Medycyna i stomatologia jednocześnie, szukam osoby

[randomlogin]

nie jest to możliwe, bo się po prostu człowiek nie rozdwoi. Nikt na uczelni przy zdrowych zmysłach nie wpisze Ci w papierach że dana osoba odbyła zajęcia na których jej fizycznie nie mogło być.

Nie takie rzeczy sie na uczelni zdarzaja.

Pomijam fakt, że to w ogóle bez sensu ciągnąć oba kierunki, niczemu to nie służy i w niczym to nie pomoże.

To ciekawe.
A przedreformowa krotka sciezka z chirurgii szczekowo-twarzowej?
Nawet jesli nie krotka sciezka - u nas na szczekowce jest osoba po leku, ktora - juz bedac na specjalizacji - zaczela stomatologie. Bo domyslny punkt wyjscia jest taki, ze jednak sie ten material powinno ogarniac, byc praktycznie wyrobionym w pewnych rzeczach, a jemu tego w pracy brakuje. I zaluje, ze nie zrobil tego wczesniej.

[Agher]

Nie takie rzeczy sie na uczelni zdarzaja.

Zdarzają się czasami owszem, ale żeby komuś całe studia tak zaliczyć? U nas to nie do pomyślenia. Bez indywidualnego toku studiów potrafią nie przepisać przedmiotu bo 2 wykłady się nie zgadają ).

To ciekawe.
A przedreformowa krotka sciezka z chirurgii szczekowo-twarzowej?
Nawet jesli nie krotka sciezka - u nas na szczekowce jest osoba po leku, ktora - juz bedac na specjalizacji - zaczela stomatologie. Bo domyslny punkt wyjscia jest taki, ze jednak sie ten material powinno ogarniac, byc praktycznie wyrobionym w pewnych rzeczach, a jemu tego w pracy brakuje. I zaluje, ze nie zrobil tego wczesniej.

Chodziło mi o to, że lepiej zrobić od razu stomatologię i tyle. Lekarski jest zbędny w tej sytuacji - u nas prawie cała kadra to dentyści i o dziwo jakoś sobie radzą. Co do osoby o której piszesz, to cóż. ona już była PO lekarskimi. pola manewru zbyt wielkiego nie miała i tutaj się zgodzę - wtedy jest sens dorobić stomę.

[randomlogin]

U nas wiele rzeczy nie do pomyslenia okazuje sie do pomyslenia. Nie wiem jak skonczyla sie historia tego chlopaka. Na pewno daleko dociagnal, potem przestalem sledzic.

A co do tego, ze mozna bylo od razu stome - to prawda. Ale (odchodzac od przykladu tej konkretnie osoby, nie wiem jak bylo w jego przypadku, teoretyzuje) jesli po calej stomie interesuje cie tylko szczekowka (takich osob jest troche - oczywiscie jakis odsetek to po prostu analogia do polowy rocznika przyszlych kardio i neurochirurgow na poczatku lekarskiego i nie nalezy traktowac tego powaznie, ale czesc faktycznie umarlaby na smierc majac tylko dlubac w zebach potem, i chcialaby jednak taka prawdziwa medycyne pouprawiac), to sytuacja jest dosc trudna - bo miejsce moze bedzie, a moze nie, a jak bedzie, to z progiem milion, albo dla znajomego szefa. A po lekarskim jak dobrze pojdzie, to idziesz na szczekowke, a jak nie, to jest milion innych specek, w ktorych cos sie robi. Nawet w kategorii mala zabiegowka sa alternatywy.
Ja wiem, ze isc na stomatologie z mysla zostane szczekowcem bym sie nie odwazyl.

[Agher]

To akurat prawda. Chociaż na szczękówkę zawsze można poczekać zarabiając godne pieniądze i mając fajną pracę jako stomatolog. Lekarz bez specjalizacji pewnie pójdzie na wolontariat i będzie się tułał po podmiejskich sorach i NPLach żeby zarobić na życie. No chyba, że to osoba taka o jakiej wspominałeś - szczękówka albo nic. Wtedy faktycznie przerąbane.
No i trzeba pamiętać, że zawsze komuś z tych neuro-kardio-szczękowych pasjonatów się uda, chociaż z tej całej grupy pewnie zostanie jedna czy dwie osoby na cały rocznik.