Hej.
Tematów takich była cała masa, ale i tak nic z tego nie rozumiem. Proszę o konkrety, nie o opinie. Napiszcie kiedy trzeba jechać i jakie dokumenty trzeba przywieźć. Próbuję się dodzwonić do uczelni od godziny. Nie wiem, może mam zły numer. Także mam nadzieję, że ktoś mi pomoże.
Interesuje mnie stomatologia.
Pozdrawiam.
Studia we Lwowie 2010 (stomatologia we Lwowie)
- Black Widow
- Posty: 267
- Rejestracja: 24 cze 2009, o 12:36
Re: Studia we Lwowie 2010
dąłaczam się też jestem ciekawa jak to tam wszystko wygląda:p
- przyrodnik
- Posty: 551
- Rejestracja: 14 lip 1997, o 01:00
[Link] Medycyna na Ukrainie
Inne podobne tematy: medycyna-na-ukrainie-vf103.htm
Re: Studia we Lwowie 2010 (stomatologia we Lwowie)
Korupcyjna medycyna
Aby dostać się na medycynę, trzeba spędzić kilkanaście miesięcy nad książkami albo mieć plecy - twierdzą ci, którym się udało. Same studia należą do najcięższych - na pierwszych dwóch latach rzadko kiedy można sobie pozwolić na imprezowanie. Chyba, że się jest wtajemniczonym".
Bo tylko kilka tysięcy Polaków wie, że można całkiem legalnie ukończyć medycynę, nie zdając egzaminów wstępnych i prowadząc w czasie studiów dosyć aktywne życie towarzyskie. Takie usługi oferuje Polakom Lwowski Narodowy Uniwersytet Medyczny, którego dyplomy są powszechnie uznawane na świecie. Co prawda, za taką przyjemność trzeba słono zapłacić.
Polacy we Lwowie
Medycynę, farmację i stomatologię studiuje we Lwowie kilkudziesięciu Polaków. To więcej, niż we wszystkich innych zachodnioukraińskich uczelniach razem wziętych. Studia dla obcokrajowców są płatne, średnio taka usługa kosztuje około 2000 dolarów rocznie. Ale to nie wszystko - nie mniejszym wydatkiem są wszechobecne ukryte i nieformalne opłaty, które czają się praktycznie na każdym kroku. Płacić trzeba, i to niemało, za opuszczenie zajęć, za otrzymanie obowiązkowego wpisu w paszporcie, za zajęcia z języka ukraińskiego. Praktycznie za wszystko. Dla kilkunastu pracowników lwowskiej uczelni okres wakacji jest szczególnie pracowity. Szczególnie druga połowa sierpnia. Wtedy na placu przed zabytkowym pałacem - siedzibą uniwersytetu, przy ulicy Pekarskiej 69, zewsząd słychać polską mowę. Najwięcej Polaków przyjeżdża, co zrozumiałe, ze Wschodniej Polski - z województw Podkarpackiego i Lubelskiego. Ale nie tylko - we Lwowie studiują też polscy Ukraińcy, głównie z Legnicy, Pomorza Zachodniego oraz Warmii i Mazur.
Świetny biznes
Wiedza o możliwości zdobycia dyplomu medyka we Lwowie przenosi się pocztą pantoflową od osób, które już tam studiowały. Chociaż bardzo często decydują osobiste kontakty rodziców - ordynatorów, dyrektorów szpitali, z pracownikami lwowskiej uczelni. O takie znajomości nietrudno - Uniwersytet Medyczny współpracuje z zagranicznymi uczelniami i placówkami medycznymi, między innymi w Polsce, a znajomość języka polskiego jest wśród jego pracowników powszechna.
Przyjmowanie studentów z Polski - to dla niezamożnej ukraińskiej uczelni świetny biznes. Dlatego dziwić może sposób przedstawienia oferty kształcenia obcokrajowców. Jeżeli ktoś nie jest zorientowany w sytuacji, w żaden sposób nie zwróci uwagi na informację zamieszczoną na stronie internetowej uczelni. Chociaż Polacy stanowią znaczną grupę studentów, informacja jest zamieszczona tylko po ukraińsku i angielsku. I to w taki sposób, który nie ma nic wspólnego z udanym marketingiem. Który bowiem Polak wpadnie na pomysł, żeby studiować we Lwowie, po ukraińsku? Już sama konieczność odbycia rozmowy kwalifikacyjnej w tym nieznajomym języku zniechęca wszystkich, którzy przez przypadek dotrą do tej informacji.
Rozmowa kwalifikacyjna
W rzeczywistości jedynie osoby ukraińskiego pochodzenia znają język wykładowy w momencie przyjazdu do Lwowa. Polacy co najwyżej rozumieją, kiedy się do nich mówi po ukraińsku, a sami zwracają się do wykładowców po polsku. Taka sytuacja ma miejsce przez cały pierwszy rok studiów.
W tym czasie
polscy studenci chodzą na intensywny kurs językowy. Dla Polaków zrobiono poniekąd wyjątek, bo przedstawiciele innych narodów (głównie arabskich) są najpierw kierowani na tzw. rok zerowy, gdzie uczą się języka oraz przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Rozmowa kwalifikacyjna jest w zasadzie tylko formalnością. Już w trakcie jej trwania pracownicy dziekanatu sporządzają kontrakt i inne dokumenty. Pytania - na poziomie gimnazjum (np. podać wzór kwasu siarkowego, napisać reakcję tlenu z węglem).
Problemem nie jest również część językowa, podczas której kandydat powinien napisać o sobie 2-3 zdania po ukraińsku. Mene zwaty Karolina, meszkaju w Jarosławi, choczu buty likarem - wystarczy nauczyć się podobnej formułki i mieć naprawdę elementarną wiedzę z chemii i biologii, aby zostać studentem medycyny. Tym bardziej, że na rozmowie kwalifikacyjnej można odpowiadać po polsku. Uczelnia najwyraźniej stara się ukryć te fakty przed polską opinią publiczną.
Za pieniądze
Formalne wymagania wyglądają na dosyć ostre, podczas gdy w praktyce nie tylko łatwo się na medycynę dostać, ale też same studia są dużo łatwiejsze, niż nad Wisłą. Właśnie dlatego cieszą się tak dużą popularnością wśród Polaków. Chętnych mogłoby być jeszcze więcej, a i uczelnia mogłaby pozwolić sobie na podniesienie czesnego, gdyby zorganizowała studia w języku polskim i przyznała oficjalnie, że łatwo się na nie dostać.
Taka przejrzystość zmniejszyłaby ryzyko korupcji, która na Ukrainie jest szczególnie wysoka. Co prawda, władze lwowskiej uczelni od czasu Pomarańczowej Rewolucji starają się zapobiegać łapówkarstwu. Np. w 2005 roku wprowadziły niezależny system egzaminowania KROK", zaostrzono też kontrolę wykładowców - aby nie mogli pod koniec semestru dać dwójkowiczom zaliczenia za pieniądze. Tym niemniej, pod względem zabezpieczeń antykorupcyjnych ukraińskim uczelniom medycznym daleko jeszcze do polskich. Zwłaszcza, jeśli chodzi o egzaminy wstępne. Warto zaznaczyć, że według badań ukraińskich ośrodków socjologicznych, nasi południowo-wschodni sąsiedzi zaliczyli medycynę i wyższą edukację do najbardziej skorumpowanych dziedzin działalności, a uzyskiwanie zaliczeń za pieniądze nikogo nie dziwi.
proszę bardzo
Aby dostać się na medycynę, trzeba spędzić kilkanaście miesięcy nad książkami albo mieć plecy - twierdzą ci, którym się udało. Same studia należą do najcięższych - na pierwszych dwóch latach rzadko kiedy można sobie pozwolić na imprezowanie. Chyba, że się jest wtajemniczonym".
Bo tylko kilka tysięcy Polaków wie, że można całkiem legalnie ukończyć medycynę, nie zdając egzaminów wstępnych i prowadząc w czasie studiów dosyć aktywne życie towarzyskie. Takie usługi oferuje Polakom Lwowski Narodowy Uniwersytet Medyczny, którego dyplomy są powszechnie uznawane na świecie. Co prawda, za taką przyjemność trzeba słono zapłacić.
Polacy we Lwowie
Medycynę, farmację i stomatologię studiuje we Lwowie kilkudziesięciu Polaków. To więcej, niż we wszystkich innych zachodnioukraińskich uczelniach razem wziętych. Studia dla obcokrajowców są płatne, średnio taka usługa kosztuje około 2000 dolarów rocznie. Ale to nie wszystko - nie mniejszym wydatkiem są wszechobecne ukryte i nieformalne opłaty, które czają się praktycznie na każdym kroku. Płacić trzeba, i to niemało, za opuszczenie zajęć, za otrzymanie obowiązkowego wpisu w paszporcie, za zajęcia z języka ukraińskiego. Praktycznie za wszystko. Dla kilkunastu pracowników lwowskiej uczelni okres wakacji jest szczególnie pracowity. Szczególnie druga połowa sierpnia. Wtedy na placu przed zabytkowym pałacem - siedzibą uniwersytetu, przy ulicy Pekarskiej 69, zewsząd słychać polską mowę. Najwięcej Polaków przyjeżdża, co zrozumiałe, ze Wschodniej Polski - z województw Podkarpackiego i Lubelskiego. Ale nie tylko - we Lwowie studiują też polscy Ukraińcy, głównie z Legnicy, Pomorza Zachodniego oraz Warmii i Mazur.
Świetny biznes
Wiedza o możliwości zdobycia dyplomu medyka we Lwowie przenosi się pocztą pantoflową od osób, które już tam studiowały. Chociaż bardzo często decydują osobiste kontakty rodziców - ordynatorów, dyrektorów szpitali, z pracownikami lwowskiej uczelni. O takie znajomości nietrudno - Uniwersytet Medyczny współpracuje z zagranicznymi uczelniami i placówkami medycznymi, między innymi w Polsce, a znajomość języka polskiego jest wśród jego pracowników powszechna.
Przyjmowanie studentów z Polski - to dla niezamożnej ukraińskiej uczelni świetny biznes. Dlatego dziwić może sposób przedstawienia oferty kształcenia obcokrajowców. Jeżeli ktoś nie jest zorientowany w sytuacji, w żaden sposób nie zwróci uwagi na informację zamieszczoną na stronie internetowej uczelni. Chociaż Polacy stanowią znaczną grupę studentów, informacja jest zamieszczona tylko po ukraińsku i angielsku. I to w taki sposób, który nie ma nic wspólnego z udanym marketingiem. Który bowiem Polak wpadnie na pomysł, żeby studiować we Lwowie, po ukraińsku? Już sama konieczność odbycia rozmowy kwalifikacyjnej w tym nieznajomym języku zniechęca wszystkich, którzy przez przypadek dotrą do tej informacji.
Rozmowa kwalifikacyjna
W rzeczywistości jedynie osoby ukraińskiego pochodzenia znają język wykładowy w momencie przyjazdu do Lwowa. Polacy co najwyżej rozumieją, kiedy się do nich mówi po ukraińsku, a sami zwracają się do wykładowców po polsku. Taka sytuacja ma miejsce przez cały pierwszy rok studiów.
W tym czasie
polscy studenci chodzą na intensywny kurs językowy. Dla Polaków zrobiono poniekąd wyjątek, bo przedstawiciele innych narodów (głównie arabskich) są najpierw kierowani na tzw. rok zerowy, gdzie uczą się języka oraz przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Rozmowa kwalifikacyjna jest w zasadzie tylko formalnością. Już w trakcie jej trwania pracownicy dziekanatu sporządzają kontrakt i inne dokumenty. Pytania - na poziomie gimnazjum (np. podać wzór kwasu siarkowego, napisać reakcję tlenu z węglem).
Problemem nie jest również część językowa, podczas której kandydat powinien napisać o sobie 2-3 zdania po ukraińsku. Mene zwaty Karolina, meszkaju w Jarosławi, choczu buty likarem - wystarczy nauczyć się podobnej formułki i mieć naprawdę elementarną wiedzę z chemii i biologii, aby zostać studentem medycyny. Tym bardziej, że na rozmowie kwalifikacyjnej można odpowiadać po polsku. Uczelnia najwyraźniej stara się ukryć te fakty przed polską opinią publiczną.
Za pieniądze
Formalne wymagania wyglądają na dosyć ostre, podczas gdy w praktyce nie tylko łatwo się na medycynę dostać, ale też same studia są dużo łatwiejsze, niż nad Wisłą. Właśnie dlatego cieszą się tak dużą popularnością wśród Polaków. Chętnych mogłoby być jeszcze więcej, a i uczelnia mogłaby pozwolić sobie na podniesienie czesnego, gdyby zorganizowała studia w języku polskim i przyznała oficjalnie, że łatwo się na nie dostać.
Taka przejrzystość zmniejszyłaby ryzyko korupcji, która na Ukrainie jest szczególnie wysoka. Co prawda, władze lwowskiej uczelni od czasu Pomarańczowej Rewolucji starają się zapobiegać łapówkarstwu. Np. w 2005 roku wprowadziły niezależny system egzaminowania KROK", zaostrzono też kontrolę wykładowców - aby nie mogli pod koniec semestru dać dwójkowiczom zaliczenia za pieniądze. Tym niemniej, pod względem zabezpieczeń antykorupcyjnych ukraińskim uczelniom medycznym daleko jeszcze do polskich. Zwłaszcza, jeśli chodzi o egzaminy wstępne. Warto zaznaczyć, że według badań ukraińskich ośrodków socjologicznych, nasi południowo-wschodni sąsiedzi zaliczyli medycynę i wyższą edukację do najbardziej skorumpowanych dziedzin działalności, a uzyskiwanie zaliczeń za pieniądze nikogo nie dziwi.
proszę bardzo
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 0 Odpowiedzi
- 4991 Odsłony
-
Ostatni post autor: enamelum93
15 sty 2017, o 21:03
-
- 0 Odpowiedzi
- 7606 Odsłony
-
Ostatni post autor: 13579
3 maja 2016, o 21:26
-
- 0 Odpowiedzi
- 7993 Odsłony
-
Ostatni post autor: martix_140
17 wrz 2017, o 19:42
-
-
KUPIE MATERIAŁY I rok PUM stomatologia
autor: nika123321 » 4 sie 2015, o 21:18 » w Medycyna na studiach - 0 Odpowiedzi
- 5888 Odsłony
-
Ostatni post autor: nika123321
4 sie 2015, o 21:18
-
-
- 169 Odpowiedzi
- 22616 Odsłony
-
Ostatni post autor: dmnunited
3 paź 2014, o 10:45
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości