Błąd w sztuce, naruszenie etyki, niedbalstwo? Czy lekarze ponoszą konsekwencje?
: 6 lis 2018, o 09:22
Opisze swoją historię - mam nadzieje, że mi pomożecie i rozwiejecie moje wątpliwosci.
1. listopada o 6 rano moj tata wezwal karetke pogotowia z powodu naglego, okropnego bólu brzucha. W tym miejscu dodam, ze ojciec jest osoba, ktory jakby zlamal noge, to powiedziałby, ze nic mu nie jest i ze to rozchodzi (oczywiscie w przenosni). Do lekarza zaglada raz na kilka lat jak na prawde cos sie dzieje. Skoro wiec zdecydowal sie wezwac pogotowie to wiedzielismy ze sytuacja jest powazna. Czekalismy tylko kilkanascie minut a i tak na prosbe taty musialam w trakcie zadzwonic kiedy bedą, bo juz ledwo wytrzymywal. Pogotowie przyjechalo, po wstepnym wywiadzie ratownik przypuscil, ze to ostre zapalenie trzustki i zabrali tate. W tym miejscu dodam, ze poprzedniego wieczoru tata swietowal z przyjacielem narodziny syna (pił alkohol). Na SORze zrobili usg, zdjecia, zbadali krew - wykluczyli OZT i ostry brzuch. Wszystkie wyniki prawidlowe, zdjecia (podobno) bez odchyleń. Lekarz stwierdzil, ze tata ma jakies zapalenie blony sluzowej spowodowane wczesniejszyn spozywaniem alkoholu. W tym miejscu zaczely sie podśmiechujki calego personelu, ze tak to jest jak sie pije alkohol . Z tata bylo coraz gorzej, dostal silne leki przeciwbolowe, ktore nie przyniosly mu zadnej ulgi. Wił sie po podlodze, krzyczal, klęczal przy lozku oparty o nie glowa. pielegniarka jeszcze nie omieszkala rzucic zeby przestal sie kręcic bo powyrywa te kable i sie do konca zycia nie wyplaci (byl podloczony do aparatury EKG). Teraz najlepsze: lekarz stwierdzil, ze tata udaje i chcial go puscic do domu. Wyprosilam go jednak i przyjeli go na oddzial wew. i gastroenterologii. Kolejny lekarz zajrzal do taty tylko raz dla pana scisla dieta i leki przeciwbolowe". Oczywiscie komentarze o tym ze ojciec symuluje, teatrzyk odstawia i standardowe trzeba bylo nie pic". Tacie sie pogarszalo, a nikt sie tym nie interesowal. W koncu nas wyproszono bo byl juz pozny wieczor. rano dowiedzielismy sie, ze ojciec doslownie padl z wycienczenia i bólu, na szczescie byl poza lózkiem, wiec jego wspollokator to zauwazyl i zawolal po pomoc. Wezwano na gwalt chirurga - usunięto mu 2 metry martwego jelita. co sie okazalo? Tacie zawinelo sie jelito o zespolenie po niegdys wycinanym wyrostku robaczkowym i od rana powoli obumieralo.
Teraz prosze napiszcie mi, jesli wiecie, czy zachowanie i sposob diagnostyki tych ludzi byl ok My jestesmy strasznie WKUR****ze tak go potraktowano, jak sobie przypomne te obrazy to mi lzy do oczu naplywaja. W tym dniu nie spotkalam ani jednej zyczliwej osoby w szpitalu. Z miejsca zaszufladkowano okazyjnie pijacego czlowieka jako najgorszego menelskiego ochlejusa, szydzono z niego i smiano sie, mowiono, ze udaje, a na domniemane cierpienie miny i uwagi w stylu dobrze mu tak". Czy wszyscy lekarze/pielegniarki sa takimi bezdusznymi chujami?
Chirurg, ktory operowal tate zrobil zdjecie jego wnetrznosci (ogromny fragment jelita byl doslownie czarny jak smola) zeby pokazac nam i tym lekarzom, ktorzy chcieli go wyslac do domu i mowili ze udaje cierpienie. Cytujac go strasznie ich zjebal". Wczoraj nawet ktorys z nich wpadl sie postronnie dowiedziec co u taty i czy zyje.
Myslicie, ze mamy podstawy by zlozyc skarge na personel, by domagac sie odszkodowania? Czy tacy ludzie kiedykolwiek ponoszą konsekwencje? Czy mozliwe, ze faktycznie nie bylo widac skretu jelita w usg i zdjeciach? Czy nie dalo sie tego wczesniej zdiagnozowac?
Jesli ktos przeczyta ten esej, prosze o odp. fajnie jakbyscie podzielili sie swoimi historiami z niekompetentymi lekarzami w roli glownej.
1. listopada o 6 rano moj tata wezwal karetke pogotowia z powodu naglego, okropnego bólu brzucha. W tym miejscu dodam, ze ojciec jest osoba, ktory jakby zlamal noge, to powiedziałby, ze nic mu nie jest i ze to rozchodzi (oczywiscie w przenosni). Do lekarza zaglada raz na kilka lat jak na prawde cos sie dzieje. Skoro wiec zdecydowal sie wezwac pogotowie to wiedzielismy ze sytuacja jest powazna. Czekalismy tylko kilkanascie minut a i tak na prosbe taty musialam w trakcie zadzwonic kiedy bedą, bo juz ledwo wytrzymywal. Pogotowie przyjechalo, po wstepnym wywiadzie ratownik przypuscil, ze to ostre zapalenie trzustki i zabrali tate. W tym miejscu dodam, ze poprzedniego wieczoru tata swietowal z przyjacielem narodziny syna (pił alkohol). Na SORze zrobili usg, zdjecia, zbadali krew - wykluczyli OZT i ostry brzuch. Wszystkie wyniki prawidlowe, zdjecia (podobno) bez odchyleń. Lekarz stwierdzil, ze tata ma jakies zapalenie blony sluzowej spowodowane wczesniejszyn spozywaniem alkoholu. W tym miejscu zaczely sie podśmiechujki calego personelu, ze tak to jest jak sie pije alkohol . Z tata bylo coraz gorzej, dostal silne leki przeciwbolowe, ktore nie przyniosly mu zadnej ulgi. Wił sie po podlodze, krzyczal, klęczal przy lozku oparty o nie glowa. pielegniarka jeszcze nie omieszkala rzucic zeby przestal sie kręcic bo powyrywa te kable i sie do konca zycia nie wyplaci (byl podloczony do aparatury EKG). Teraz najlepsze: lekarz stwierdzil, ze tata udaje i chcial go puscic do domu. Wyprosilam go jednak i przyjeli go na oddzial wew. i gastroenterologii. Kolejny lekarz zajrzal do taty tylko raz dla pana scisla dieta i leki przeciwbolowe". Oczywiscie komentarze o tym ze ojciec symuluje, teatrzyk odstawia i standardowe trzeba bylo nie pic". Tacie sie pogarszalo, a nikt sie tym nie interesowal. W koncu nas wyproszono bo byl juz pozny wieczor. rano dowiedzielismy sie, ze ojciec doslownie padl z wycienczenia i bólu, na szczescie byl poza lózkiem, wiec jego wspollokator to zauwazyl i zawolal po pomoc. Wezwano na gwalt chirurga - usunięto mu 2 metry martwego jelita. co sie okazalo? Tacie zawinelo sie jelito o zespolenie po niegdys wycinanym wyrostku robaczkowym i od rana powoli obumieralo.
Teraz prosze napiszcie mi, jesli wiecie, czy zachowanie i sposob diagnostyki tych ludzi byl ok My jestesmy strasznie WKUR****ze tak go potraktowano, jak sobie przypomne te obrazy to mi lzy do oczu naplywaja. W tym dniu nie spotkalam ani jednej zyczliwej osoby w szpitalu. Z miejsca zaszufladkowano okazyjnie pijacego czlowieka jako najgorszego menelskiego ochlejusa, szydzono z niego i smiano sie, mowiono, ze udaje, a na domniemane cierpienie miny i uwagi w stylu dobrze mu tak". Czy wszyscy lekarze/pielegniarki sa takimi bezdusznymi chujami?
Chirurg, ktory operowal tate zrobil zdjecie jego wnetrznosci (ogromny fragment jelita byl doslownie czarny jak smola) zeby pokazac nam i tym lekarzom, ktorzy chcieli go wyslac do domu i mowili ze udaje cierpienie. Cytujac go strasznie ich zjebal". Wczoraj nawet ktorys z nich wpadl sie postronnie dowiedziec co u taty i czy zyje.
Myslicie, ze mamy podstawy by zlozyc skarge na personel, by domagac sie odszkodowania? Czy tacy ludzie kiedykolwiek ponoszą konsekwencje? Czy mozliwe, ze faktycznie nie bylo widac skretu jelita w usg i zdjeciach? Czy nie dalo sie tego wczesniej zdiagnozowac?
Jesli ktos przeczyta ten esej, prosze o odp. fajnie jakbyscie podzielili sie swoimi historiami z niekompetentymi lekarzami w roli glownej.