Zostać czy walczyć o medycynę?
: 3 gru 2013, o 20:35
Witam drogich forumowiczów!
Znalazłam się w dylemacie. Właściwie już od pierwszych tygodni moich studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej na kierunku inżynieria biomedyczna zrodziło się we mnie poczucie,że nie jestem na właściwym miejscu,dziwiłam się sama sobie-co ja tutaj robię.Myślałam,że z czasem wszystko się jakoś ułoży,ciężkie przedmioty podstawowe kierunkowe pozaliczam i zaczną się prawdziwe,ciekawe studia związane stricte z wybranym przeze mnie kierunkiem. Ale nauki przybywało,zaczęły się zaległości,straciłam kontrolę nad pojmowaniem niektórych przedmiotów. Jednak nie w trudnościach ze zrozumieniem wykładów i ćwiczeń tkwi problem.
Coraz bardziej,z tygodnia na tydzień utwierdzam się w przekonaniu,że inżynieria biomedyczna to nie to,co chcę robić w życiu. Wiem,przedmioty kierunkowe jeszcze się nie zaczęły a obecne zajęcia nie mają z nią zbyt dużo wspólnego,ale nie i tak nie widzę się w przyszłości jako inżyniera.
Wybrałam te studia trochę z przypadku. Od dziecka interesowała mnie biologia,różne środki lecznicze,będąc w gimnazjum zaplanowałam,że będę lekarzem. Oczywiście będąc podlotkiem nie nie zdawałam sobie sprawy,jak dużo trudu trzeba włożyć,aby dostać się na medycynę. Tak więc zamiast na profil biol-chemiczny poszłam do liceum na profil humanistyczny,za naukę chemii i biologii wzięłam się początkiem drugiej klasy-przy nieregularności i braku pomocy ze strony szkoły,w której miałam po godzinie tygodniowo biologii i chemii - efekt był marny. Zawaliłam maturę z tych dodatkowych przedmiotów. Jednak nie załamałam się-przysięgłam sama sobie,że tak łatwo się nie poddam,będę walczyć o medycynę w następnym roku i nas pewno mi się uda.
Tym czasem nie chciałam tracić-jak to określałam,a okazało się błędem- roku i postanowiłam,że pójdę na jakieś studia związane z biologią albo chemią,aby przyczyniły się one do podwyższenia wyniku maturalnego w maju. Jednocześnie,w dużej mierze pod wpływem rozmów z moją mamą dopuściłam do siebie myśl,że być może spodoba mi się na tym kierunku i zostanę. Brałam w dużym stopniu pod uwagę możliwości finansowe mojej mamy i to,że nie chcę aby dawała mi ciężko zarobione pieniądze po to,bym rzuciła studia marnując jedne rok. (Z perspektywy czasu widzę,że moje myślenie było głupie-powinnam była zostać ten rok w domu i zarabiać łącząc pracę z nauką do matury). No ale stało się-zostałam studentką. Wcześniej planowałam iść na chemię,ale stwierdziłam,że skoro miałabym zostać na tych studiach to po chemii prawdopodobnie w miejscu,gdzie mieszkam,mogłoby nie być pracy,podobnie jak po biologii,tak więc wybrałam inżynierię biomedyczną. Jeszcze nie zdawałam sobie sprawy,że te studia z chemią i fizjologią człowieka na I roku nie mają nic wspólnego i że uczenie się równolegle na kolokwia i do matury jest bardzo trudne.
I tym sposobem zaniedbałam naukę na rzecz samodzielnego uczenia się chemii i biologii. Coraz bardziej dojrzewa do mnie decyzja by po pierwszym semestrze zrezygnować ze studiów. Wiem,że potrafię włożyć bardzo dużo wysiłku w naukę,odkryłam w sobie zawziętość w dążeniu do celu. Pamiętam,że przez ostanie dwa lata bardzo dużo poświęciłam czasu na uczenie się,potrafiłam zrezygnować z wielu rzeczy,przyjemności,imprez na rzecz sobotnich wieczorów przy książce,mimo,że osoba z zewnątrz nigdy by nie uwierzyła w te zapewnienia,bo nie przełożyły się te starania na wyniki matury. Wiem,że medycyna to coś,na czym najbardziej mi w życiu w tej chwili zależy. Uświadomiłam sobie,że to moje życiowe powołanie i że jeśli wybiorę inną drogę w życiu to będę nieszczęśliwa. Co do tego nie mam wątpliwości,jednak inne wątpliwości się nasuwają Co jeżeli nie uda mi się poprawić matury? Rok w plecy bez perspektywy mądrego wyboru innych studiów nie jest zbyt ciekawym rozwiązaniem. Jestem pewna,że będę z całego serca próbowała dobrze napisać chemię i biologię. Jednak co do swoich sił nie mam już pewności-już raz mnie zawiodły. Wiem,że to moje życie,ale nie chcę zawieść mojej mamy,która chce dla mnie dobrej przyszłości i łoży na moje życie tutaj,w Krakowie. Zdania moich ciotek,babć na temat ewentualnego przerwania studiów nie biorę pod uwagę, choć wiem jakie będą opinie. Może lepiej by było jednak zostać na AGH i starać się pogodzić naukę do egzaminów i do matury? Ponieważ,jeżeli noga w maju się podwinie,będę miała zabezpieczenie
Czekam o Wasze opinie i jestem wdzięczna jeżeli dotrwaliście do końca tego długiego posta .
Znalazłam się w dylemacie. Właściwie już od pierwszych tygodni moich studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej na kierunku inżynieria biomedyczna zrodziło się we mnie poczucie,że nie jestem na właściwym miejscu,dziwiłam się sama sobie-co ja tutaj robię.Myślałam,że z czasem wszystko się jakoś ułoży,ciężkie przedmioty podstawowe kierunkowe pozaliczam i zaczną się prawdziwe,ciekawe studia związane stricte z wybranym przeze mnie kierunkiem. Ale nauki przybywało,zaczęły się zaległości,straciłam kontrolę nad pojmowaniem niektórych przedmiotów. Jednak nie w trudnościach ze zrozumieniem wykładów i ćwiczeń tkwi problem.
Coraz bardziej,z tygodnia na tydzień utwierdzam się w przekonaniu,że inżynieria biomedyczna to nie to,co chcę robić w życiu. Wiem,przedmioty kierunkowe jeszcze się nie zaczęły a obecne zajęcia nie mają z nią zbyt dużo wspólnego,ale nie i tak nie widzę się w przyszłości jako inżyniera.
Wybrałam te studia trochę z przypadku. Od dziecka interesowała mnie biologia,różne środki lecznicze,będąc w gimnazjum zaplanowałam,że będę lekarzem. Oczywiście będąc podlotkiem nie nie zdawałam sobie sprawy,jak dużo trudu trzeba włożyć,aby dostać się na medycynę. Tak więc zamiast na profil biol-chemiczny poszłam do liceum na profil humanistyczny,za naukę chemii i biologii wzięłam się początkiem drugiej klasy-przy nieregularności i braku pomocy ze strony szkoły,w której miałam po godzinie tygodniowo biologii i chemii - efekt był marny. Zawaliłam maturę z tych dodatkowych przedmiotów. Jednak nie załamałam się-przysięgłam sama sobie,że tak łatwo się nie poddam,będę walczyć o medycynę w następnym roku i nas pewno mi się uda.
Tym czasem nie chciałam tracić-jak to określałam,a okazało się błędem- roku i postanowiłam,że pójdę na jakieś studia związane z biologią albo chemią,aby przyczyniły się one do podwyższenia wyniku maturalnego w maju. Jednocześnie,w dużej mierze pod wpływem rozmów z moją mamą dopuściłam do siebie myśl,że być może spodoba mi się na tym kierunku i zostanę. Brałam w dużym stopniu pod uwagę możliwości finansowe mojej mamy i to,że nie chcę aby dawała mi ciężko zarobione pieniądze po to,bym rzuciła studia marnując jedne rok. (Z perspektywy czasu widzę,że moje myślenie było głupie-powinnam była zostać ten rok w domu i zarabiać łącząc pracę z nauką do matury). No ale stało się-zostałam studentką. Wcześniej planowałam iść na chemię,ale stwierdziłam,że skoro miałabym zostać na tych studiach to po chemii prawdopodobnie w miejscu,gdzie mieszkam,mogłoby nie być pracy,podobnie jak po biologii,tak więc wybrałam inżynierię biomedyczną. Jeszcze nie zdawałam sobie sprawy,że te studia z chemią i fizjologią człowieka na I roku nie mają nic wspólnego i że uczenie się równolegle na kolokwia i do matury jest bardzo trudne.
I tym sposobem zaniedbałam naukę na rzecz samodzielnego uczenia się chemii i biologii. Coraz bardziej dojrzewa do mnie decyzja by po pierwszym semestrze zrezygnować ze studiów. Wiem,że potrafię włożyć bardzo dużo wysiłku w naukę,odkryłam w sobie zawziętość w dążeniu do celu. Pamiętam,że przez ostanie dwa lata bardzo dużo poświęciłam czasu na uczenie się,potrafiłam zrezygnować z wielu rzeczy,przyjemności,imprez na rzecz sobotnich wieczorów przy książce,mimo,że osoba z zewnątrz nigdy by nie uwierzyła w te zapewnienia,bo nie przełożyły się te starania na wyniki matury. Wiem,że medycyna to coś,na czym najbardziej mi w życiu w tej chwili zależy. Uświadomiłam sobie,że to moje życiowe powołanie i że jeśli wybiorę inną drogę w życiu to będę nieszczęśliwa. Co do tego nie mam wątpliwości,jednak inne wątpliwości się nasuwają Co jeżeli nie uda mi się poprawić matury? Rok w plecy bez perspektywy mądrego wyboru innych studiów nie jest zbyt ciekawym rozwiązaniem. Jestem pewna,że będę z całego serca próbowała dobrze napisać chemię i biologię. Jednak co do swoich sił nie mam już pewności-już raz mnie zawiodły. Wiem,że to moje życie,ale nie chcę zawieść mojej mamy,która chce dla mnie dobrej przyszłości i łoży na moje życie tutaj,w Krakowie. Zdania moich ciotek,babć na temat ewentualnego przerwania studiów nie biorę pod uwagę, choć wiem jakie będą opinie. Może lepiej by było jednak zostać na AGH i starać się pogodzić naukę do egzaminów i do matury? Ponieważ,jeżeli noga w maju się podwinie,będę miała zabezpieczenie
Czekam o Wasze opinie i jestem wdzięczna jeżeli dotrwaliście do końca tego długiego posta .