zrezygnowałem i wziąłem angielski, bo te dwa rozszerzenia (biologia i chemia) mi się na UJ na biologie liczyły. W styczniu albo w lutym się jednak obudziłem, że myślenie o byciu naukowcem i jakichś uczelnianych karierach - czy raczej, ukierunkowanie się tylko na to - jest w wieku 19 lat śmieszne. Owszem, są ludzie którym się udaje, oczywiście, ale po biologii alternatywy byłyby jak dla mnie smutne. I tutaj pojawił się po raz kolejny pomysł z lekarskim. Zrobiłem porządny research, poprzeglądałem sobie przedmioty na tych studiach, książki w pdfie, poczytałem o pracy, pogadałem z ludźmi i nagle wszystko się magicznie rozjaśniło, że to jest to. I że widzę się tylko i wyłącznie jako lekarz (a przynajmniej na tę chwilę...).

Przez jakiś czas myślałem, że skoro nie zdaję w tym roku chemii, to akurat zdam tę biologię na te 90, a za rok chemia. Ale robię matury i widzę, jak bardzo uczyłem się nie pod matury. Uczyłem się wszystkiego sam bo rozszerzenie w mojej szkole z biologii jest wręcz śmieszne - jak piszę matury to raz się zdarzy 80, raz 70, raz 67, raz 82. I tak w kółko. Straszne błędy w dużej mierze z nieuwagi.
I na chwilę obecną ja już nie wierzę w to 90 z biologii. Niby nie wybieram się od razu na studia + i tak miałbym zdawać za rok chemię, więc mógłbym poprawiać biologię, ale ja już psychicznie tego nie widzę + jaką miałbym pewność, że udałoby mi się ogarnąć chemię w rok na 90. Załamałem się i mam wrażenie że całe życie już mam przewalone.

Przez chwilę podratowałem się myślą o farmacji. Znalazłem jakiegoś bloga gdzie piszą o takich ładnych zarobkach i mimo że ta praca ani trochę mi nie leży i uważam że - dla mnie - robienie w aptece to byłaby tragedia, to jednak ta kasa trochę zachęciła, bo co innego po biolchemie? Mam wrażenie że to jest jakaś wylęgarnia albo bezrobocia (takie dziedziny jak biologia, neurobiologia, biochemia itd), albo ludzi, którzy są bardzo nieusatysfakcjonowani ze swojego życia i pieniędzy.
I owszem, słyszałem już wielokrotnie, że jak ktoś jest dobry z tego co robi... chce się rozwijać... itd itd to zajdzie daleko, ale ja nie chcę zdawać się na łud losu, że uda mi się prowadzić przyzwoite życie tylko wtedy, kiedy będę ponadprzeciętny. Owszem, mogę mieć takie dążenia, ale chcę też mieć zabezpieczenie, że nawet jeśli nie uda mi się osiągnąć tej "wielkości", o której każdy marzy, to będę miał takie życie, że będzie chciało mi się rano wstawać i będę miał się za co ubrać i zjeść.

Dlatego czytając te wypowiedzi mam ochotę się jeszcze bardziej załamać, bo ten kierunek, w którym pokładałem ostatnie nadzieje, jednak okazuje się także (dla mnie) niewypałem. Kusił wpis na blogu, gdzie po 5 latach pracy rzekomo ok 6-8k na rękę, ale realia chyba bardzo od tego odbiegają.
h0lstein
Posty: 4
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 11:55

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: h0lstein »

h0lstein pisze:
18 kwie 2021, o 12:16
Przed 3 klasą z rozszerzania chemii zrezygnowałem i wziąłem angielski, bo te dwa rozszerzenia (biologia i chemia) mi się na UJ na biologie liczyły.

na UJ liczyły mi się biologia i angielski*, źle napisałem.
hanjo16
Posty: 6
Rejestracja: 2 kwie 2021, o 16:32

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: hanjo16 »

Chciałbym być w Twojej sytuacji :)

Napisz tą biologię i wtedy na podstawie wyników podejmuj decyzje. W rok możesz przecież poprawić tą biologię i nauczyć się chemii. Po 75-80% powinno wystarczyć z tego co widzę.

Jeśli chodzi o biolchem, to w Polsce zarobisz chyba tylko po leku / stomatologii.

Szczerze, to chyba nie widzę sensu kariery naukowej w Polsce. Nad czym tutaj chcesz pracować? Jak chcesz karierę naukową, to dorzuć jakiś język niemiecki, albo coś innego i uciekaj do krajów, które się rozwijają.
h0lstein
Posty: 4
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 11:55

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: h0lstein »

hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 13:27
Chciałbym być w Twojej sytuacji :)

Napisz tą biologię i wtedy na podstawie wyników podejmuj decyzje. W rok możesz przecież poprawić tą biologię i nauczyć się chemii. Po 75-80% powinno wystarczyć z tego co widzę.

Jeśli chodzi o biolchem, to w Polsce zarobisz chyba tylko po leku / stomatologii.

Szczerze, to chyba nie widzę sensu kariery naukowej w Polsce. Nad czym tutaj chcesz pracować? Jak chcesz karierę naukową, to dorzuć jakiś język niemiecki, albo coś innego i uciekaj do krajów, które się rozwijają.
Z tą karierą naukową to też chyba łatwo się myśli o tym zaraz po liceum, mając o tej prawdziwej wiedzy jeszcze małe pojęcia, a potem to wszystko się okazuje, że wygląda inaczej i jest trudno się w to wkręcić. A może tylko mi się tak wydaje, nie wiem. Ale uważam że nierozsądne jest się pisać tylko na karierę naukową, w ogóle nie znając tego środowiska.

Widziałem, że bierzesz pod uwagę pisanie matur jeszcze raz. I jak idzie? Można zapytać na jakie studia poszedłeś zamiast lekarskiego?
hanjo16
Posty: 6
Rejestracja: 2 kwie 2021, o 16:32

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: hanjo16 »

Masz ogromne możliwości.

To nie jest tak, że możesz sobie usiąść i zastanowić się co chcesz robić. To nie wystarczy. Musisz się w to zagłębić. Wszystko ma fajne i złe strony, ale działaj aktywnie. Mówię Ci to jako trochę starszy kolega, który popełnił sporo błędów i skończył w fabryce a teraz już jest ciężko podejmować różne decyzje, one wydają się mocno ryzykowne. A ludzie mają jeszcze gorzej, niektórzy mają w moim wieku już dzieci, są w związkach małżeńskich - to już z reguły bardzo ogranicza.

Liceum i studia dzieli przepaść. W liceum wszystko podsuną Ci pod nos. Na studiach już tak nie ma. Jeśli chcesz pobawić się w naukowca, to poszukaj sobie jakiś projekt i spróbuj go rozwijać. Jakaś obserwacja lub doświadczenie. Nawet tylko dla siebie, lub załóż bloga i o tym pisz. To może być wszystko w zakresie, który Cię interesuje. Na studiach dostajesz zadanie i masz je wykonać. Nie zawsze dostaniesz podpowiedź co do literatury, metod, i tak dalej. W karierze naukowej zapewne jest podobnie. To nie jest łatwe a w Polsce też nie ukrywajmy, tutaj nie bada się czarnych dziur, mało kto wie o co chodzi z tą sztuczną inteligencją, przykładów są tysiące. Kasa pewnie też raczej średnia. Po kierunkach inżynierskich można się załapać do jakichś działów R&D, szczególnie dla firm z kapitałem zagranicznym coś tam być może da się zdziałać.

Owszem, biorę pod uwagę poprawki. Nie pisałem ich z własnej głupoty, nie mam w najbliższej rodzinie nikogo po studiach, odradzano mi lekarski, w szkole się ze mnie śmiali(NAUCZYCIELE!), że wysokie ambicje no i wylądowałem w fabryce. Było mi głupio iść składać te deklaracje :D W międzyczasie próbowałem studiów informatycznych oraz mechanicznych, ale wydaje mi się, że kierunki politechniczne nie są dla mnie. Nudzi mnie to.

Mam z tyłu głowy chęć spróbowania dwóch rzeczy - poprawkę matury oraz rekrutację do jednostek specjalnych, bo sporo trenuję i to lubię.

A i jeszcze jedno - gdy byłem w Twoim wieku, to czułem się ograniczony finansowo - nie miałem kasy na studia, do których nie byłbym przekonany. Gdyby było inaczej, to pewnie teraz mimo wszystko byłbym jakimś inżynierem informatyki, albo chociaż skończyłbym ratownictwo czy coś w tym stylu. Nie miałem pomysłu i doświadczenia finansowego, nie wiedziałem jak przeżyć studia i się niczym nie przejmować. Gdybym mógł się cofnąć w czasie, to bez zawahania wziąłbym kredyt studencki i kompletnie nie przejmowałbym się sprawami finansowymi. Można dorobić w wakacje / w weekendy. Mówię o tym, bo wiem, że finanse czasami są problemem, nikt o tym nie uczy w szkole, ale to też stanowiło dla mnie trochę kłodę. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to do jakiej chodziłem szkoły lub to, że nie trafiłem na nikogo starszego, kto mógłby mi coś tam o życiu podpowiedzieć, to mi troszkę pokomplikowało sprawy.

Zaczekaj na więcej wypowiedzi, warto mieć szerszy pogląd.
h0lstein
Posty: 4
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 11:55

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: h0lstein »

hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 14:43
Masz ogromne możliwości. To nie jest tak, że możesz sobie usiąść i zastanowić się co chcesz robić. To nie wystarczy. Musisz się w to zagłębić. Wszystko ma fajne i złe strony, ale działaj aktywnie. Mówię Ci to jako trochę starszy kolega, który popełnił sporo błędów i skończył w fabryce a teraz już jest ciężko podejmować różne decyzje, one wydają się mocno ryzykowne. A ludzie mają jeszcze gorzej, niektórzy mają w moim wieku już dzieci, są w związkach małżeńskich - to już z reguły bardzo ogranicza.
Te słowa bardzo do mnie trafiły, a zwłaszcza pierwsze cztery zdania. Dopiero teraz po tych miesiącach siedzenia nad biologią widzę, że wcale nie działałem aktywnie, jak mówisz, i mimo że się niby uczyłem, to wcale nie było to produktywne. I że mógłbym zrobić to wszystko lepiej. I skoro jest jeszcze czas, mam dopiero te 19 lat, to trzeba go wykorzystać.
hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 14:43
Owszem, biorę pod uwagę poprawki. Nie pisałem ich z własnej głupoty, nie mam w najbliższej rodzinie nikogo po studiach, odradzano mi lekarski, w szkole się ze mnie śmiali(NAUCZYCIELE!), że wysokie ambicje no i wylądowałem w fabryce. Było mi głupio iść składać te deklaracje :D W międzyczasie próbowałem studiów informatycznych oraz mechanicznych, ale wydaje mi się, że kierunki politechniczne nie są dla mnie. Nudzi mnie to.

Mam z tyłu głowy chęć spróbowania dwóch rzeczy - poprawkę matury oraz rekrutację do jednostek specjalnych, bo sporo trenuję i to lubię.
To w takim razie wnioskuję, że do twojej obecnej sytuacji przyłożyło się głównie środowisko i to, że czułeś się od niego zależny. Nie chcę tu rzucać żadnych górnolotnych tekstów o zdobywaniu wielkich marzeń itd, bo uważam że na tych motywacyjnych tekstach można się czasem przejechać i są oderwane od rzeczywistości, ALE skoro nie jesteś usatysfakcjonowany ze swoim życiem, to powinieneś coś z tym zrobić, bo to z wiekiem tylko narasta. Może to słaby przykład, ale widzę to po moich rodzicach - niespełnione ambicje, zgorzknienie. Fakt, jesteś już pewnie w sytuacji, gdzie ciężko zrobić takie drastyczne zmiany, ale mimo wszystko powinieneś jakoś pracować nad tym wszystkim. Przemyśleć sobie, jak chcesz to dalej ogarnąć i działać. Nawet jeśli nie zdecydujesz się na drastyczne zmiany, to jednak coś ze sobą dalej robić. Bo też łatwo wpaść w takie czarno białe myślenie, że albo się wywraca wszystko do góry nogami, albo nie robi nic. A może czasem warto zahaczyć o te drobne zmiany i one same w sobie już dużo dają.

Ogółem to zauważyłem po forach taką tendencję, że cholernie dużo osób idzie na inne studia, zajmuje się czymś innym w życiu, ale wizja lekarskiego ciągle do nich od czasu do czasu wraca i sprawia, że czują się niespełnieni, bo mogliby być na leku. I sam już czasem nie wiem, czy to faktycznie wynika z niespełnionych marzeń i złych wyborów, czy może jakiejś niezaspokojonej ambicji dla samego faktu osiągnięcia czegoś, jakby ten lekarski był dla nich synonimem sukcesu, którego nie mają w życiu i takim wyobrażeniem, że jeśli poszliby na ten kierunek, to nagle wszystko stałoby się lepsze.
hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 14:43
A i jeszcze jedno - gdy byłem w Twoim wieku, to czułem się ograniczony finansowo - nie miałem kasy na studia, do których nie byłbym przekonany. Gdyby było inaczej, to pewnie teraz mimo wszystko byłbym jakimś inżynierem informatyki, albo chociaż skończyłbym ratownictwo czy coś w tym stylu. Nie miałem pomysłu i doświadczenia finansowego, nie wiedziałem jak przeżyć studia i się niczym nie przejmować. Gdybym mógł się cofnąć w czasie, to bez zawahania wziąłbym kredyt studencki i kompletnie nie przejmowałbym się sprawami finansowymi. Można dorobić w wakacje / w weekendy. Mówię o tym, bo wiem, że finanse czasami są problemem, nikt o tym nie uczy w szkole, ale to też stanowiło dla mnie trochę kłodę. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to do jakiej chodziłem szkoły lub to, że nie trafiłem na nikogo starszego, kto mógłby mi coś tam o życiu podpowiedzieć, to mi troszkę pokomplikowało sprawy.

Zaczekaj na więcej wypowiedzi, warto mieć szerszy pogląd.
I wielkie dzięki za Twoją wypowiedź. Dała mi do myślenia.
Awatar użytkownika
Nitrogenium32
Posty: 1875
Rejestracja: 7 lip 2013, o 13:51

Re: Farmacja-czy warto?

Post autor: Nitrogenium32 »

h0lstein pisze:
18 kwie 2021, o 12:16
I tutaj pojawił się po raz kolejny pomysł z lekarskim. Zrobiłem porządny research, poprzeglądałem sobie przedmioty na tych studiach, książki w pdfie, poczytałem o pracy, pogadałem z ludźmi i nagle wszystko się magicznie rozjaśniło, że to jest to. I że widzę się tylko i wyłącznie jako lekarz (a przynajmniej na tę chwilę...).
Dokładnie to samo zrobiłem z farmacją. Co prawda na początku liceum miałem w planach iść na lekarski i zostać neurochirurgiem jak Derek Shepherd z Gray's Anatomy, ale to się szybko zmieniło, bo byłem najgorszym debilem z biologii w klasie. Jakoś na początku trzeciej klasy moja bliska koleżanka powiedziała mi, że zastanawia się nad farmacją, więc też się tym zainteresowałem, przejrzałem przewodniki dydaktyczne, popatrzyłem, jakie "fajne" tam będą przedmioty, bardzo dużo chemii (a lubiłem chemię w liceum), więc na pewno coś dla mnie.

Ta... a potem na trzecim roku dostałem strasznej depresji i chciałem się zabić, bo nie dawałem rady uczyć się wszystkiego na każdy przedmiot grając fair (pozostali nie grali fair, bo uczyli się pytań z poprzednich lat, czego nie akceptowałem, ale prędko zmieniłem podejście).
h0lstein pisze:
18 kwie 2021, o 12:16
ta praca ani trochę mi nie leży i uważam że - dla mnie - robienie w aptece to byłaby tragedia
Powiem tak... Kiedy robiłem miesięczne praktyki w aptece ogólnodostępnej po trzecim roku farmacji, to miałem w głowie doktorat w którymś z moich ulubionych zakładów, bo praca w aptece to w ogóle dno totalne, kto by chciał tak skończyć, kompletna nuda i zmarnowany potencjał, no nie? Przecież farmacja to nie tylko apteka!

Później zobaczyłem trochę więcej. Na praktykach w aptece szpitalnej w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc czułem się świetnie, nie trzeba było wciskać ludziom kitowych suplementów, bo pracowało się z pielęgniarkami i lekarzami, zupełnie inne realia, ale niestety zarobki w aptece szpitalnej to dno. Kolejny miesiąc spędziłem w Narodowym Instytucie Leków, było to fajne doświadczenie, ale zarobki chyba jeszcze gorsze niż w aptece ogólnodostępnej.

Trochę czasu minęło, bardzo dużo rzeczy się wydarzyło, i zdążyłem jeszcze wiele razy zawieść się na tych studiach. I to jeszcze jak... Na piątym roku przestałem się w ogóle starać, uczyłem się na wszystkie zaliczenia z pytań z bazy i kilka razy ściągałem, a na zajęciach robiłem co chciałem (jadłem, rozwiązywałem sudoku, słuchałem muzyki, uczyłem się języków). Pracę magisterską napisałem z domu 100 km od uczelni, bo dzięki pandemii wszystko zostało zamknięte. Obroniłem pracę mgr i zaczął się obowiązkowy sześciomiesięczny staż.

Nie miałem żadnych oczekiwań, normalnie YOLO. I nawet polubiłem tę pracę. Uczelnia mnie wykończyła fizycznie i psychicznie, do tej pory jestem wycieńczony i po powrocie z pracy jestem padnięty. Ale lubię to. Nie jest to trudna praca, ale jest bardzo męcząca zarówno fizycznie (8 godzin stania na nogach, obsługiwania pacjentów, robienia wycieczek po magazynach leków, i rozkładania towaru), jak i psychicznie (trzeba być tak dokładnym jak się tylko da, i zanim wydasz lek musisz 3 razy wszystko sprawdzić, bo nie możesz nikomu zaszkodzić).

Tyle że studia w ogóle nie przygotowują do pracy w aptece. Serio. Jedyne co MOŻE być przydatne to jakieś pojedyncze informacje z farmakognozji (żeby wiedzieć jakie zioła na jakie dolegliwości polecić), jakieś banały z farmakologii (żeby mniej więcej wiedzieć które leki są stosowane w jakich schorzeniach), może trochę receptury (ale tak naprawdę wszyscy posiłkują się podręcznikami i recepturę robią technicy z wyjątkiem takich leków, które może robić tylko magister). Poza tym totalnie nic. Uczyliśmy się obsługiwać program informatyczny wykorzystywany w aptece może tylko na trzech, czterech zajęciach po 3 godziny. Co to w ogóle ma być?! Prawo farmaceutyczne też się zmienia, tak samo jak zasady realizacji recept, na piątym roku uczyłem się czegoś, a potem na stażu dowiedziałem się, że już to się zmieniło. No i dupa.

Potem przychodzisz do apteki i technik jest od ciebie milion razy mądrzejszy, bo wszystko umie na wylot. Dlatego bardzo szanuję techników, mają ogromną wiedzę i nawet w recepturze mają często większe doświadczenie niż świeżo upieczony magister farmacji. Najbardziej wkurza mnie jeśli ktoś kończy studia i sobie myśli że jest wielkim magistrem och i ach, a technicy to są poniżej jego poziomu. Nie, nie są. Magister świeżo po studiach i stażu to jest gówniarz, który niczego nie umie. Z której firmy polecisz kosmetyk dla starszej pani? Co doradzisz komuś na zmiany skórne? Magister farmacji świeżo po studiach nie ma zielonego pojęcia o kosmetykach (dotyczy to głównie facetów, bo kobiety stosują kosmetyki i trochę się znają) ani dermatologii, która okazuje się najbardziej przydatna w pracy. Przyjdzie pacjent to apteki i pokaże, że ma taką i taką zmianę na głowie/twarzy/ręce. No i co? Jajco, bo się nie znasz.
h0lstein pisze:
18 kwie 2021, o 12:16
Kusił wpis na blogu, gdzie po 5 latach pracy rzekomo ok 6-8k na rękę, ale realia chyba bardzo od tego odbiegają.
Kuźwa gdzie niby? Magister zaczynający dopiero pracę może liczyć na ok. 4k na rękę i wątpię, że po 5 latach dostanie 6-8k na rękę. To jest nierealne. Osoba z 15-letnim doświadczeniem nie może marzyć o 8k na rękę. Żyjemy w Polsce, nie w Niemczech. Ten kraj jest powalony, a system ochrony zdrowia kuleje i się powoli rozsypuje. Kierownicy aptek zarabiają dużo więcej niż zwykli magistrzy, ale nie każdy się nadaje na kierownika i też te stawki są różne.
hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 13:27
Szczerze, to chyba nie widzę sensu kariery naukowej w Polsce. Nad czym tutaj chcesz pracować? Jak chcesz karierę naukową, to dorzuć jakiś język niemiecki, albo coś innego i uciekaj do krajów, które się rozwijają.
Zgadzam się z tym. Jak sobie pomyślę, że chciałem zostać na tej okropnej uczelni, to śmiać mi się chce. Jeśli ktoś chce się rozwijać naukowo, niech nauczy się języka i ucieka z tego kraju. Jeden bardzo młody docent z farmakognozji wyjechał na parę lat do Berlina wykonywać badania, bo tam jest zupełnie inny świat. Jeśli zostaniesz na uczelni w Polsce, to się zmarnujesz. Ja nie wykluczam doktoratu, bo mam dopiero prawie 25 lat, ale jeśli się na to zdecyduję, to będę już na pewno za granicą, gdzie są lepsze standardy.
hanjo16 pisze:
18 kwie 2021, o 14:43
Na studiach dostajesz zadanie i masz je wykonać. Nie zawsze dostaniesz podpowiedź co do literatury, metod, i tak dalej. W karierze naukowej zapewne jest podobnie.
Bardzo często nawet jeśli robisz pracę mgr, to musisz sam sobie wszystkiego poszukać.

Także chłopie... Nie wiem, co w końcu zrobisz, ale pod żadnym pozorem nie pchaj się w to farmaceutyczne bagno. Najgorszemu wrogowi bym nie życzył. To jest dno i pięć metrów mułu. Nie mam zamiaru zbliżać się do tej uczelni, nigdy więcej moja noga tam nie postanie. Swoje przeszedłem i czasu nie cofnę, popracuję jakiś czas w aptece i wylecę zagranicę, bo innego wyjścia nie widzę. Jeśli chcesz studiować lekarski - powodzenia, ale zainwestuj od razu w naukę języka niemieckiego, bo może ci się bardzo przydać.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość