malgosi35 pisze:No ale może ja jestem niedouczona i niedoinformowana.
bez nerw w takim razie przepraszam wszystkich, których dotknąłem tym sformułowaniem
Stalowy pisze:Jeszcze w liceum byłem bardzo za GMO, właśnie z powodu niedouczenia
Mnie właśnie i liceum(i gimnazjum) uczono, ze nie ma się czego bać, bo dla organizmu nie ma żadnej różnicy, którą żywność jemy. Z rozprzestrzenianiem się to prawda. Ale nie myślałem, że ekspresja niepowołanych genów będzie problemem, bo w końcu nie powinno się uprawiać roślin, które powiedzmy lekko wymsknęły się z pod kontroli. Chociaż rzeczywiście różnie może być w praktyce.
W takim razie sam będę się douczał dalej, bo nurtuje mnie ta kwestia.
Ja myślę, że właśnie ostrożność jest wskazana, co nie znaczy, że należy z powodu obaw rezygnować z tego wspaniałego narzędzia, które np. dało nam insulinę o nieosiągalnej kiedyś jakości. Po prostu nie wpadajmy w samozachwyt, ale i nie wylewajmy dziecka z kąpielą.
Tutaj gość podał, że to nic nie szkodzi, że strawimy DNA takie, a takie.
pod spodem taki był komentarz:
Rozkładają i trafiają do Twojego organizmu(modyfikują DNA). Jakby to była prawda to bym jadł asfalt bo on też się kiedyś by rozłożył w moim żołądku. GMO to świadome skracanie sobie życia. Nawet słońce wpływa na zmianę DNA w naszym organizmie.
Może przez to, że praktycznie nic nie wiemy o możliwych konsekwencjach używania tego typu produktów spożywczych. Na to potrzeba kilkanaście-kilkadziesiąt lat badań aby przewidzieć chociaż w większości ich wpływ na przyrodę lub co gorsza, gdyby niektóre z białek zostały przyswojone przez zwierzęta.
A tak to zleca się badania, bodajże do 15 lat niezależnym zespołom badawczym. A w jakim stopniu są one niezależne - wszyscy wiemy. Także liczy się tylko mamona.
"Takie kury nie potrafią stać na własnych łapach ponieważ po prostu nie są w stanie utrzymać ciężaru własnego ciała. Poza tym są one łyse ażeby zaoszczędzić na kosztach związanych z usuwaniem piór."
Czy jedlibyście mięso z takich kur?
Problem w dużej mierze wynika z niewiedzy. Nie wiemy jak wygląda tzw. tradycyjna uprawa i hodowla.
Jak wygląda pozyskiwanie nowych odmian tradycyjnymi metodami?
Tak, że czeka się na przypadkową mutację. A jeszcze lepiej - prowokuje się przypadkowe mutacje. Np. promieniowaniem albo związkami oddziałującymi z DNA, tzw. mutagenami. Można pryskać nasiona różnymi - de facto - truciznami, wystawiać na działanie paskudnych czynników. Coś zmutuje. Z tysięcy nasion wybiera się te, które wyrosły w interesujące rośliny.
A w takiej tradycyjnej uprawie nie wiemy, jaki gen się zmienił, w co, a może jakiś transpozonik przeskoczył? Albo zaszła jakaś hybrydyzacja z innym genomem wręcz - przecież znamy tradycyjne gatunki alloploidalne! Nie wiemy, czy zmiana jest bezpieczna, czy nie.
Jak wygląda badanie bezpieczeństwa tradycyjnych pokarmów? Nie wygląda za bardzo, bo tego się po prostu nie robi na masową skalę. Nikt nie chce wiedzieć, jak wyglądałby szczur karmiony wyłącznie ekologicznymi ziemniakami albo pomidorami, a pewnie zdechłby i nie wyglądał wcale. Bardzo często nagłaśniane badania bezpieczeństwa GMO mają poważny błąd metodyczny, bowiem porównują dietę typową i dietę + duże ilości GMO innego typu niż normalnie. A powinny do tego porównać dietę + takie same ilości ekologicznego pokarmu identycznego z GMO. Ciekawe, jak by wyszło.
A jeszcze w dodatku podaje się chłam, jak np. zdjęcie pomidora z wykiełkowanymi nasionami (zdarza się, nawet niedawno zjadłam takiego), jako przykład GMO - że to chyba robaczki miały być, a to były zwykłe kiełki pomidora. A ludzie łykną wszystko, bo zawsze fajnie mieć masową histerię.
No pardon, ale jak widzę pana JKM to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Kim jest ten pan? Ekspertem od czegokolwiek? Taki sam ekspert jak ksiądz katolicki żyjący 40 lat w celibacie udziela porad małżeńskich.
DMchemik, to nie była opinia ekspercka, tylko opinia polityka. To politycy podejmują decyzje dotyczące kraju, więc przy wyborze rządu warto wiedzieć, jakie taki polityk ma zdanie na różne tematy. Racjonalność/nieracjonalność poglądów jest chyba dość istotna, prawda?
To nie temat o JKM, ale mimo wszystko nie lubię, jak ludzie doszukują się problemu tam, gdzie go nie ma. A w przypadku tego polityka jest to dość nagminne.
Girion, nie jem mięsa kur i jestem temu przeciwny (nie tylko kur - krówki i świnki też się zaliczają, a na widok tuszy królika chce mi się wymiotować). Pomijając zdjęcie - przecież w większości są hodowane w skandalicznych warunkach. Nawet w telewizji w programach typu how its made wręcz chwalą się tym, jak ten proces przebiega.
Giardia Lamblia pisze:
Pomijając zdjęcie - przecież w większości są hodowane w skandalicznych warunkach. Nawet w telewizji w programach typu how its made wręcz chwalą się tym, jak ten proces przebiega.
No właśnie, chwalą się tym, wręcz są dumni z tego. Co przykre, nawet na tym forum są przyszli weterynarze/zootechnicy, którzy skrzywieni studiami, popierają takie metody hodowli.
DMchemik, nie ważne czy mówi JKM, czy ksiądz, czy Tusk, tu chodzi o to, że ta osoba X powiedziała, że nic nie szkodzi, czy strawimy takie a takie DNA.
A pod spodem był ten komentarz:
Rozkładają i trafiają do Twojego organizmu(modyfikują DNA). Jakby to była prawda to bym jadł asfalt bo on też się kiedyś by rozłożył w moim żołądku. GMO to świadome skracanie sobie życia. Nawet słońce wpływa na zmianę DNA w naszym organizmie.
I chciałem się dowiedzieć, czy to prawda. Z tym asfaltem to facet przesadził, bo on zawiera trujące metale ciężkie i chyba coś jeszcze.
Nie chce mi się oglądać filmu, a z niego zapewne cytat.
Chodzi o rozkładanie genów w żołądku?
99,99999% genów rozkłada się w żołądku. Nasze genomy są stabilne, jednak zdarza się czasem jakiś transfer. Ale nie ma różnicy, czy z pokarmu GMO, czy tradycyjnego - ryzyko jest dokładnie takie samo. Czyli praktycznie żadne, i takie samo przy GMO i nieGMO.