Życie pokazuje, że prognozy typu za 5 lat coś tam, za 10 lat też coś tam będzie, można posklejać w taki długi arkusz, zwinąć w rolkę i powiesić w ubikacji. Przynajmniej do czegoś by się wtedy przydały. Wystarczy popatrzeć co prognozowali 5-10 lat temu a co jest teraz. Mieliśmy mieć wspaniałe ośrodki badawcze (zapowiadane przez PO), które już miały świetnie funkcjonować, tylko szkoda że ich budowa nawet nie ruszyła. To prawda też, że każdy wydział się stara się reklamować, ale sugerować się tym, co ma być za 5-10 lat wg kogoś? Kim jest analityk? Człowiekiem, który zawsze umie wyjaśnić, dlaczego nie sprawdziła się jego prognoza.
Napiszę to złośliwie: prognozuję, że za 5 lat będzie brakować astronomów, inżynierów, fizyków do planowanej za 10 lat polskiej misji na Marsa.
Jak gadali moi profesorowie: Gazety są po to, żeby ludzie mieli co czytać". I od wielu lat się z tym zgadzam.
A co do wyboru studiów, to wg mnie należy iść tam gdzie się czuję lepiej i jest bliżej moich zainteresowań. Moim zdaniem kombinujecie gorzej niż koń pod górkę, żeby tylko się dostać na kochaną medycynę, farmację i co tam jeszcze a w międzyczasie postudiować coś tam. Tutaj też życie pokazuje, że niewiele osób tak naprawdę z tych co źle napisali maturę poprawi ją za rok czy dwa i dostanie się. Na moim kierunku 2/3 ludzi to byli spadochroniarze z medycyny, którzy próbowali poprawiać maturę a i tak zostali na moim wydziale do końca.
Idąc na studia należy się kierować rozsądkiem a nie tylko wizją kariery i kasy, bo można się bardzo rozczarować potem. No i większość isę rozczarowuje.
Każdy się będzie chciał budować, Atlas chce wejść na rynki wschodnie - do tego czasu to nie wiadomo, czy Atlas będzie w ogóle istniał. Takie rzeczy też trzeba brać pod uwagę, bo jakoś 10 lat temu nikt nie prognozował, że w 2008 i 2012 będą kryzysy.
Taka refleksja wybiegająca trochę poza temat, ale w sumie może być.
deVries pisze:
Co do specjalizacji po TCh - leki słabo, polimery tak (przynajmniej kilka lat temu).
To jest z kolei kupowanie historii. Fakt, że polimerowcy zawsze się cieszyli zainteresowniem na rynku pracy, z lekami gorzej bo w Polsce od ponad 40 lat nie opracowano chyba żadnego leku. Po prostu nie wiadomo do końca jak za kilka lat będzie. No i weźmy pod uwagę, że nad nowymi lekami pracują głównie uczelnie i PAN, firmy produkcyjne w PL są zainteresowane zarabianiem na tym co jest a nie wydawaniem kasy na poszukiwanie czegoś nowego. I sprowadzają leki z Chin i Indi, u siebie je tylko pakują. Naprawdę tylko nieliczne firmy w tym kraju mają wizję przyszłości, chcą wyprzedzić konkurencję i inwestują w rozwój i chcą wyprzedzić konkurencję (Adamed, chociaż i tam się chyba wizja szefostwa co do firmy zmieniła, Synthos, który wydaje obecnie ponad 100 000 000 PLN na badania i ma jedne z najlepszych laboratoriów w kraju i specjalistów i współpracuje ze światem nauki) ale zdecydowana większość jest zainteresowana tylko podrobieniem konkurencji, na zasadzie: firma X ma niebieską tabletkę i zarabia na niej sporo, zróbcie nam taką samą bo też chcemy zarabiać na tej tabletce.
W Polsce jest wiele miast czy firm, które mają potencjał by naprawdę zrobić coś fajnego, ale póki wizja kasy przysłania rozsądek, póki rządy udają że rządzą (tak naprawdę nie ma żadnej strategii rozwoju tego państwa od wielu lat) to niewiele z tego wychodzi, udają się jedynie lokalne działania zachęcające inwestorów. Dla mnie sztandarowym przykładem tego, co ma zmarnowany potencjał to Łódź i Aglomeracja Górnośląska - masa upadłych zakładów, na terenie których możnaby postawić wiele nowych i prosperujących firm.
Pozatym żadne studia nie dają gwarancji pracy w zawodzie. Nawet ta elitarna medycyna 100% nie da. Mamy obecnie zdecydowany nadmiar studentów w stosunku do zapotrzebowania rynku pracy, więc wiadomo, że nie każdy absolwent łatwo znajdzie pracę w zawodzie.
Oczywiście trzymam kciuki, żeby w Polsce firmy zmieniły tok myślenia i zainwestowały w rozwój. Sam pracowałem w firmie, w której chciałem wprowadzić coś nowego (bo konkurencja już nad tym pracowała i zaczynała sprzedawać) ale prezes nie był tym zainteresowany, bo zarabia na czym innym i chce żeby ciągle to samo sprzedawać. A jak się zmienią przepisy i się okaże, że już nie może tego sprzedawać to co? A przepisy się zmieniają dość często.
Musicie też wziąść pod uwagę, że w wielu firmach miejsca pracy są zarezerwowane tylko dla pociotków kierowników, dyrektorów itp, albo po prostu starych pracowników, potem w tym samym zakładzie pracują 3 pokolenia z tej samej rodziny. Co ciekawe wiele specjalistycznych stanowisk zajętych jest przez osoby bez żadnego wykształcenia w tym kierunku i bez predyspozycji, ale za to jest rodzinnie, takie osoby nie dość, że zajmują miejsca pracy fachowcom, to jeszcze ograniczają szansę na rozwój firmy, potem firma bardziej skupia się na tym, żeby trwać lub przetrwać, niż się rozwijać.
Troszkę znowu wybiegłem, ale może to da coś komuś do myślenia.
Luncho93 pisze:
Co do polimerow, to taka sama specjalizacje dostaje sie po chemii budowlanej. (jak na TCh)
Specjalizacje na 2 kierunkach nawet jak tak samo się nazywają to często nie są tym samym.