Rozterki maturalne
: 3 lut 2021, o 20:21
Cześć, piszę tutaj aby się poradzić w sprawie poprawy matury... Swoje pierwsze podejście miałam rok temu:
biologia 67%, a chemia mniej niż 50, ale był to przedmiot który odpuściłam sobie kilka miesięcy przed i poszłam ''z marszu''. Nie jestem z tego dumna, bo matura ogólnie nie była tragicznie trudna, ale podczas liceum zaczęłam mieć trochę problemów w tym głównie ze zdrowiem. Tak jak większość osób tutaj marzę o leku, bo myślę że mogłabym się tam fajnie rozwinąć w dziedzinie, która jest moją pasją i ogólnie widzę się w tym xd. Każdy inny kierunek, który brałam pod uwagę nie przetrwał w mojej głowie, znudził się, nie spełniał moich oczekiwań i wracałam do medycznego punktu wyjścia. Powinno mnie to motywować do pracy, ale ciągle jeszcze jestem za słaba fizycznie i psychicznie chyba też. Nie jestem w stanie się obecnie czymś bardziej zainteresować, przyłożyć do czegoś. Rozważam pójście na terapię, żeby ułożyć sobie pewne kwestie w głowie, które ciągle się za mną ciągną i mnie męczą. Po maturze poszłam na kilka miesięcy na kierunek zastępczy, ale zrezygnowałam i zaczął się mój ''gap year''. Z biologii nadrobiłam zaległości i teraz robię zadania, arkusze itd., z chemii natomiast zabrałam się za powtórkę trochę za późno, teorię niby rozumiem, ale z dużą częścią zadań mam problem, a raczej nie nadrobię tego w 3 miesiące, a korepetycje mnie magicznie nie zbawią. Teraz moja rozterka: zastanawiam się czy nie poświęcić się w większości nauce bio, bo chce sobie zrobić gruntowną powtórkę i może chociaż ten przedmiot zdać na poziomie, a chemię odpuścić i od wakacji się za nią zabrać i spróbować za rok, czy bawić się w tą chemię, ale czarno to widzę. Nawet przeszło mi przez głowę żeby wykreślić tą chemię z deklaracji maturalnej, bo jak napisze na mniej niż rok temu to będzie przypałxd Rodzice z jednej strony mają oczekiwania, z drugiej chyba we mnie nie wierzą. Wiem, że jestem głupia, niezorganizowana i może dziecinna oraz, że zmarnowałam ten rok gdzie większość ludzi się ogarnia lub uczy się do matury od zera w 3 miesiące, ale chcę sobie dać jeszcze szansę, ogarnąć się zdrowotnie, bo jestem już na prostej, ale potrzeba jeszcze czasu, a jak za rok się nie uda idę na inny kierunek. Sory za taki długi tekst, ale muszę zebrać myśli, wiem że straszna ze mnie pierdoła, ale prawdę mówiąc teraz zaczynam dostr
biologia 67%, a chemia mniej niż 50, ale był to przedmiot który odpuściłam sobie kilka miesięcy przed i poszłam ''z marszu''. Nie jestem z tego dumna, bo matura ogólnie nie była tragicznie trudna, ale podczas liceum zaczęłam mieć trochę problemów w tym głównie ze zdrowiem. Tak jak większość osób tutaj marzę o leku, bo myślę że mogłabym się tam fajnie rozwinąć w dziedzinie, która jest moją pasją i ogólnie widzę się w tym xd. Każdy inny kierunek, który brałam pod uwagę nie przetrwał w mojej głowie, znudził się, nie spełniał moich oczekiwań i wracałam do medycznego punktu wyjścia. Powinno mnie to motywować do pracy, ale ciągle jeszcze jestem za słaba fizycznie i psychicznie chyba też. Nie jestem w stanie się obecnie czymś bardziej zainteresować, przyłożyć do czegoś. Rozważam pójście na terapię, żeby ułożyć sobie pewne kwestie w głowie, które ciągle się za mną ciągną i mnie męczą. Po maturze poszłam na kilka miesięcy na kierunek zastępczy, ale zrezygnowałam i zaczął się mój ''gap year''. Z biologii nadrobiłam zaległości i teraz robię zadania, arkusze itd., z chemii natomiast zabrałam się za powtórkę trochę za późno, teorię niby rozumiem, ale z dużą częścią zadań mam problem, a raczej nie nadrobię tego w 3 miesiące, a korepetycje mnie magicznie nie zbawią. Teraz moja rozterka: zastanawiam się czy nie poświęcić się w większości nauce bio, bo chce sobie zrobić gruntowną powtórkę i może chociaż ten przedmiot zdać na poziomie, a chemię odpuścić i od wakacji się za nią zabrać i spróbować za rok, czy bawić się w tą chemię, ale czarno to widzę. Nawet przeszło mi przez głowę żeby wykreślić tą chemię z deklaracji maturalnej, bo jak napisze na mniej niż rok temu to będzie przypałxd Rodzice z jednej strony mają oczekiwania, z drugiej chyba we mnie nie wierzą. Wiem, że jestem głupia, niezorganizowana i może dziecinna oraz, że zmarnowałam ten rok gdzie większość ludzi się ogarnia lub uczy się do matury od zera w 3 miesiące, ale chcę sobie dać jeszcze szansę, ogarnąć się zdrowotnie, bo jestem już na prostej, ale potrzeba jeszcze czasu, a jak za rok się nie uda idę na inny kierunek. Sory za taki długi tekst, ale muszę zebrać myśli, wiem że straszna ze mnie pierdoła, ale prawdę mówiąc teraz zaczynam dostr