Dylemat i mętlik w głowie...

[Reakcja]

Witam!
Zacznę od tego, że na początku III klasy LO byłam już zdecydowana na studiowanie biologii (stąd sygnatura), ale pomyślałam też o innych kierunkach. Między innymi o Ochronie Środowiska na SGGW. Zachęca mnie fakt, że jest to uczelnia przyrodnicza i w dodatku te studia dają tytuł inżyniera. Pojawia się tylko mój problem. Prawdopodobnie za rok będę poprawiać maturę. Chciałabym wybrać taki kierunek, żeby w razie niepowodzenia mieć do czego wrócić, a przy okazji mieć kontakt głównie z chemią (chociaż wiem, że pewnie chemia na studiach, a na maturze to dwie inne bajki, ale mimo wszystko). Nie wiem co w tej sytuacji zrobić. Jestem czarnowidzem. Zastanawiam się, czy w razie tej porażki i ewentualnej rezygnacji z poprawy matury lepiej iść na biologię czy OŚ? Czytam opinie i zdania są mocno podzielone, co do tych dwóch kierunków. Wolę się tutaj zapytać, no jednak jest to forum przyrodnicze (a takie są te kierunki) i wiem, że są tutaj studenci lub też absolwenci tych studiów. Zależy mi na jakiejś sensownej odpowiedzi w stylu za i przeciw, a także np. perspektywy zawodowe po tych studiach.
Z góry bardzo dziękuję

[agentka91]

Po biologii będziesz biologiem po ochronie środowiska. no właśnie kim? Namnożyło się modnych przyrodniczych kierunków, absolwentów jest dużo, a miejsc pracy jak zwykle za mało. Poleciłabym biologię, chociażby nauczycielską - nauczyciel to zawód potrzebny zawsze, a i będziesz mieć konkretne umiejętności. Moja znajoma (UŁ) skończyła chemię z nauczaniem zarówno chemii jak i biologii. Pracę już ma, a wielu jej kolegów z innych specjalizacji nie. Do tego jednak trzeba powołania, nie wiem jak z tym u Ciebie.
Zamiast szukać miejsc do których będzie można wrócić czy studiów, które dają dobre perspektywy zawodowe warto zajrzeć w głąb siebie i zastanowić się, jaka praca naprawdę by nas uszczęśliwiła. Może się okaże, że to wcale nie kierunek przyrodniczy powinnaś iść tylko na polibudę tudzież w stronę nauk humanistycznych na filologię.