Ja co prawda nie jestem z UMED-u, ale z ŚUM-u i jeżeli miałabym się podzielić tymi pikantnymi szczegółami", to nie miałabym o czym pisać.
U nas zajęcia praktyczne na pierwszym roku to jedynie protetyka i rzeźbienie w mydle/ wosku/ rysowanie różnych rzutów zębów. Przy czym warto wspomnieć, że właśnie protetyka to jedyny przedmiot, który realizujemy przez wszystkie 5 lat studiów. W miarę upływu czasu wchodzi nam coraz to więcej zajęć praktycznych i tak jest pewnie wszędzie.
Jeżeli chodzi o prosektorium, to chyba najbardziej ekstremalną rzeczą, którą można u nas zobaczyć, to odcięte i pocięte głowy ludzkie. Są osoby, które nie chcą do nich podejść (nie mówiąc już o dotknięciu). Mnie osobiście to kompletnie nie rusza i nie czuję obrzydzenia. Jedyne, co mi czasem przeszkadza, to zaciągnięcie się formaliną, gdy zbyt nisko pochylę się nad preparatem.
domania pisze:Pytam, ponieważ interesuje mnie ten kierunek, a nie wiem czy warto mi się trudzić, by na niego się dostać.
Jeżeli widzisz dla siebie inną opcję i to nie jest to, co chciałabyś robić, to jasne, że nie warto.
domania pisze:Mam znajomą, która z kolei dostała się na lekarski i zrezygnowała, bo nie wytrzymała zajęć w prosektorium.
Osobiście uważam, że musiała być bardzo, bardzo delikatna i wrażliwa, skoro to skłoniło ją do rzucenia studiów, na które jednak trudno się dostać.
U nas jest tak, że ludzie rzucający studia nie kierują się absolutnie tym, że nie mogą wytrzymać w prosektorium, a tym, że nie mogą wytrzymać ogólnie dużego natłoku nauki. Każdemu, kto zamierza wybrać się na te studia, radziłabym nie zastanawiać się nad tym, jak to jest w prosektorium, a raczej pomyśleć: czy dorosłem/am emocjonalnie do bycia studentem i umiem spiąć poślady do nauki?".