Idan pisze:
popieram w 100%. mi już powoli odbija samemu w domu
no dokładnie. jeszcze ta presja otoczenia, jakby cos (TFU TFU!) nie poszło: no co ty, rok siedzialas w domu, nic nie robiłaś i się nie dostałaś?
także. taki gap year nie ma wcale samych zalet )
"Chodzisz na korepetycje i się nie dostałeś?! No to niemożliwe po prostu, MUSI CI SIĘ UDAĆ!
najlepsza rozmowa z moją matką
Ja : na co mam iść jak mi się noga powinie?
Ona : ja tam wierzę ,że Ci się nie powinie po TYM ROKU PRZERWY, bo nie widzę niczego innego sensownego niż medycyna w Twoim przypadku
w sumie ma trochę racji, bo na wszystko co nie jest medycyną mam kontrargument dlaczego nienawidzę danego kierunku
poza tym, Glina. oczywiście, nie życzę Ci takiego obrotu sprawy, ale ciekawe co byś powiedział gdyby w tym roku na maturach Ci się nie powiodło. Moze sam byś się zdecydował na poprawę? Głupio tak oceniać kiedy tak naprawde się nie wie jak jest
no cóż, Glina, zobaczymy czy będą lepsi od Ciebie w tym roku, z mojej strony obiecuję ,że dam z siebie wszystko na maturze, a moje zupełnie nieuczciwie zdobyte 85% z biologii, które zupełnie nieuczciwie liczy się w rekrutacji w tym roku pomoże mi.
że też nie wspomnę o nieuczciwie zdobytej wiedzy chemicznej w tym roku.
Idan pisze:
najlepsza rozmowa z moją matką
Ja : na co mam iść jak mi się noga powinie?
Ona : ja tam wierzę ,że Ci się nie powinie po TYM ROKU PRZERWY, bo nie widzę niczego innego sensownego niż medycyna w Twoim przypadku
glinus kochana nikt ci nie broni zostac w domu, wez ten pod uwage, ze ci zostaja w domu maja gorzej, chociazby dlatego, ze ucza sie sami, nikt nie stoi nad nimi. d
Ja jestem zdania, że zostanie na rok w domu, jeśli komuś się nie udało za pierwszym razem jest bardzo dobrą rzeczą, bo wtedy ma się bardzo dużo czasu na naukę, jeśli oczywiście jest ktoś w stanie sam się zdyscyplinować. Ja przez pewien czas miałem pod tym względem łatwiej, bo chodziłem do stycznia do swojego LO jako wolny słuchacz na bio i chemię, ale mimo to, nie było tam takiej rzeczy, że się siedziało: pisałem karktówki, latałem do tablicy jak inni Gdy nachodził mnie dołek, że jako jedyny z klasy zostałem w rodzinnym mieście a reszta wyjechała i ma studenckie życie, to starałem się o tym nie myśleć, bo i tak tylko garstka poszła na to co chciała, a reszta miała w planach poprawę matury. Siedzenie na jakiś tam studiach i zmiena po roku jest wręcz dla mnie bez sensu, bo przecież trzeba za coś opłacić mieszkanie, coś jeść itp. (chyba, że ktoś ma po prostu bogatych rodziców, dla których kasa nie jest problemem, to ok ). Co do dostawania się za pierwszym podejściem. Są osoby wybitnie zdolne i są też takie, które muszą na niektóre rzeczy poświęcić więcej czasu i tyle. W czasie matur może trafić się gorszy dzień i na to nic nie można poradzić. Ja w czasie matur dowiedziałem się, że moja siostra ma raka i co Miałem prawo mieć gorsze dni i nie wypaść tak, jak sobie marzyłem Bo wydaje mi się, że tak W życiu nie pomyślałem o tym, że ktoś z rocznika 91 może mi zabrać miejsce - to nie jest wyścig szczurów ludzie. Życzę powodzenia z takim podejściem na studiach i szukania znajomych Trzeba patrzeć na siebie i dać z siebie wszystko a nie przejmować się tym, że ktoś piszę n-ty raz mature i może mieć łatwiej.
Ale się glina zbulwersował Jak chcesz mieć od razu łatwiej to olej tegoroczną maturę i podchodź za rok od razu z lepszej pozycji Przecież poprawiający są w o tyle gorszej pozycji, że już są rok w plecy. Ty masz jeszcze ten zapas, więc nie wiem co marudzisz. I co to znaczy nie mieć możliwości przeczekania roku?