Dobór nie faworyzuje tego genu.Co nie zmienia faktu, że dobór naturalny ten zmutowany gen faworyzuje i do tego dążę
Bezpośrednim działaniem doboru objęte są fenotypy powtające pod wpływem określonych genów.
Dobór nie faworyzuje tego genu.Co nie zmienia faktu, że dobór naturalny ten zmutowany gen faworyzuje i do tego dążę
Faworyzowane są osobniki z genem alternatywnym bo tylko one są płodne.Gen ten nie jest faworyzowany dlatego, że jego nosiciele odnoszą większy sukces reprodukcyjny niż reszta osobników (co, powtarzam, jest fundamentem klasycznej definicji), tylko dlatego, że ten gen wpływa na swoje rozprzestrzenianie się lepiej niż gen alternatywny.
I pewnie słusznie. Jednak mi się zawsze kojarzy takie podejście z tym że gen ma mózg i wie co robi .Prawda jest taka, ze zmieniajac obiekt dzialania doboru w definicji to duzo sie nie zrobi. Trzeba pojac, ze jedno z drugim jest powiazane, chociaz, wiem, w nowych ksiazkach za obiekt doboru bedzie podany gen.
Tu masz rację. Jednak próba wyjaśnienia działania doboru opiera się na poziomie organizmów które ten dobór z takich czy innych powodów wybiera.W dodatku myli zupelnie hmm poziomy oddzialywania.
Nie ma czegos takiego, jak dobor dzialajacy na gen, czy na fenotyp.
To sa nierozerwalnie ze soba zlaczone elementy.
Tu masz rację. Jednak próba wyjaśnienia działania doboru opiera się na poziomie organizmów które ten dobór z takich czy innych powodów wybiera.
To prawda, że dobór genów lub ich alleli dokonuje się na podstawie efektów fenotypowych, ale to ciągle jest dobór genów.malgosi35 pisze:Dobór nie faworyzuje tego genu.
Bezpośrednim działaniem doboru objęte są fenotypy powtające pod wpływem określonych genów.
The essence of the genetical theory of natural selection is a statistical bias in the relative rates of survival of alternatives (genes, individuals, etc.). The effectiveness of such bias in producing adaptation is contingent on the maintenance of certain quantitative relationships among the operative factors. One necessary condition is that the selected entity must have a high degree of permanence and a low rate of endogenous change, relative to the degree of bias (differences in selection coefficients). [.] The natural selection of phenotypes cannot in itself produce cumulative change, because phenotypes are extremely temporary manifestation.
Ale czemu ty patrzysz na to ze strony osobnika? Po to przytaczałem ten przykład, żeby pokazać jak GEN może być faworyzowany. Staje się częstszy w populacji.Faworyzowane są osobniki z genem alternatywnym bo tylko one są płodne.
Ilość oobników zdolnych do rozmanażania uzależniona jest od tych 5% gamet z alterantywnym genem bo tylko one i osobniki TT są płodne.
Jak wytłumaczysz altruizm krewniaczy czy konflikt wewnątrzgenomowy z poziomu doboru działającego na organizmy?Tu masz rację. Jednak próba wyjaśnienia działania doboru opiera się na poziomie organizmów które ten dobór z takich czy innych powodów wybiera.
To dobór sztuczny nie jest szczególnym przypadkiem doboru naturalnego?Oprócz doboru naturalnego jest dobór sztuczny.
Ale sama przyznałaś - zmienia pulę genową (na podstawie pożądanych cech osobników). Moja definicja również to wyjaśnia.W nim pulę genową zmienia człowiek - nie na podstawie genów, gamet ale dobierając odpowiednie osobniki do nowej populacji.
Przecież już to napisałem w tym temacie.Ja nadal nie rozumiem o co sie Aerandir, pyta.
Konkretnie: Czy gen na presję mejotyczną zdominuje pulę genową nawet w przypadku braku zróżnicowania w sukcesie reprodukcyjnym osobników (przy liczbie potomków, która zapewnia stałą liczebność populacji)? Jeżeli tak, to definicja z wiki jest błędna! Czy moja definicja jest poprawna?"
Gen jest faworyzowany jeśli jego efekt fenotypowy wpływa dobrze na jego rozprzestrzenianie się (niekoniecznie na rozprzestrzenianie się organizmu). To prawda, że są to elementy nierozerwalnie ze sobą złączone, ale dobór działa na geny na podstawie efektów fenotypowych, a nie na fenotypy (patrz początek postu). Podałem przykłady. Nie ma czegoś takiego jak dobór genowy? A na czym opiera się cała socjobiologia?W dodatku myli zupelnie hmm poziomy oddzialywania. Nie ma czegos takiego, jak dobor dzialajacy na gen, czy na fenotyp.
To sa nierozerwalnie ze soba zlaczone elementy.
Prawda jest taka, ze zmieniajac obiekt dzialania doboru w definicji to duzo sie nie zrobi.
obejmuje zarówno przypadki podchodzące pod definicję klasyczną, jak i wyjątki". Dlatego jest lepsza. Dlaczego więc jest dosyć rzadka w porównaniu z definicją klasyczną? (tak, proszę o wyjaśnienie)Dobór naturalny jest procesem, w wyniku którego geny wywołujące określone efekty fenotypowe stają się bardziej lub mniej powszechne w puli genowej w zależności od wpływu tych fenotypowych ekspresji na ich rozprzestrzenianie się.
Nie staram się brzmieć uczenie tylko kopiuje słownictwo z książek. Wydawało mi się, że fenotyp to zespół wszystkich cech organizmu, a efekt fenotypowy to coś w stylu różnicy wywołanej przez gen w fenotypie. Czy pojedyncza cecha (np. odstające uszy) to też fenotyp?Jeszcze co do tej nowomowy - tak, to jest nowomowa, bo na sile starasz sie brzmiec uczenie". Te efekty fenotypowe", wyrazy fenotypowe", moga byc rownie dobrze ekspresje fenotypowe lub objawy fenotypow czy jeszcze milion innych kombinacji to po prostu FENOTYPY.
Postawiłem w tym poście jasne pytania.Sformuluj pytanie - encyklopedycznie, to na nie odpowiemy.
Sugeruje ona, że tylko te cechy (czyli zarazem geny), które wpływają pozytywnie na sukces rozrodczy osobnika, będą występować częściej w populacji.
jeżeli jakiś efekt fenotypowy obniża sukces reprodukcyjny osobnika, ale sumarycznie zwiększa szansę genu na rozprzestrzenianie się, to taki gen będzie się rozprzestrzeniał, ergo dobór naturalny będzie go faworyzował (i dokładnie to obserwujemy w przykładach przeze mnie podanych).
Przepraszam. Zagalopowałem się. Dążyłem do tego, że według niej cechy (pod nic nie podczepione), które wpływają na sukces rozrodczy osobnika niekorzystnie, nie będą przez dobór naturalny faworyzowane. To definicja sugeruje definitywnie, więc jest błędna.emotikonek pisze:Sugeruje ona, że tylko te cechy (czyli zarazem geny), które wpływają pozytywnie na sukces rozrodczy osobnika, będą występować częściej w populacji.
A dokladnie, gdzie to sugeruje ?
Natural selection is the nonrandom process by which biologic traits become more or less common in a population as a function of differential reproduction of their bearers.
Nie ma tu nawet slowa, ktore by sugerowalo, ze musza one wplywac pozytywnie na sukces rozrodczy osobnika.
[.]
Caly problem wyszedl stad, ze wplotles jakas swoja sugestie w definicje, w ktorej tej sugestii nie ma.
No i właśnie te siły powodują, że jedne allele propagują się lepiej niż inne, za sprawą swoich efektów fenotypowych. Skoro spryt genu powoduje, że rozprzestrzenia się on lepiej niż jego konkurent to logicznym następstwem tego faktu jest, że będzie się on stawał liczniejszy w puli genowej.jeżeli jakiś efekt fenotypowy obniża sukces reprodukcyjny osobnika, ale sumarycznie zwiększa szansę genu na rozprzestrzenianie się, to taki gen będzie się rozprzestrzeniał, ergo dobór naturalny będzie go faworyzował (i dokładnie to obserwujemy w przykładach przeze mnie podanych).
Nie bedzie go faworyzowal dobor naturalny, tylko bedzie go faworyzowac jego spryt".
Caly czas nie rozumiesz czym jest dobor naturalny - dobor naturalny to sa te wszystkie sily - caloksztalt warunkow ekologicznych -wszystkie rosliny, zwierzeta, wahania temperatur, dostepnosc do wody i wszystko inne, ktore dziala na osobnika doprowadzajac do selekcji. Ty nie mozesz pojac roznicy miedzy doborem naturalnym, a rozprzestrzenianiem genow.
Dlatego zadałem pytanie: Czy gen na presję mejotyczną (pod nic niepodczepiony) zdominuje pulę genową nawet w przypadku braku zróżnicowania w sukcesie reprodukcyjnym osobników (przy liczbie potomków, która zapewnia stałą liczebność populacji)? Uzasadnij odpowiedź.Bedzie sie rozprzstrzenial ten gen, ktory w ostatecznym rozrachunku bedzie
a)korzystny dla nosnika (organizmu)
b)bedzie neutralny, a podczepiony pod geny korzystne
Chyba jednak nie. Stephen Stearn powiedział na jednym z wykładów o biologii ewolucyjnej: (rzecz o wspomnianym wyżej genie t u myszy) If the tt homozygotes didnt die, but they suffered a sufficiently small, sub-lethal fitness reduction then t would spread. And eventually if t spreads all the way through the population, everybodys got the antidote (antidotum na tą substancję, która niszczy plemniki) and you dont have any segregation distortion anymore, and everything goes back to normal. This introduces the interesting possibility that most species may have had a history of segregation distortion and we just dont notice it anymore, because theyve gone to fixation. In fact we dont have an easy method of detecting that. We may see the traces of that, written in the history of things like the fairness of meiosis, but we cant go out right now and easily find genetic or biochemical evidence that we have fossil segregation distorters sitting in our own genome."Nie ma innej mozliwosci. Geny negatywne beda wyrzucane z populacji. Kazdy gen, ktory bedzie sie rozprzestrzeniac w populacji bedzie, albo neutralny, albo pozytywny.
Czyli zgadzasz się, że to zmniejszenie płodności organizmu przez jakikolwiek gen na presję mejotyczną poprzez uszkodzenie plemników to wystarczający powód, aby taki gen się nie rozprzestrzeniał? ("These drive systems act at the expense of the fitness of the organism as a whole for the benefit of the genes involved cytując słowa Davida Haiga i Alana Grafena). Jak zatem wytłumaczysz fakt, że się rozprzestrzenia?I teraz co rozumiemy przez pozytywny - bedzie umozliwiac rozmnozenie sie organizmu. Tutaj wchodzimy w zagadnienie plejotropii antagonistycznej. Wezmy za przyklad calkowita klasyke Huntingtona - mimo ze wywoluje plonsawice, to i tak, i tak wystepuje, i tak, i tak jest stosunkowo powszechny. Dlaczego ?
Bo zwieksza plodnosc nosiciela o okolo 1% w stosunku do osobnikow tego genu nie posiadajacych. Niby nic, ale roznica jest znaczaca.
Ponieważ zachodzi dobór?Twoja definicja nie jest definicja doboru naturalnego, tylko taka formulka na temat dlaczego prawo Hardyego-Weinberga nie jest prawdziwe, dla populacji.
Powtórzę to co napisałem wyżej. Gen t niszczy plemniki z konkurentami, czyli obniża szansę samca na zapłodnienie samicy. Czyli jednak robi różnicę - zarówno samcowi z oczywistych powodów, jak i samicy, której połowa potomstwa będzie samcami.Co do genu t u myszy - tak jak z Huntingtonem - to ze obniza zywotnosc jednych plemnikow, nie wplywa na zywotnosc innych. Nie ma roznicy, czy dane jajeczko zostanie zaplodnione przez plemnik t, czy T. Naprawde, ani jajku, ani nikomu innemu to nie robi roznicy.
"Samolubny Gen i Fenotyp Rozszerzony - od groma tam tego.Co do nowomowy. To naprawde nie wiem, z jakich Ty to ksiazek kopiujesz, bo juz wiele mialem ich w rekach,a z tak dziwacznym jezykiem (na szczescie) nie mialem stycznosci.
Jeśli dobrze pomyślisz, to ma to sens. )Nawet jezeli chcesz rozrozniac fenotyp od efektu fenotypowego to we wczesniejszych wpisach to zupelnie nie mialo sensu, jako ze do jednej konkretnej cechy sie nie odnosiles, tylko bylo to ogolne.
Przepraszam. Zagalopowałem się. Dążyłem do tego, że według niej cechy (pod nic nie podczepione), które wpływają na sukces rozrodczy osobnika niekorzystnie, nie będą przez dobór naturalny faworyzowane. To definicja sugeruje definitywnie, więc jest błędna.
Jakiś inny gen może wpływać na produkcję substancji, która niszczy plemniki niezawierające tego genu, jednocześnie obniżając szansę samca na zapłodnienie samicy.
W ostatecznym rozrachunku gen taki NIE będzie dobrze wpływał na swoje rozprzestrzenianie się.
Inny z kolei może wpływać na skrócenie nóg nosiciela, czyli NIE będzie dobrze wpływał na swoje rozprzestrzenianie się.
W przypadku nog, to moze byc dobor naturalny. W przypadku plemnikow to nie bedzie dobor naturalny, tylko zaburzenie mejotyczne. Ponadto z tymi nogami dajesz bardzo nietrafny przyklad - nie ma czegos takiego, jak gen na dlugie lub krotkie nogi. To jest rozumienie genetyki, na poziomie okresu Morgana.Co innego powoduje, że te dwa pierwsze geny stają się liczniejsze w puli genowej, jeśli nie dobór naturalny?
If the tt homozygotes didnt die, but they suffered a sufficiently small, sub-lethal fitness reduction then t would spread.
(czy to przez pozytywny wpływ na osobnika, czy przez podczepienie pod geny, które dobrze się rozprzestrzeniają, czy przez negatywny wpływ na osobnika, ale sumarycznie pozytywny wpływ na swoje rozprzestrzenianie się).
Nie, bo tak jak napisalem. Ten gen nie bedzie prawdopodobnie zmniejszal plodnosci. Znalazles, jakis przyklad i nie za bardzo umiesz sie obchodzic z liczbami. Wiesz ile jest plemnikow w jednym mililitrze ejakulatu ? U zdrowego mezczyzny 100-200 miionow. Bezplodnosc sie stwierdza przy 20 milionach na mililitr. Zakladajac, ze mejoza zachodzi normalnie to z tych 100 milionow 50 milionw bedzie miala gen letalny dla plemnika. Ale 50 milionow nadal sie ma bardzo dobrze. To jest naprawde wystarczajaca ilosc do zaplodnienia.Czyli zgadzasz się, że to zmniejszenie płodności organizmu przez jakikolwiek gen na presję mejotyczną poprzez uszkodzenie plemników to wystarczający powód, aby taki gen się nie rozprzestrzeniał?
Ponieważ zachodzi dobór?
Dlaczego definicja klasyczna to nie taka formułka? (przecież fenotypu nie można oddzielić od genów)
Tu juz udowodnilem, ze nie masz racji. Co prawda na przykladzie H. sapiens, bo nie wiem ile plemnikow/ml ma mysz, ale nie ma podstaw sadzic, ze w granicach odpowiednich proporcji, nie beda to podobne stosunki.Powtórzę to co napisałem wyżej. Gen t niszczy plemniki z konkurentami, czyli obniża szansę samca na zapłodnienie samicy. Czyli jednak robi różnicę - zarówno samcowi z oczywistych powodów, jak i samicy, której połowa potomstwa będzie samcami.
"Samolubny Gen i Fenotyp Rozszerzony - od groma tam tego.
Nawet wyraz fenotypowy przed chwilą znalazłem.
Książki zresztą polecam.
Czy gen na presję mejotyczną (pod nic niepodczepiony) zdominuje pulę genową nawet w przypadku braku zróżnicowania w sukcesie reprodukcyjnym osobników (przy liczbie potomków, która zapewnia stałą liczebność populacji)?
as a function of differential reproduction of their bearersSucharkizMyszkami pisze:Gdzie to sugeruje. Nadal nie wskazales konkretnego miejsca.
Dlaczego tyle plemników znajduje się w mililitrze ejakulatu? Bo samce o takim a nie innym ejakulacie maksymalizowały swój sukces reprodukcyjny. Każdy gen, który obniża liczbę plemników o połowę (nawet jeśli w przeliczeniu na sukces reprodukcyjny jest to jednoprocentowa strata) powinien być eliminowany przez dobór naturalny. A jeśli obniżenie liczby plemników o połowę w ogóle nie obniża sukcesu reprodukcyjnego to dobór naturalny powinien faworyzować osobniki obniżające liczbę plemników o połowę.Nie bedzie. Te pleminiki beda prawdopodobnie niszczone juz w kanalikach nasiennych i resorbowane, wiec materia wroci do obiegu. To nie zmniejszy plodnosci.
Owszem, zabija plemniki, ale także skraca nosicielowi nogi. I to skrócenie nóg powoduje, że nosiciel np. umrze przed odbyciem stosunku. Dlatego ostatecznie nie wpływa dobrze (lepiej niż konkurencyjny allel) na swoje rozprzestrzenianie się.Popadasz w paradoks. Najpierw stwierdzasz, ze gen prowadzi do produkcji substancji, ktora zabija konkurencyjne plemniki, a potem mowisz, ze NIE bedzie wplywal za swoje rozprzestrzenianie. Oczywiscie, ze bedzie i to pozytywnie.
Mogą być na przykład kruche zęby.Ponadto z tymi nogami dajesz bardzo nietrafny przyklad - nie ma czegos takiego, jak gen na dlugie lub krotkie nogi. To jest rozumienie genetyki, na poziomie okresu Morgana.
Zmiana sylwetki by byla zwiazana z mutacjami w genach regulatorowych.
I dlatego je wykrywamy. Nie można wykluczyć, że istniały podobne geny, które nie były tak fatalne w skutkach. Jeśli gen tego typu się pojawia, to będzie on faworyzowany (czy, jeśli wolisz, będzie się rozprzestrzeniał).To jest gdybanie. Umieraja i tyle.
Napisałem to, co ty napisałeś wcześniej, tylko dodałem jeszcze swój przykład.Nieprawda. Moga sie rozprzestrzeniac wszystkie geny. Pod warunkiem, ze nie beda mialy negatywnego wplywu na osobnika do czasu osiagniecia przez niego zdolnosci do wydania potomstwa.
No dobrze, ale czy połowa plemników nie obniża szans na zapłodnienie o chociażby 1%?Nie, bo tak jak napisalem. Ten gen nie bedzie prawdopodobnie zmniejszal plodnosci. Znalazles, jakis przyklad i nie za bardzo umiesz sie obchodzic z liczbami. Wiesz ile jest plemnikow w jednym mililitrze ejakulatu ? U zdrowego mezczyzny 100-200 miionow. Bezplodnosc sie stwierdza przy 20 milionach na mililitr. Zakladajac, ze mejoza zachodzi normalnie to z tych 100 milionow 50 milionw bedzie miala gen letalny dla plemnika. Ale 50 milionow nadal sie ma bardzo dobrze. To jest naprawde wystarczajaca ilosc do zaplodnienia.
No chyba, że tak. Mogę poprosić o cytat? Nie mam własnego egzemplarza. Czy przez te 150 lat nie zmieniano definicji?Poniewaz nie pojmujesz, ze dobor naturalny zostal zdefiniowany przez Karola Darwina w przedmowie do O powstawaniu gatunkow oraz w III rozdziale wspomnianego dziela. I to sa wlasnie te sily", o ktorych wspomnialem.
A może to wina tłumacza?To nie sa ksiazki naukowe. Richard Dawkins rzeczywiscie jest bardzo sympatycznym i elokwentnym czlowiekiem, nie zmienia to faktu, ze nie pisze ksiazek naukowych.
takGen presji mejotycznej powoduje, ze czesciej wystepuje ten a nie inny gen w plemniku/w jaju, ok ? tak to rozumiemy obaj ?
Tak, to rozumiem przez brak zróżnicowania w sukcesie reprodukcyjnym. Chociaż teraz poszedłbym dalej i subtelnie zmniejszył sukces reprodukcyjny osobników z tym genem na presję mejotyczną. (Zgodnie z These drive systems act at the expense of the fitness of the organism as a whole for the benefit of the genes involved")I teraz co rozumiesz przez brak zroznicowania w sukcesie reprodukcyjnym osobnikow ?
Czy to, ze wszystkie osobniki wydaja tyle samo potomstwa, czy cos innego ?
1000 osobników?A co do samego policzenia. To trudno, zeby ktos dysponowal takim aparatem matematyczny", bo by do tego trzeba bylo zaprzac najlepiej jakis komputer i dolozyc bardzo duzo warunkow. Od jakiej populacji wyjsciowej zaczynamy ?
Zabija 90-100% plemników z konkurencyjnym allelemJak dziala ten gen ?
Nie.Czy zabija plod w przypadku homozygotycznosci?
as a function of differential reproduction of their bearers
Dlaczego tyle plemników znajduje się w mililitrze ejakulatu? Bo samce o takim a nie innym ejakulacie maksymalizowały swój sukces reprodukcyjny. Każdy gen, który obniża liczbę plemników o połowę (nawet jeśli w przeliczeniu na sukces reprodukcyjny jest to jednoprocentowa strata)
A jeśli obniżenie liczby plemników o połowę w ogóle nie obniża sukcesu reprodukcyjnego to dobór naturalny powinien faworyzować osobniki obniżające liczbę plemników o połowę.
To prawda, że energia potrzebna na wyprodukowanie plemników się zwróci, ale kolejna samica może się już nie trafić.
Owszem, zabija plemniki, ale także skraca nosicielowi nogi. I to skrócenie nóg powoduje, że nosiciel np. umrze przed odbyciem stosunku. Dlatego ostatecznie nie wpływa dobrze (lepiej niż konkurencyjny allel) na swoje rozprzestrzenianie się.
Mogą być na przykład kruche zęby.
I dlatego je wykrywamy. Nie można wykluczyć, że istniały podobne geny, które nie były tak fatalne w skutkach. Jeśli gen tego typu się pojawia, to będzie on faworyzowany (czy, jeśli wolisz, będzie się rozprzestrzeniał).
Nie można wykluczyć, że istniały podobne geny, które nie były tak fatalne w skutkach.
Inny osobnik z allelem na presję mejotyczną wywołującym dodatkowo jakiś subtelny defekt ma 9 potomków, ale ten allel średnio znajduje się w 8 potomkach. Dlaczego miałby się nie rozprzestrzeniać?
Moze obnizac o 1% w teorii, w praktyce - raczej watpliwe. To musi byc naprawde drastyczne obnizenie ilosci, aby byl, jakikolwiek efekt, wystarczy, ze dwa plemniki dojda do komorki jajowej i bedzie ok, o ile jeden z nich bedzie w stanie doprowadzic do zaplodnienia.No dobrze, ale czy połowa plemników nie obniża szans na zapłodnienie o chociażby 1%?
No chyba, że tak. Mogę poprosić o cytat? Nie mam własnego egzemplarza. Czy przez te 150 lat nie zmieniano definicji?
Ale to tlumacz mialby zmieniac tresc ksiazki ? To nie sa ksiazki naukowe i tyle.A może to wina tłumacza?
Tak, to rozumiem przez brak zróżnicowania w sukcesie reprodukcyjnym. Chociaż teraz poszedłbym dalej i subtelnie zmniejszył sukces reprodukcyjny osobników z tym genem na presję mejotyczną. (Zgodnie z These drive systems act at the expense of the fitness of the organism as a whole for the benefit of the genes involved")
Differential survival and reproduction of organisms as a consequence of the characteristics of the environment."
W pewnym wywiadzie Dawkins zdefiniował dobór naturalny w podobnym duchu - the unequal survival of genes through generations". Czy według ciebie się mylił? Trochę to dziwne, jeżeli biolog ewolucyjny niepoprawnie definiuje dobór naturalny.
A gdzie w definicji masz monogamię?Aerandir pisze:[at] - differential reproduction jednak ma związek z monogamią. (Biology) the ability to produce more offspring with the same adaptations as the parents, allowing the species to survive under changed environmental conditions"
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości
Copyright (C) Karpatka.pl | kontakt