biolchem...
: 20 cze 2011, o 19:39
Nie wiem, czy umieszczam to w odpowiednim dziale jeżeli nie - przepraszam z góry.
Ogólnie celem pisania tego wątku jest uspokojenie swoich myśli.
Złożyłam podania do liceów, wszędzie na pierwszym miejscu jest klasa biologiczno - chemiczna, w niektórych liceach z elementami rozszerzonej fizyki.
Mam sporo punktów z egzaminu, z ocen, więc raczej się dostanę tam, gdzie chcę, ale im bliżej do nowego roku szkolnego, tym większe mam wątpliwości - czy poradzę sobie z chemią.
Biologię mam na świetnym poziomie, uwielbiam ją, szczególnie działy dotyczące człowieka i mam z niej na koniec roku 6, fizyka nie jest jakimś większym problemem, dostałam 5 na koniec, natomiast z chemią jest krucho. Krucho o tyle, że postawiono mi z niej 4, lecz ja sama nie wiem, czy coś umiem, bo nasza nauczycielka NIC nie tłumaczy (cóż, chemia leży w całej szkole, nauczycielka jest jedna na wszystkich uczniów, piątkę na koniec mają wybrańcy, którzy biorą korepetycje.). Zamiast tlumaczyć, pokazywać, ona nam dyktuje rozwiązania zadań i kiedy uczeń poprosi o wyjaśnienie, ona używa jakichś trudnych słów, których i tak nikt nie rozumie, więc ŚMIAŁO mogę powiedzieć, że 45 minut spędzone na chemii uważam za stracone, bo do sprawdzianów uczę się jedynie z podręczników, a tę 4 mam z różnych dziwacznych ocen typu aktywność, obowiązkowość, zaliczanie pamięciówek sprawdziany wszyscy piszemy na 3/rzadko 4. Na 67 osób z mego gimnazjum uczących się w moim roczniku tylko ja jedna rzucam się na rozszerzoną chemię, bo wszyscy się jej boją (ja również) ze względu na zaległości.
I tu moje pytanie, czy znając podstawy podstaw chemii mam jakieś szanse na to, żeby poradzić sobie w szkole średniej (ba, III lub VI LO w Białymstoku, więc całkiem dobrego, jeżeli ktoś się orientuje) i napisać maturę dobrze, tzn. tak, aby dostać się na wydział lekarski na uniwersytecie?
Ogólnie celem pisania tego wątku jest uspokojenie swoich myśli.
Złożyłam podania do liceów, wszędzie na pierwszym miejscu jest klasa biologiczno - chemiczna, w niektórych liceach z elementami rozszerzonej fizyki.
Mam sporo punktów z egzaminu, z ocen, więc raczej się dostanę tam, gdzie chcę, ale im bliżej do nowego roku szkolnego, tym większe mam wątpliwości - czy poradzę sobie z chemią.
Biologię mam na świetnym poziomie, uwielbiam ją, szczególnie działy dotyczące człowieka i mam z niej na koniec roku 6, fizyka nie jest jakimś większym problemem, dostałam 5 na koniec, natomiast z chemią jest krucho. Krucho o tyle, że postawiono mi z niej 4, lecz ja sama nie wiem, czy coś umiem, bo nasza nauczycielka NIC nie tłumaczy (cóż, chemia leży w całej szkole, nauczycielka jest jedna na wszystkich uczniów, piątkę na koniec mają wybrańcy, którzy biorą korepetycje.). Zamiast tlumaczyć, pokazywać, ona nam dyktuje rozwiązania zadań i kiedy uczeń poprosi o wyjaśnienie, ona używa jakichś trudnych słów, których i tak nikt nie rozumie, więc ŚMIAŁO mogę powiedzieć, że 45 minut spędzone na chemii uważam za stracone, bo do sprawdzianów uczę się jedynie z podręczników, a tę 4 mam z różnych dziwacznych ocen typu aktywność, obowiązkowość, zaliczanie pamięciówek sprawdziany wszyscy piszemy na 3/rzadko 4. Na 67 osób z mego gimnazjum uczących się w moim roczniku tylko ja jedna rzucam się na rozszerzoną chemię, bo wszyscy się jej boją (ja również) ze względu na zaległości.
I tu moje pytanie, czy znając podstawy podstaw chemii mam jakieś szanse na to, żeby poradzić sobie w szkole średniej (ba, III lub VI LO w Białymstoku, więc całkiem dobrego, jeżeli ktoś się orientuje) i napisać maturę dobrze, tzn. tak, aby dostać się na wydział lekarski na uniwersytecie?