poród
: 15 maja 2008, o 21:44
Zportalu wp.pl
I co wy na to? Dołózmy do tego jeszcze fakt, że znieczulenie okoloporodowe nie jest refundowane, a lekarze i położne nie mają czasu dla rodzących, częste są chamskie odzywki itp. A potem się jedni z drugimi dziwią, że kobiety w Polsce nie chcą rodzić dzieci. Ktoś skomentował, że gdyby to mężczyźni rodzili, to połoznictwo byłoby najwazniejszą dyscyplina medyczną:/. Zdaje się, że prawo do rodzenia po ludzku, bezpiecznie i bez niepotrzebnego bólu jest zdobyczą medycyny współczesnej, tymczasem w Polsce kobieta maw bólu rodzić dzieci i jeszcze znosić upokorzenia.Dlaczego 80% Polek niepotrzebnie cierpi podczas porodu?
Nacinanie krocza w czasie porodu przeważnie nie ma uzasadnienia, a naraża kobiety na niepotrzebny ból i urazy psychiczne. Mimo to, w Polsce wykonuje się je aż u 80% rodzących. W Warszawie Fundacja Rodzić po Ludzku zainaugurowała kampanię społeczną pt.:Nie daj się naciąć". Prezes fundacji Anna Otffinowska mówi, że nacinanie krocza upowszechniło się w praktyce medycznej na całym świecie pod wpływem prac amerykańskiego położnika Josepha DeLee. W 1913 r. napisał on, że każdy poród jest patologiczny, dlatego wymaga interwencji chirurgicznej. Na poparcie swojej teorii DeLee przedstawiał szokujące dziś argumenty. Twierdził np., że w czasie porodu na główkę dziecka działają siły tak duże, jakby ściskać ją drzwiami. Przez wiele lat bezkrytycznie uznawano rutynowe nacięcie krocza za nieodłączny element przygotowania kobiety do porodu. W Polsce ten mit pokutuje do dziś.
Jednak już w 1985 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała, że zabieg ten ma zdrowotne uzasadnienie, np. gdy zagrożone jest życie dziecka, tylko u 10-20% rodzących. Badania naukowe dowodzą, że w pozostałych przypadkach nie daje on żadnych korzyści, a wręcz jest szkodliwy. (.)Zabieg ten raczej spowalnia gojenie ran po porodzie i zwiększa ryzyko infekcji kobiety, które go przeszły mają słabsze dno miednicy i później wznawiają współżycie płciowe, niż po naturalnym pęknięciu, co może pogarszać relacje z partnerem są też bardziej narażone na depresję.
WHO podaje, że nacinanie krocza ma uzasadnienie tylko u 10-20% rodzących.
Na dowód tego, obecna na konferencji Beverley Beech, przewodnicząca brytyjskiej Fundacji na rzecz Poprawy Usług Położniczych (AIMS), przytoczyła wyniki analiz, którymi objęto ponad 5 tys. kobiet w 6 krajach. Wskazują one, że nacięcie powoduje dodatkowe pęknięcia krocza w czasie porodu nie zapobiega wysiłkowemu nietrzymaniu moczu w przyszłości nie chroni też bardziej główki dziecka przed urazami. Zabieg ten raczej spowalnia gojenie ran po porodzie i zwiększa ryzyko infekcji kobiety, które go przeszły mają słabsze dno miednicy i później wznawiają współżycie płciowe, niż po naturalnym pęknięciu, co może pogarszać relacje z partnerem są też bardziej narażone na depresję.
Według Justyny Dąbrowskiej, redaktor naczelnej miesięcznikaDziecko", wiele kobiet, które przeżyło nacięcie krocza porównuje je do aktu przemocy, będącego źródłem okaleczenia fizycznego i psychicznego. Często jego konsekwencje utrzymują się wiele miesięcy, a nawet lat. Jak wynika z badań, bardzo negatywne przeżycia w czasie porodu mogą utrudnić kobiecie wejście w rolę matki - podkreśliła Dąbrowska. Można więc powiedzieć, że kampania przeciwko rutynowemu nacinaniu krocza jest też walką o to by jak najlepiej chronić związek kobiety i jej dziecko, dodała. (.)
Tymczasem w Polsce aż w 62% przypadków nacięcie krocza wykonywane jest bez zgody, a nawet wbrew woli kobiety - podkreśliła Otffinowska. Statystyki wskazują, że wbrew zaleceniom WHO, zabieg ten przeprowadza się aż u 80% rodzących kobiet, a w przypadku tzw. pierworódek - nawet u 100%.