Wyobrażenia a rzeczywistość

Porady jak się dostać na medycynę, na kierunek lekarski. Wykaz punktów na poszczególnych uczelniach. Materiały do nauki, testy. Wzajemna pomoc w nauce.
geronimo22
Posty: 144
Rejestracja: 20 lip 2010, o 10:55

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: geronimo22 »

Kaamil pisze: u mnie w LO było już pierwszego dnia powiedziane, że mamy się tak zwracać i się każdy przyzwyczaił. Na studiach nie wyobrażam sobie teraz zwracać per pani do np. pani docent czy do lekarza z którym mam zajęcia i to jest normalne wg mnie.
a to jakiś dziwny obyczaj, owszem spotykany w Polsce całkiem często - żeby niedostatki własnych osiągnięć (kompleksy ?) rekompensować sobie tytułomanią. Jest to podobno rzecz charakterystyczna dla narodów o mentalności postkolonialnej, w naszym przypadku - okupacyjno-zaborczo-komunistycznej. Tzn. mam formalny autorytet i mówcie do mnie profesorze choć jestem zwyczajnym magistrem uczącym w LO. Ludzie mający styczność z nauką np. w USA wiedzą, że tam autorytet trzeba zdobyć a jak ktoś cienki to i od profesora z wykładu wychodzi się po kilku minutach bez obaw że warknie ( u nas nie do pomyślenia).

PS. Oddzielałbym mówienie - kompletnie sztuczne - per profesorze w LO od naturalnego na uczelniach, w stosunku do osób które mają dany tytuł/stopień naukowy. Też nie wyobrażam sobie powiedzieć do kogoś ze stopniem doktora per panie, do profesora - jasne że mówimy panie profesorze". Ale w LO ? przejaw megalomanii kadry
Awatar użytkownika
zielona_karotka
Posty: 61
Rejestracja: 15 wrz 2010, o 12:21

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: zielona_karotka »

tytułowanie to w sumie zwykła, miła tradycja, która mnie czasem śmieszy, tak jak w przypadku opisywanego przeze mnie pana profesora vel pana dyraktora (nikomu jakos nie przychodziło do głowy nazywać doktorem, co poniekąd też mu przysługiwało) i fajnie jak nauczyciele, czy też profesorowie i doktorzy mają dystans do samego tytułowania
Tzn. mam formalny autorytet i mówcie do mnie profesorze choć jestem zwyczajnym magistrem uczącym w LO. Ludzie mający styczność z nauką np. w USA wiedzą, że tam autorytet trzeba zdobyć a jak ktoś cienki to i od profesora z wykładu wychodzi się po kilku minutach bez obaw że warknie ( u nas nie do pomyślenia).
w USA też tytułują profesorów trochę za friko, bo każdy, kto prowadzi na wyższej uczelni daną katedrę, jest nazywany profesorem, co nie jest równoznaczne z posiadaniem tego tytułu naukowego
Awatar użytkownika
Padre Morf
Posty: 4407
Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: Padre Morf »

a te pani profesor w LO to mnie zawsze dziwiło, bo ilu profesorów uczy w LO?

Jest honorowy tytuł profesora oświaty dla nauczycieli z osiągnięciami. Trzeba przepracować 20 lat w zawodzie (co w dzisiejszych czasach jest nie lada osiągnięciem).
a to akurat jest, nie wiedzieć czemu, syndrom na wszystkich polskich uczelniach. W sumie to lekko mnie to dziwi, bo od kilkudziesięciu lat te same obyczaje panują, dzisiejsi dziekani i profesorowie tego samego zaznali będąc studentami, wszyscy jako żarciki opowiadają sobie historyjki jak to kogoś dojechała pani z dziekanatu - a nic się nie zmienia.
Nie przesadzałbym ]
W wielu przypadkach więcej w tym stereotypu niż prawdy.
w USA też tytułują profesorów trochę za friko, bo każdy, kto prowadzi na wyższej uczelni daną katedrę, jest nazywany profesorem, co nie jest równoznaczne z posiadaniem tego tytułu naukowego
U nas też. Na niektórych uczelniach nadal na stanowisku profesora zatrudnia się osoby nie posiadające tytułu profesora. D
Nazwanie takiej osoby per panie doktorze ew panie docencie to niejednokrotnie grzech śmiertelny ^^
Awatar użytkownika
Collo
Posty: 1761
Rejestracja: 26 gru 2009, o 08:33

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: Collo »

Coraz więcej LO rezygnuje z tego by ich uczniowie zwracali się do nauczycieli per panie profesorze". Moja ciocia chodziła do jednego z warszawskich liceów gdzieś z 15 lat temu i używała zwrotu profesor do wszystkich nauczycieli, teraz chodzi tam jej córka i ten zwrot mówi tylko do starszych nauczycieli. U mnie w LO wychowawczyni (od polskiego) kazała do siebie mówić pani profesor - unikaliśmy tego zwrotu jak mogliśmy, a gdy ktoś już powiedział proszę pani to zwracała uwagę i poprawiała. Z czasem jednak zżyła się z nami i zaczęła tolerować nasz zwrot proszę pani". Jedna młodsza nauczycielka to aż się dziwiła, że się do kogoś musimy zwracać profesor skoro jest tylko magistrem
SilentShout
Posty: 851
Rejestracja: 29 cze 2011, o 19:06

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: SilentShout »

a mojej klasie trafiła się akurat dość młoda kadra, a i tak były to same panie i panowie profesorowie a jak przychodzili praktykanci, to już wogóle był cyrk na kółkach
lith
Posty: 3117
Rejestracja: 28 wrz 2009, o 22:49

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: lith »

ja z dziekanatem miałem same pozytywne doświadczenia. oczywiście żrciki, żarcikami, ale niestety okazało się, że smoki tam nie mieszkają. zdarzało mi sie przyjśc 2x po to samo, bo pogubiłem, zdarzało się przyjść po godzinach pracy, w czasie drugiego śniadania, wiecznie trafiam nie w te pokoje i póki co bardzo miło.
-

Wiem, ze sporo zależy od osoby, od katedry. Póki co przynajmniej u mnie w grupie dominuje zwracanie się na pan/pani. Pomijając profów, gdzie lepiej nie sprawdzać (ale z którymi w rozmowie po prostu nie zdarzyło mi się użyć bezpośredniego zwrotu). Do jednego asystenta zwracaliśmy się po tytule i dla równowagi do dwóch na Ty (ale to po zakończeniu przygody z przedmiotem). Może tez zależy od uczelni jakie ciśnienie jest na to.

Ogólnie to nic przeciwko nie ma, jak się przyjęło, ze do kogoś mówi się po tytule to nie ma problemu, wiem, że pewnie na wyższych latach częściej się będę z tym spotykał. Ale na dzień dzisiejszy jak do asystenta się zwracałem cały rok per pani bardzo dziwnie byłoby mi zacząć mówić panie doktorze.


o tak do tematu to ciekawie na praktykach jak często do studentów zwracano się normalnie doktorze. za pierwszym razem nie załapałem, że to do mnie xD
geronimo22
Posty: 144
Rejestracja: 20 lip 2010, o 10:55

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: geronimo22 »

lith pisze:ja z dziekanatem miałem same pozytywne doświadczenia. oczywiście żrciki, żarcikami, ale niestety okazało się, że smoki tam nie mieszkają. zdarzało mi sie przyjśc 2x po to samo, bo pogubiłem, zdarzało się przyjść po godzinach pracy, w czasie drugiego śniadania, wiecznie trafiam nie w te pokoje i póki co bardzo miło.
-
wiadomo, każdy będzie oceniał tak jak sam doświadczył. Mnie chodzi generalnie o stosunek pracowników dziekanatów do studentów - dalej utrzymuje się dziwaczny standard, jakby to student przychodził po łaskę, niczym petent, klient uniżony do pani z dziekanatu i od jej humoru danego dnia, usposobienia czy charakteru zależy jak będzie potraktowany. A w gruncie rzeczy to przecież ta pani jedna z drugą ma go obsłużyć i za dużo od siebie nie dodawać bo to nie jej rola
Piszę oczywiście o normalnym, kulturalnym studencie, który chce załatwić spokojnie swoją sprawę a natrafia na naburmuszoną babę.
Ideałem byłoby gdyby spotykał się z takim przyjęciem jak gość wchodzący np. do salonu samochodowego, gdzie z miejsca dopada go młoda, szalenie miła pani.(ew. zazwyczaj udająca miłą ale dobrze udająca!) ale o tym nie ma chyba co marzyć. Choć słyszałem że na uczelniach prywatnych jednak jest z tym dużo lepiej, może po prostu władze uczelni szanują pieniądze które klient (student) przynosi ?
geronimo22
Posty: 144
Rejestracja: 20 lip 2010, o 10:55

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: geronimo22 »

Padre Morf pisze:

U nas też. Na niektórych uczelniach nadal na stanowisku profesora zatrudnia się osoby nie posiadające tytułu profesora. D
Nazwanie takiej osoby per panie doktorze ew panie docencie to niejednokrotnie grzech śmiertelny ^^
mnie chodzi bardziej o stosunek do kadry (i kadry samej wobec siebie) niż o same tytuły. W społeczeństwie prawdziwie równym, otwartym, liberalnym na szacunek trzeba sobie zasłużyć swoimi osiągnięciami - dlatego np. w USA nie uważa się milionerów za złodziei jak u nas, tylko podziwia się ich jako ludzi sukcesu, bystrych, pracowitych i obrotnych. To samo jest w nauce - profesor jest dobry, publikuje dużo i jest naprawdę mocny - ma słuchaczy, nie sili się na sztuczny dystans bo wie że i tak wszyscy wiedzą że jest kimś. Jak jest kiepski to i studenci po paru minutach poznają i wychodzą z zajęć, nikogo to nie dziwi i nie szokuje.
A u nas, jak już ktoś się wdrapał to do śmierci może nic nie robić a na stanowisku trwał będzie. Stąd ta niepewność, potrzeba podkreślania swego ego przez tytuły itd. Każdy doskonale wie ile jest wart - zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym.
tchorz
Posty: 1120
Rejestracja: 12 paź 2009, o 17:53

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: tchorz »

Bo mamy tytułomanię. Moja babcia w aptece mówi do każdej sprzedającej pani magister- a powinna pani technik. Do lekarza tez powinno sie zwracać panie lekarzu, bo z doktoratem wcale ich tak dużo nie ma.
Zielonek94
Posty: 31
Rejestracja: 29 cze 2011, o 20:08

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: Zielonek94 »

tchorz: nie do końca z ta apteką, bo jest spora liczba osób z magisterką więc.
A u mnie w liceum na wstępie pbyło mówione, że mamy mówić per prof. Na ponad 30 osób ja jeden do żadnego nauczyciela nie wypowiedziałem tego i kary boskiej z tego tytułu nie ma Chyba sami nauczyciele w liceum powoli zaczynają od tego odchodzić.
Awatar użytkownika
Padre Morf
Posty: 4407
Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: Padre Morf »

dlatego np. w USA nie uważa się milionerów za złodziei jak u nas, tylko podziwia się ich jako ludzi sukcesu, bystrych, pracowitych i obrotnych.


Do lekarza tez powinno sie zwracać panie lekarzu, bo z doktoratem wcale ich tak dużo nie ma.
nie ich też znowu aż tak mało.
Część pacjentów zresztą tak mówi, większość jednak używa utartej formie panie doktorze.
geronimo22
Posty: 144
Rejestracja: 20 lip 2010, o 10:55

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: geronimo22 »

Padre Morf pisze:
dlatego np. w USA nie uważa się milionerów za złodziei jak u nas, tylko podziwia się ich jako ludzi sukcesu, bystrych, pracowitych i obrotnych.



uważasz, że w Polsce i w dajmy na to USA panuje ten sam standard i tak samo postrzega się ludzi sukcesu ? Jeśli tak to rzeczywiście też pozostaje mi się uśmiechnąć
Awatar użytkownika
Padre Morf
Posty: 4407
Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03

Re: Wyobrażenia a rzeczywistość

Post autor: Padre Morf »


uważasz, że w Polsce i w dajmy na to USA panuje ten sam standard i tak samo postrzega się ludzi sukcesu ?

Podobnie jak w Polsce zależy kogo się spytasz
Są ludzie sukcesu, którzy nawet gdyby okradli kraj na miliardy dolarów i tak byliby ubóstwiani i podziwiani. Są tez tacy, którzy mimo 100% uczciwości są postrzegani jako ci, którzy dorobili się na cudzej krzywdzie.

Wielu Amerykanów do dziś ubóstwia np. Marthę Stewart, nawet mimo jej malwersacji i wyroku na koncie.

Odpowiedź w zasadzie powinienem zacząc od pytania czy byłeś w USA czy może tylko coś gdzieś czytałeś.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości