Matura 2019 - Forum maturzystów i kandydatów na studia. Nie wiesz jaki wybrać kierunek? Nie wiesz jak wygląda rekrutacja? Masz pytanie dotyczące toku studiów?
trampkara pisze: I uważam, że lepiej chyba na nie iść niż rok przesiedzieć na tyłku.
inaczej bedziesz mowic jak rok minie, rowiesnicy beda juz po pierwszym roku wymarzonych studiow a ty dalej w lesie, bo sie nie udalo poprawic matury. no chyab ze na tym leku tak strasznie ci nie zalezy. czy tam na farmie
ja skladam na lekarski - jesli w tym roku sie nie uda, to czekam rok, ale nie bezczynnie - mam zamiar zapisac sie na kursy przygotowujace do matury z biologii. Niby siedzenie tygodniami nad ksiazkami nie ma duzego wplywu na zdanie matury, jednak po tegorocznej, gdzie zrobilem zle zadanie z zaplodnieniem podwojnym, uwazam, ze mimo wszystko ma. Te kilka % moze zawazyc na wyniku, wiec trzeba byc przygotowanym na kazda mozliwosc
ja w zeszłym roku pisałam biologie rozsz i chemie rozsz nie poszło mi źle, ale nie na tyle żeby się dostać. Zostałam na rok w domu. Nie chcę być panią laborantką, czy inną farmaceutką, tylko panią doktor. Trochę pracowałam, żeby zarobić na korepetycje, bo nie chciałam kolejny rok obciążać rodziców. Po nowym roku zaczęłam się przygotowywać do fizyki rozsz i jeszcze raz biologii. Nie uważam, że to był rok stracony. Wyciszyłam się, odpoczęłam, nabrałam dystansu do niektórych spraw, przewartościowałam swoje życie. Myślę że tym razem się uda.
Kiedy w zeszłym roku nie wszyło mi z tymi studniami moja dobra koleżanka powiedziała mi Oluś to tylko rok, cóż to jest na przestrzeni całego życia. Dasz rade. Jestem jej za te słowa bardzo wdzięczna, bo pomagały mi przetrwać ciężkie chwile, bo i takie sie zdarzały. Zawsze mogłam do niej zadzwonić powisieć na telefonie. Trzeba dążyć do spełnienia marzeń.
no wlasnie, teraz do tego tak podszedlem - jakos to bedzie, i przez to zapewne bede musial siedziec rok w domu
wiec nie, tym razem nie zmarnuje szansy absolutnie - dobrze, ze chociaz chemia poszla mi na jakies 90%, wiec odpuszcze sobie jej uczenie sie, ew. tylko powtorze (zrobilem jedynie glupie bledy przez kalkulator, pf), a za biologie wezme sie totalnie.
Wyjść z takiej sytuacji jest miliard - nie ma lepszego i nie ma gorszego. To całkowicie kwestia indywidualna, a zmiennymi jest to jak ktoś potrafi się zmobilizować, odporność psychiczna, czego potrzebuje do przetrwania, jaka panuje wokół tego kogoś atmosfera, czy będzie potrafił sobie zorganizować czas - bla bla bla, czynników jest MILIARD.
Ważne jest, żeby każdy sobie to poważnie przemyślał, rozważył czy pewne rzeczy są konieczne, czy z czegoś można zrezygnować, a może jednak coś jest niezbędne?
To WASZA decyzja, Wy musicie ją podjąć - odwodzenie Was od niej jest nie na miejscu. Ja przesiedziałem rok w domu, podobnie co Aleksandra: przewartościowałem życie, nabrałem dystansu, pokory. Nie żałuję swojego wyboru - nie zamierzam jednak potępiać kogoś kto wybierze inną drogą - być może będzie ona dla tego kogoś lepsza?
Z doświadczenia wiem, że większość osób które poszły na odpierdziel się", dla przezimowania na jakiś inny kierunek - po półroczu zrezygnowały. Klopka.
Stalowy pisze:Wyjść z takiej sytuacji jest miliard - nie ma lepszego i nie ma gorszego. To całkowicie kwestia indywidualna, a zmiennymi jest to jak ktoś potrafi się zmobilizować, odporność psychiczna, czego potrzebuje do przetrwania, jaka panuje wokół tego kogoś atmosfera, czy będzie potrafił sobie zorganizować czas - bla bla bla, czynników jest MILIARD.
Ważne jest, żeby każdy sobie to poważnie przemyślał, rozważył czy pewne rzeczy są konieczne, czy z czegoś można zrezygnować, a może jednak coś jest niezbędne?
To WASZA decyzja, Wy musicie ją podjąć - odwodzenie Was od niej jest nie na miejscu. Ja przesiedziałem rok w domu, podobnie co Aleksandra: przewartościowałem życie, nabrałem dystansu, pokory. Nie żałuję swojego wyboru - nie zamierzam jednak potępiać kogoś kto wybierze inną - być może będzie ona dla tego kogoś lepsza?
Z doświadczenia wiem, że większość osób które poszły na odpierdziel się", dla przezimowania na jakiś inny - po półroczu zrezygnowały. Klopka.
Stalowy myślę, że Twój post stanowi kwintesencję Waszych rozważań.
a ja myślę, że nie. forum dyskusyjne jest po to, by dyskutować, po to jest zakładany wątek. w przeciwnym razie jaki był cel pierwszego wpisu?
ktoś tu kogoś potępia?
im więcej rad, tym lepiej. ktoś kto waha się nad obraniem konkretniej drogi, ma dzięki postom możliwość poznania losu osób które wybraly taką czy inną
ulala pisze:trampkara, lepiej chwytac 2 sroki za ogon i w efekcie nie dostac sie na lek takze za drugim razem?
nie wiem w jakim wymiarzze godzinowym jest studium ale albo sie siedzi twardo nad ksiazka i uczy konsekwentnie do matury albo sie uczy co jakis czas i liczy na farta
Pozwolę sobie odnieść się do dyskusji.
Jestem zdania, jak ktoś z obecnych, że to kwestia bardzo indywidualna. Dla ambitnych i pracowitych, którzy wiedzą, że sobie poradzą, polecam jednak coś zacząć. Oczywiście, nie ma gwarancji, że uda się poprawić maturę studiując, ale tak samo gwarancji nie ma, że się uda siedząc w domu.
Jeśli ktoś wie, że zostając w domu będzie tłukł zadania, to niech zostanie. Ale wiem, że osoby, które się na to decydują nie siedzą bitego roku nad książkami! Tak zwykle bywa. Owszem, są tacy, którzy wyjeżdżają do pracy i zostawiają sobie kilka miesięcy na maturę - znam osobę, której się udało, ale to za czasów egzaminów wstępnych.
Ja długo się wahałam co robić. W ostateczności złożyłam na kilka kierunków, i w tym między innymi dietetykę. Postudiowałam.
Plusy takich rozwiązań:
- koło zapasowe, które wcale nie jest takie głupie, bo jak Ci z czymś nie wyjdzie, albo po prostu postanowisz sobie darować - masz już jakąś alternatywę (ale radzę wybierać takie przezimowacze", które interesują i przy których mogłoby się ewentualnie zostać w zawodzie),
- jest to ewidentne zorganizowanie sobie czasu pomiędzy okresami matura no.1 - matura no. 2,
- w jakimś stopniu merytoryczne przygotowanie do matury (o ile wybierze się kierunek medyczny/przyrodniczy),
- i przede wszystkim, gdy człowiek ma nad sobą bata", to sumiennie uczy się, czy tego chce, czy nie - jednym słowem nie odzwyczaja się od nauki,
- nawet w chwilach kryzysu jesienno - zimowego nie ma ALE - uczyć się trzeba i tyle, a siedząc w domu. wiadomo.,
- i przy tym zawsze namawiam, abyście wybierali kierunki na macierzystej uczelni, gdzie chcecie się docelowo dostać, wtedy ma się korzystną sytuację przy niektórych przedmiotach (etyka, technologia informacyjna, itp), które po prostu można będzie przepisać, a poza tym poznajesz uczelnię, jej atmosferę, rozmieszczenie - to zawsze coś!
- nowi ludzie, nowe doświadczenia, nowa wiedza.
Jedynym głównym minusem, jaki tu dostrzegam jest to, że istnieje większe ryzyko zawalenia poprawy. Piszę większe, bo są tacy, których przybrak czasu mobilizuje jeszcze bardziej i efektywniej wypełniają te obowiązki (częściowo do takich należę). Biorąc pod uwagę, że matura jest najważniejsza dla takich osób, dla nas, wszystkie powyższe plusy równoważą się na szali z tym jednym małym minusikiem. I stąd pojawia się pytani: czy zaryzykować?
Ja zaryzykowałam.