Wybór liceum, dzięki któremu dostanę się na studia medyczne

[lith]

arounder, no właśnie ogólnokształcące, a nie szczegółowokształcące Spora część nauczycieli, szczególnie w tych bardziej renomowanych liceach miewa pier:)olca na punkcie swojego przedmiotu i myśli, że uczniowie nie mają nic lepszego do roboty tylko siedzieć w domu nad tym. Zamiast ogólnego pojęcia wymaga się jakichś pierdół (często wyrwanych z kontekstu, bo przecież nie ma czasu, bo to tylko podstawa), których i tak się albo nigdy nie ogarnia, albo się zapomina po 3 dniach.

Te mniej ważne przedmioty tez trzeba umieć prowadzić, a najczęściej albo nauczyciele wymagają za dużo (tendencja w lepszych liceach), albo nauczyciel zlewa przedmiot totalnie i w sumie jest to marnowanie czasu (raczej w tych mniej elitarnych) Chociaż to tez różnie bywa.

[lith]

ps z resztą na studiach potem tak samo. Niektórzy potrafią poprowadzić te mniej ważne przedmioty ciekawie w miarę, tak żeby coś zrozumieć, coś tam wynieść z nich, a nie zajmowały czasu.

[pieczara07]

W takich super szkołach większosc ludzi,zeby sobie poradzic chodzi na korki ,bo superwymagajacy nauczyciel jak ma przekazac wiedze to ma ucznia w dupie. Nie wiem czy taki wyscig szczurów jest dobry. Żadna szkoła nie przygotuje Cie do matury, o ile sam sie nie postarasz.

[scarface]

To po co w ogóle iść do liceum ogólnokształcącego?
Przecież tam uczą samych nieprzydatnych w życiu wiadomości.

W wielu przypadków to prawda. Powinna być większa specjalizacja i ukierunkowanie na konkretne przedmioty. Bo po co marnować czas na uczenie się jakichś nieprzydatnych do niczego w życiu rzeczy? Na geografii o jakichś skałach, jak lodowce kształtowały teren, albo na historii o jakichś wojnach i sojuszach w Europie w ciągu ostatnich kilkuset lat, jeśli ktoś idzie w kierunku medycznym. O dziwnych związkach chemicznych i wzorach fizycznych jeśli, jeśli ktoś chce się rozwijać w kierunku humanistycznym albo językowym.
To się do niczego nie przyda, wszystko pójdzie w zapomnienie, a już po paru latach nie będzie się w ogóle nic pamiętać z takich zagadnień. Nieużywana wiedza zanika.

Licea mogłyby być szczególnokształcące, kształcić szczególnie z wybranych przedmiotów idących w konkretnym podobnym kierunku, a z reszty ograniczyć się naprawdę do tego co jest przydatne w życiu, no i uczyć jakichś praktycznych umiejętności.

Ogólnokształcące? Jest nawet takie powiedzenie: jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.

[promyczek14175]

Ale trzeba mieć ogólne ogarnięcie we wszystkim. Żeby po tym nikt nie mówił o polskim obozach zagłady".

[lith]

Tylko, ze często właśnie taki przedmiot nie daje żadnego ogólnego pojęcia, bo zamiast mniej więcej nakreślać sytuację to wymaga się wyrwanych z kontekstu informacji. Coś na zasadzie: jesteście na podstawie, nie musicie tego zrozumieć, sprawdzian będzie tylko z dat- bitwa pod, bitwa pod, sojusz z, bitwa pod, sojusz w [.] (trochę przerysowane, ale chyba często jest właśnie to coś w tym stylu). Podaję na przykładzie historii, bo ja z niej z lo właśnie nic nie wyniosłem

[venduana]

To też prawda, że nie można niczego wtedy wynieść z takiego LO.

Z jednej strony uważam, że człowiekowi wcale nie jest potrzebna super szkoła, by zdać dobrze maturę, bo tak naprawdę wszystko zależy od determinacji danej osoby. Jak ktoś naprawdę chce - to bez względu na wszystko zda ją ze świetnym wynikiem. Jednak istnieje pewna zależność, która się często potwierdza, że będąc wśród lepszych staramy się im dorównać. A jak wybieramy jakąś marną szkołę, gdzie ludziom w niej naprawdę nie chce się uczyć i wszystko olewają, to i nawet jeśli bylibyśmy w niej najlepsi, to i tak jesteśmy najlepszymi wśród tych gorszych. Najlepiej jest wybrać takie średnie LO pod względem poziomu - nie musi być to jedna z lepszych szkół, super renomowanych, ale też, żeby nie było to LO uchodzące powszechnie za dno.

Druga kwestia to to, na jakich nauczycieli trafimy. Ja jestem w takim sobie nie najgorszym, nie najlepszym liceum i trafiłam na fantastyczną kobietę, jeśli chodzi o biologię. Z chemią jest znacznie gorzej, ale tutaj się wzięłam sama w garść - i dlatego się tym nie przejmuję. Dobry nauczyciel może zdziałać cuda więc tutaj to też ma ogromne znaczenie.

[arounder]

Te mniej ważne przedmioty tez trzeba umieć prowadzić, a najczęściej albo nauczyciele wymagają za dużo (tendencja w lepszych liceach), albo nauczyciel zlewa przedmiot totalnie i w sumie jest to marnowanie czasu (raczej w tych mniej elitarnych) Chociaż to tez różnie bywa.

A najwięcej nauczycieli jest zwyczajnie przeciętnych, czyli takich którzy może nie porywają, ale przy odrobinie dobrej woli można się na ich lekcjach sporo dowiedzieć. Zwyczajny fakt statystyczny. Dlatego też nie przenosiłbym odpowiedzialności nawet w połowie na nauczycieli, chociaż to takie łatwe.

W wielu przypadków to prawda. Powinna być większa specjalizacja i ukierunkowanie na konkretne przedmioty. Bo po co marnować czas na uczenie się jakichś nieprzydatnych do niczego w życiu rzeczy? Na geografii o jakichś skałach, jak lodowce kształtowały teren, albo na historii o jakichś wojnach i sojuszach w Europie w ciągu ostatnich kilkuset lat, jeśli ktoś idzie w kierunku medycznym. O dziwnych związkach chemicznych i wzorach fizycznych jeśli, jeśli ktoś chce się rozwijać w kierunku humanistycznym albo językowym.
To się do niczego nie przyda, wszystko pójdzie w zapomnienie, a już po paru latach nie będzie się w ogóle nic pamiętać z takich zagadnień. Nieużywana wiedza zanika.

Liceum ogólnokształcące ma za zadanie wykształcić Cię wszechstronnie, byś miał odpowiednią bazę do dalszego poszerzania swej wiedzy. Jeżeli po skończeniu szkoły nic z tym nie robisz wiadomym jest, że nie stoisz w miejscu ale następuje regres. Trudno o to jednak obwiniać sam system edukacji.

Skutkiem podejścia jakie prezentujesz jest obecna sytuacja, w której przeważająca ilość osób z wykształceniem wyższym odznacza się przerażającą niewiedzą w dziedzinach, którymi nie zajmują się zawodowo. Ignorancja ta rodzi wiele poważnych konsekwencji dla społeczeństwa. Jedną z ważniejszych jest niemożność wykształcenia społeczeństwa obywatelskiego, gdyż by móc zmieniać otaczającą rzeczywistość należy mieć podstawową wiedzę jak ona funkcjonuje. W przeciwnym wypadku demokracja nie działa!

Jeżeli jednak ktoś mimo to ma ochotę stać się robotem, którego jedynym powołaniem jest zarabianie i konsumpcja to proszę. Korporacje tylko na takich czekają.

[lith]

arounder, tyle, że właśnie wbrew pozorom do sensownego poprowadzenia podstawy też potrzebny jest nauczyciel nieprzeciętny. Ci przeciętni nie potrafią wytłumaczyć tak, żeby uczniowie sami nie musieli poświęcać na to czasu, więc potrafią tylko albo stawiać wymagania (a uczniowie się sami uczą), albo olewać (a uczniowie się nie uczą). Wydaje mi się, że mniejszości są tacy, którzy potrafią większość informacji przekazać na zajęciach- tak, żeby uczniowie nie musieli poświęcać czasu na te dla niech mało ważne przedmioty w domu. Z rozszerzeniem jest mniejszy problem, bo nawet jak nauczyciel cienki, to starczy, że będzie wymagający, a uczniowie, jako, że powinno im zależeć się zazwyczaj sami uczyć będą i wyniki nauczyciel będzie miał całkiem przyzwoite (w sumie zupełnie niezasłużenie ) )

[lith]

ps.
I właśnie pod kątem wyboru LO. W super pr0 elitarnym liceum za lepszego będzie uznawany ten nauczyciel, który więcej wymaga, a nie ten który lepiej przekazuje wiedzę. Bo oceniany będzie po wynikach uczniów (które będą dobre, bo idą do takich szkół raczej ci najambitniejsi),a nie to ile wysiłku ich to kosztowało. Za to w zwykłym liceum (nie chodzi o jakieś słabe,ale o całkiem przyzwoite, tyle, że nie jakieś uznane oh, ah) gdzie uczniowie nie tak łatwo dają się zagonić do pracy na własną rękę lepsze wyniki będzie miał nauczyciel, który potrafi lepiej tę wiedzę przekazać, a nie tylko jej wymagać. Więc jeżeli ktoś uważa, że nawet jak trafi na mniej wymagającego nauczyciela to się sam zmobilizuje, ale chce przejść przez liceum tak, żeby jak najwięcej wynieść, a jak najmniej się przy tym narobić to powinien imo celować w te zwykłe ponadprzeciętne o dobrej opinii. Jak ktoś potrzebuje koniecznie bata nad głową i interesuje go tylko rezultat, a nie ile czasu i wysiłku będzie to go kosztowało to może iść do pr0liceum
Oczywiście w jakimś stopniu są to stereotypy i warto po prostu pogadać z ludźmi chodzącymi do interesujących nas szkół. Bo, np. u mnie w mieście są 2 szkoły uznawane za całkiem przyzwoite- tyle, że w jednej lepiej uczą, a w drugiej znacznie więcej wymagają. Wyniki mają raczej podobne Różnią się wspomnienia z LO

[sookie]

Moim zdaniem to, jakie liceum wybierzesz nie ma nic wspolnego z tym, czy będziesz dobrze przygotowany do matury. I tak wszystko trzeba robić samemu albo zapisać się na korki, bo w szkole realizuje się PROGRAM, a nie uczy jak rozwiązywać ZADANIA maturalne, które są specyficzne(szczególnie z bio).

Ale nie jest to takie trudne. Z chemii wystarcza Operon+Witowski+czasem zbiór Pazdro i matury z poprzednich lat.
Z biologii może być trudniej, ale też się da. Jak nie będziesz się uczył w domu to dobre liceum nic Ci nie pomoże ))

[lith]

Ale są nauczyciele przy których trzeba robić w domu więcej, a są tacy przy których można dużo mniej

[NYR]

A i tak wszystko zależy od samozaparcia. Jeśli ktoś wie do czego dąży, przez jaką drogę musi przejść, jest systematyczny i sumienny to mu nawet nauczyciel nie jest potrzebny. Tak naprawdę posiadając takie cechy można sie samemu przygotować do matury i napisać ją naprawdę bardzo bardzo bardzo dobrze. Moda na korki powstała przez takich ludzi jak większość z nas (przepraszam jeśli kogoś tym uraziłem D), leni którym nie chce sie zajrzeć do książki i potrzebują kogoś kto ich do tego zmusi, wyznaczy im tempo pracy i przypilnuje.